Czas mocy i łaski

Przewodnik Katolicki 26/2013 Przewodnik Katolicki 26/2013

Na samochodzie-kaplicy już z daleka widać napis: „Czas mocy i łaski”. To zapowiedź tego, na co mają przygotować się parafianie: tutaj przybywa figura św. Michała Archanioła. A mówiąc językiem współczesności, będzie się działo.

 

Kamizelka pokusoodporna

Kończy się kolejne nabożeństwo w Młochowie. Ludzie nieśpiesznie wychodzą ze świątyni, część zostaje jeszcze przed kościołem, niektórzy przysiadają na ławkach. Ja też mam na to wielką ochotę. Pięknie tu, bo młochowska parafia leży na terenie wspaniałego, idealnie wypielęgnowanego parku stanowiącego oprawę dla XIX-wiecznego imponującego zespołu pałacowego. Zieleń, słońce, fontanny, równiutkie alejki, no i bliskość św. Michała. Idylla.

Br. Andrzej Zimny rozkłada przed kościołem niewielki stolik, na którym improwizuje mały kiermasz św. Michała Archanioła: książki, kalendarze, dewocjonalia. Do stolika podchodzi pani z córką. Za chwilę odchodzi, ściskając w dłoni małą figurkę ze świętym. Na moje pytające spojrzenie odpowiada: – Ponieważ na świecie jest dziś tak wiele zła, musimy sięgać po pomoc św. Michała. A poza tym moja zmarła mama miała na imię Michalina – mówi pani Elżbieta, dodając, że od wielu lat chciała pojechać do Gargano, a tymczasem figura przyjechała do niej, tu, do Młochowa.

Najwięcej osób dopytuje się jednak o szkaplerz św. Michała Archanioła. – Jeśli mamy majątki, domy, firmy, staramy się, aby były one chronione, opatrujemy je tabliczkami informującymi, że obiekt jest monitorowany. Podobnie szkaplerz – to jest taka „kamizelka pokusoodporna” albo „diabloodporna” na ciało człowieka. Nie zapominajmy bowiem, że szatan nigdy nie ma wakacji, on non stop próbuje nas oddalić od Boga. Dlatego też i my powinniśmy cały czas przyzywać opieki św. Michała Archanioła – przekonuje br. Andrzej.

Ks. Robert Ryndak, kustosz figury, przestrzega jednak, aby szkaplerza św. Michała Archanioła nie traktować jako rodzaju jakiegoś amuletu. – To jest konkretny znak, przypomnienie, że nieustannie toczy się walka dobra ze złem i że w tej walce św. Michał Archanioł jest z nami. Przyjęcie szkaplerza to akt oddania się pod jego opiekę. Ale także bardzo widoczny znak dla zła: nie masz tutaj wstępu, jestem pod opieką samego Boga, który daje mi opiekuna w osobie św. Michała Archanioła – mówi ks. Ryndak. Dlatego też ci, którzy decydują się na przyjęcie szkaplerza, zobowiązują się odmawiać codziennie egzorcyzm papieża Leona XIII. Dla pani Jadwigi, pana Krzysztofa i ich dzieci – a cała rodzina wyszła z kościoła ze szkaplerzami na szyi – taka ochrona jest czymś oczywistym. – Człowiek czasami zupełnie nie zdaje sobie sprawy, jakim duchowym zagrożeniom musi stawić czoła. Jeżeli jednak zawierzymy się opiece św. Michał Archanioła, to potem, gdy zastanowimy się na spokojnie nad daną sytuacją, dochodzimy do wniosku, że ktoś jednak stał i czuwał nad nami – mówi pan Krzysztof.

Czas mocy

Figura z Gargano odwiedza jeszcze na chwilę leżącą kilka kilometrów od Młochowa maleńką Wólkę Kosowską. Tutaj takie same tłumy w kościele i takie samo rozmodlenie. „Anielskie kazanie” też brzmi niby tak samo, ale jednak zupełnie nie traci nic na sile przekazu.

Księża michalici mówią, że najtrudniejsze są jak zawsze pożegnania. – Ludzie cisną się do drzwiczek samochodu, chcą jeszcze dotknąć figury, pomodlić się ostatni raz. W Nowym Dworze Mazowieckim, kiedy wynosiliśmy św. Michała Archanioła, wszyscy zaczęli bić brawo. Poczuliśmy się zupełnie tak jak we Włoszech. Wierni często podchodzą też do nas, mówią, że czują niedosyt, że te 24 godziny to za krótko – opisuje br. Andrzej.

