Uzurpatorzy szczęścia

Niedziela 21/2013 Niedziela 21/2013

Gdy ustawa o zapobieganiu przemocy w rodzinie wchodziła w życie, budziła już wiele kontrowersji. Obawiano się, że przemoc zagrozi... rodzicom, którzy będą musieli zmagać się z bezdusznością urzędników

 

Ustawa weszła w życie w lipcu 2005 r., a od 2010 r. obowiązuje jej nowelizacja. Ale zarówno  pierwotna forma, jak i ta późniejsza są bardzo nieprecyzyjne. Pełno jest ogólników, które można przeróżnie zinterpretować. W ustawie czytamy o ochronie praw osób w rodzinach, w których dochodzi do „naruszenia ich godności, nietykalności cielesnej, wolności. (...) którzy doznali szkód na zdrowiu psychicznym i fizycznym”. Bardzo enigmatyczne są stwierdzenia, dotyczące zwłaszcza dzieci. Jak bowiem traktować zapis o naruszeniu godności i nietykalności cielesnej, gdy wymierzamy dziecku karę, dajemy mu klapsa, nie pozwolimy na niebezpieczną zabawę. – Mam kłopoty wychowawcze z 16-letnią córką – mówi Wanda, 48-letnia lekarka. – Ma na nią bardzo zły wpływ chłopak, z którym się spotyka. Staram się egzekwować godziny, o których powinna być w domu. Słyszę, że ograniczam jej wolność, a to jest sprzeczne z ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Córka przez Internet zapoznała się z treścią tej nieszczęsnej ustawy i teraz grozi mi, że wniesie na mnie skargę.

Wydawałoby się, że jest to sytuacja możliwa tylko w teatrzyku absurdu. Niestety, nie jest to odosobniony przypadek. Matka podczas awantury domowej pacnęła swoją 15-letnią córkę ścierką kuchenną. Na drugi dzień dziewczyna przyszła do szkolnego pedagoga i poskarżyła się na matkę. Rodzicielka musiała się długo tłumaczyć. Inna córka czuje się pokrzywdzona przez matkę, bo ta ma zastrzeżenia do jej bliskiej koleżanki i nie pozwala dziewczynie na wspólne wypady z przyjaciółką.

Te wszystkie problemy buntu nastolatek to jeszcze nic w porównaniu z dramatami małych dzieci odbieranych rodzicom.

Dziecięce tragedie

Prawdziwy horror przeżywają rodzice, czy samotne matki, którzy z powodu enigmatycznych wyroków sądowych są pozbawiani praw rodzicielskich, a ich dzieci zostają umieszczone w placówkach opiekuńczych lub rodzinach zastępczych. W wielu przypadkach pracownik socjalny z policją odbiera dzieci z rodzinnego domu bez wyroku sądu. Dopiero później zapada wyrok, zgodny z poprzednimi działaniami urzędników. Dzieci przeżywają dramat w domach dziecka.

Wprawdzie w art.12a czytamy, że „w razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka w związku z przemocą w rodzinie pracownik socjalny wykonujący obowiązki służbowe ma prawo odebrać dziecko z rodziny”, są jednak przypadki, gdy niczyje życie lub zdrowie nie jest zagrożone, a dzieci zostają pozbawione domu rodzinnego.

Najbardziej bulwersujące historie, które nagłośniły media, to historia małej Róży i trójki dzieci państwa Bajkowskich. W 2009 r. sąd w Szamotułach zabrał kilkumiesięczną Różę rodzinie Szwaków. Motywacja była absurdalna. W domu brud (niesprzątnięte ze stołu okruchy jedzenia) i ogólne nieradzenie sobie rodziców z problemami wychowawczymi. Dziecko umieszczono w rodzinie zastępczej. Pod naciskiem opinii publicznej wyrok sądu został, na szczęście, zmieniony i w blasku kamer telewizyjnych mała Róża znalazła się znów w swoim domu.

Historia rodziny Bajkowskich nie ma jeszcze finału. Trzech chłopców z niewyjaśnionych bliżej przyczyn nadal przebywa w domu dziecka. Rodzice sami zgłosili się po pomoc do krakowskiego Instytutu Psychologii. Chcieli rozwikłać kłopoty wychowawcze. Uczestniczyli w terapii, którą po pewnym czasie przerwali, uznając ją widocznie za nieskuteczną. Z tego powodu do sądu wpłynął wniosek o odebranie im dzieci. Sąd uznał, że „rodzice nie zabezpieczają potrzeb psychicznych dzieci” i w rodzinie „zaburzone są więzi emocjonalne”. Chłopcy zostali wywołani z lekcji i zabrani przez policję do placówki wychowawczej. Przebywają w niej już kilka miesięcy. Rodzice podobno karali chłopców, stawiając ich do kąta, wymierzając klapsy. Wymagali od nich również nadmiernej samodzielności (samotna podróż pociągiem z Krakowa do Łodzi). Dzieci były zadbane, dobrze wychowane, nie miały kłopotów z nauką. Nie umieszczono chłopców u babci, która zaoferowała pomoc. Mimo nagłośnienia sprawy i sprzeciwu opinii społecznej dzieci do tej pory są poza domem.

To dzięki tej bulwersującej sprawie ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin przyrzekł nowelizację kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Art.111 ma być uzupełniony wpisem, że dziecko odbiera się rodzinie w ostateczności.

Te dwa przykłady nie obrazują skali problemu. Gdy ktoś zagłębi się w regionalne przekazy medialne, dostrzeże, jak częste są przypadki odbierania dzieci rodzinie przeważnie z bliżej niesprecyzowanych powodów. I tak w 2009 r.

Sąd Okręgowy w Poznaniu odebrał rodzicom małą Różę. Kierował się „dobrem dziecka przy pasywności matki w sprawowaniu opieki rodzicielskiej oraz braku czasu u ojca dziecka”. Do tej pory rodzice Róży sprawowali opiekę nad trójką starszych dzieci i nikt im nie zarzucał zaniedbań wychowawczych.

W 2011 r. sąd w Łodzi odebrał dziecko 14-letniej dziewczynie, uzasadniając z bliżej nieumotywowanych powodów, że jest ona osobą zdemoralizowaną.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...