Pan Bóg się nie pcha na chama

W drodze 4/2013 W drodze 4/2013

Ja sobie czasem myślę tak: mogłeś, kurczę, poczekać, ty Piłacie, co by ci Jezus na to powiedział. Cóż to jest prawda? Kto zna prawdę? Tylko ta osoba i Bóg, który daje światło.

 

Jak to siostra robiła?

No, jak głupia zbierałam liście i je oglądałam. Chciałam udowodnić, że to bzdura, bo przecież w liściach z jednego drzewa musi się trafić jakiś dubel. I nie było. Po dwóch miesiącach odpuściłam.

Uznała siostra, że to jednak prawda?

Tak. To jest jakiś fenomen – miliardy kombinacji. Podobnie jest z nami. A skoro tak, to trzeba się zastanowić, co ja mam do roboty na tym świecie?

Odkrycie czegoś takiego wymaga chyba zgody na siebie, na swoje mocne i słabe strony?

Ja sama doświadczyłam braku zgody na siebie. Kiedy miałam 13, 14 lat, modliłam się o śmierć. (Dobrze, że Pan Bóg mnie wtedy nie wysłuchał). Kiedy czytałam, że Bóg nas stworzył, to mówiłam Mu, że przy mnie się chyba zdrzemnął. Urodziłam się z rozszczepem podniebienia i wargi. Ciągle zadawałam sobie pytanie, dlaczego tak wyglądam. Albo dlaczego nie jestem taka sprawna, żeby komuś zaimponować? Bo w świecie tak zostało wszystko poukładane, że albo ktoś jest dobry w matmie, albo ma kupę kasy, albo mogą się ciebie bać. Mnie został ten ostatni wariant. Człowiek się z tym nie rodzi, ale świat go do tego zmusza.

No tak, toczy się walka o przetrwanie.

A ponieważ życie nie miało dla mnie znaczenia, robiłam wiele głupich rzeczy. Tak było aż do czasu doświadczenia Boga. Wiele razy słyszałam, że Bóg mnie kocha, że jest miłością, la la la. Ale to jednym uchem wlatywało, a drugim wylatywało. I kiedyś trafiłam na taką piosenkę – zawsze byłam wrażliwa na muzykę: „Kiedy stracisz wszystkie siły, kiedy żyć odechce się, to pamiętaj jedno: Pan Bóg zawsze kocha cię”. Kiedy przeczytałam te słowa, one mnie bardzo dotknęły, a Bóg dał mi wolność. To było fantastyczne! Wtedy zaczęłam Go pytać: to co jest moim talentem, co mam teraz robić? Tak zaczęło się moje trwające do dziś poszukiwanie i odkrywanie, bo Bóg prowadzi z nami dialog. I oczyszcza.

Tylko że to oczyszczenie jest pewnie procesem, który trochę trwa?

Oczywiście. Jestem terapeutą, cały czas uczę się, jak pomagać ludziom, przeszłam własną terapię i przeżyłam tysiące godzin modlitw. W klasztorze żyję od 28 lat i ciągle mam w sobie jeszcze tyle rzeczy, które potrzebują łaski uzdrowienia. Dlatego taki cudowny jest ten rytm liturgiczny Kościoła, bo możesz zapraszać Boga do różnych stref swojego życia. To niekończąca się opowieść. Bóg oczyszcza z czułością, delikatnością, ale to często wiąże się też z bólem.

 A niekiedy chcemy tkwić w przeszłości, w poczuciu winy, żeby wymierzyć sobie karę.

Może tak być, ale to wcale nie jest dobre. Trzeba w końcu dojść do takiego momentu, kiedy się powie: Jezu, ufam Tobie, oddaję Ci swoją historię, prowadź mnie. To się przydaje w różnych momentach w życiu, bo każdy ma lepsze i gorsze chwile. Ale najważniejsza jest intencja – nie chcieć zła. Dlatego bardzo lubię liturgię Wigilii Paschalnej, podczas której tego zła się wyrzekamy. Oczywiście człowiek robi potem różne rzeczy, ale jest przecież sakrament pokuty. To wszystko daje dużą wolność.

Na czym ta wolność polega?

Na tym, że człowiek nie goni jak głupi za wszystkim, czego nie ma. Ja kiedyś goniłam, bo chciałam, żeby ludzie mnie kochali i podziwiali. To jest zresztą naturalne w człowieku, ale może się przerodzić w zniewolenie. A jak będziesz robił coś tylko dlatego, żeby się przypodobać ludziom, to się bardzo zmęczysz.

Wolność polega też na tym, że nie zżerają cię w środku krzywdy, które ktoś ci wyrządził, że nie chcesz się mścić, chociaż nazywasz rzeczy po imieniu. Prawdziwa wolność jest w Chrystusie. Potrzebujemy mocy z nieba, bo jesteśmy słabi, a tego w markecie nie kupimy (śmiech).

Kiedy siostry słucham, to coraz bardziej odnoszę wrażenie, że siostra właściwie żyje w stanie ciągłej zmiany. Nie ma siostra czasem dość?

Nie, to jest super, to jest rodzaj tworzenia.

Rozmawiała Anna Sosnowska

Anna Bałchan – zakonnica Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Jest prezesem zarządu Stowarzyszenia Po MOC dla Kobiet i Dzieci im. Marii Niepokalanej, które założyła w 2002 roku. Prowadzi rekolekcje, wykłady i szkolenia. W 2007 roku ukazała się książka Kobieta nie jest grzechem, w której z s. Anną Bałchan o problemach kobiet rozmawia Katarzyna Wiśniewska.

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...