Co zostaje z tej peregrynacji? – No cóż, to jest naprawdę czas mocy i łaski – to są głębokie spowiedzi, nawrócenia po latach – a nie tylko takie namacalne dotknięcie tej figury – mówi ks. Robert Ryndak, dodając, że wiele osób przychodzi ze szkaplerzami
św. Michała Archanioła, pytając, czy mogą je zabrać „na później” i przekazać osobom, które w życiu gdzieś się pogubiły, uwikłały w jakieś zło. Ale tak się nie da. – To jest rzecz, którą się przyjmuje osobiście. Tego nie da się wyprosić w czyimś imieniu. Można natomiast poprzez orędownictwo św. Michała Archanioła prosić w intencjach innych osób – tłumaczy kustosz figury z Gargano.

Za chwilę św. Michał Archanioł odjedzie z Młochowa. Będzie kolejne pożegnanie, potem kolejne powitanie i tysięczny nałożony szkaplerz – ten konkretny widzialny znak Jego opieki.

A potem następny i następny.

Św. Michał Archanioł zaczyna działać.

Ks. Eugeniusz Guździoł, egzorcysta archidiecezji poznańskiej, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Poznaniu:

– Podczas peregrynacji figury św. Michała Archanioła przypomniały mi się obrazy z czasów pamiętnego pielgrzymowania po Polsce kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Takie samo doświadczenie działania Bożej łaski i takie samo niezwykle ożywienie religijne wśród wiernych. Jestem przekonany, że taki element „ludowy” naszej pobożności jest bardzo ważny. Nie chcę oczywiście negować rozmaitych intelektualnych przedsięwzięć na płaszczyźnie wiary, ale one gromadzą najczęściej kilka, kilkanaście osób. Za to w przypadku peregrynacji figury św. Michała Archanioła w kościele były tłumy. Pełen kościół podczas wszystkich nabożeństw, kolejki do konfesjonałów, modlitwy o uzdrowienie z nałożeniem rąk, błogosławienie dewocjonaliów – ciągły ruch, jak w jakimś wielkim światowym sanktuarium. Peregrynacja stwarza bowiem przestrzeń, w której Pan Bóg działa z łaską. To właśnie wtedy tworzy się coś takiego, co sprawia, że ludzie mówią, iż dany kościół jest „omodlony”. I to jest chyba tak, że niezależnie kto tam wejdzie, odczuwa to działanie. I jeszcze jedno: te tłumy ludzi w czasie peregrynacji, w tak niezwykle żywy sposób reagujące na doświadczenie Bożej łaski, sprawiają, że i ja osobiście jako kapłan zyskuję potwierdzenie: tak, jesteś ludziom potrzebny, twoja posługa ma naprawdę głęboki sens.
Ł. KAŹMIERCZAK

Marian Włazik, Bractwo Oblatów św. Brygidy (Dom w Bydgoszczy):

– Kiedy proboszcz wspólnoty Matki Bożej Fatimskiej w Bydgoszczy, do której należę, powiadomił mnie o przybyciu figury i zapytał, czy byłbym w stanie po nią pojechać, bez wahania odpowiedziałem, że tak. Tym bardziej, że znałem już trochę życiorys tego świętego i miejsce, z którego przybywa. Przygotowałem więc samochód. Figurę odebraliśmy w Strzyżawie pod Bydgoszczą. Stamtąd przybyliśmy do kościoła na bydgoskich Wyżynach. Pamiętam moment nałożenia korony na figurę. Ksiądz proboszcz nie mógł sobie na początku poradzić. Podeszliśmy więc do figury i we dwóch − razem z lektorem − zniżyliśmy ją. A normalnie dźwigają ją cztery osoby... Modlitwa wyzwoliła w moim sercu niesamowity spokój i refleksję. Mówiliśmy o tej peregrynacji rodzinie, wielu znajomym i parafianom. Wszystkim towarzyszyły prawdziwe i głębokie przeżycia. Szliśmy później ze św. Michałem 2,5 kilometra ulicami osiedla. No i mieliśmy to szczęście, że Bractwo Oblatów św. Brygidy od początku do końca niosło tę figurę. Na co dzień jestem człowiekiem upartym i wytrwałym. To mi pomaga w życiu. Wizyta tej niezwykłej figury uświadomiła mi jeszcze bardziej, że warto dążyć konsekwentnie do celu. Warto być wiernym...
K. JARZEMBOWSKA

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...