Oświadczenia, niedomówienia, insynuacje. W pierwszych dniach po odwołaniu z parafii ks. Wojciecha Lemańskiego trudno było za nim nadążyć. Proboszcz w końcu ustąpił, ale powiedzieć, że Kościołowi się nie przysłużył, to za mało
Dawno media tzw. głównego nurtu nie miały takiego „używania” na Kościele. Nieczęsto bowiem zdarza się, że ksiądz wypowiada posłuszeństwo swojemu biskupowi – bo czym jest notoryczne nierespektowanie poleceń biskupa? – insynuuje nieetyczne, niemoralne jego zachowanie, zarzuca antysemityzm, nie mając przy tym argumentów czy dowodów.
A tak stało się tym razem. Zanim ks. Wojciech Lemański został z parafii w podwarszawskiej Jasienicy odwołany, kilkakrotnie był napominany. Potem abp Henryk Hoser SAC, ordynariusz warszawsko-praski, od słów przeszedł do czynów, m.in. zakazując mu wypowiedzi dla prasy.
Nie chodziło o niewinne wypowiedzi – ks. Lemański był dosadny, wygłaszał opinie bardziej niż kontrowersyjne w Kościele. Gdy napomnienia i zakazy nic nie dały, abp Hoser zdecydował się odwołać ks. Lemańskiego z parafii. Proboszcz sprawę nagłośnił, poszedł z nią do mediów. Stał się narzędziem ataku na abp. Hosera.
Od kilku tygodni abp Hoser jest negatywnym bohaterem wpływowych mediów. Zdążyły go już oskarżyć o zapraszanie czarowników (ciemnoskórego ks. Bashoborę – na Stadion Narodowy), zrobiły z niego co najmniej biernego obserwatora ludobójstwa w Rwandzie, a za sprawą niesubordynowanego księdza – nie tylko – antysemitę.
Spór o… Kościół
Niełatwo znaleźć duchownych, którzy chcieliby wypowiedzieć się o ks. Lemańskim, o jego postawie czy sprawie. Pytany wkrótce po odmowie przez ks. Lemańskiego opuszczenia parafii, ks. prof. Waldemar Chrostowski mówił, że niełatwo mu cokolwiek przewidywać, bo za odwołanym proboszczem z Jasienicy trudno nadążyć. W każdym razie swoimi oświadczeniami, wypowiedziami, niedomówieniami, insynuacjami kompromituje się. A kluczowa jest tu kwestia kapłańskiego posłuszeństwa.
– Wszyscy są zdziwieni, o jakie nieposłuszeństwo chodzi, jakby zapomnieli, że jakiś czas temu abp Hoser, po kilkakrotnym upomnieniu, zakazał ks. Lemańskiemu wypowiadać się w mediach – podkreśla kapucyn o. Marcin Radomski. – Proboszcz całkiem to zignorował. A przecież w dniu święceń ślubował posłuszeństwo swojemu prawnie ustanowionemu przełożonemu.
Sprawa odwołania ks. Lemańskiego przez arcybiskupa szybko stała się czymś więcej niż sporem dwóch duchownych. Teraz miał to być „spór o to, jaki ma być polski Kościół”. W tym stylu pisały „GW”, „Newsweek”, wielkie portale, oraz mówiły publiczna i komercyjne telewizje. Tygodnik Lisa pisał, że księża biskupi tępią księdza, który mówi o błędach Kościoła.
Ostrze mediów skierowało się w stronę abp. Hosera. – Ks. Lemański stał się narzędziem w rękach mediów nieprzychylnych Kościołowi. Nie wiem, czy był tego świadomy. Jeśli tak, ma duży problem – mówi warszawski ksiądz z wieloletnim stażem. – Tu zwykłe przeprosiny nie wystarczą.
Karząca ręka Lisa
Bezpardonowy i oszczerczy atak na abp. Hosera przeprowadził tygodnik Lisa. Warszawsko-praski ordynariusz nie był pierwszym hierarchą, którego wzięto na celownik, ale tym razem cios – choć był wymierzony na ślepo – był szczególnie dotkliwy. Dotknął ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej nielubianego przez liberałów, uznawanego za konserwatystę, przewodniczącego Zespołu Ekspertów do spraw Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski.
W tekście „Karząca ręka Boga” tygodnik stwierdził, że abp Hoser „z in vitro walczy jak diabeł ze święconą wodą”, a „o ludobójstwie w Rwandzie milczy jak zaklęty, choć mógłby o nim wiele powiedzieć”. Abp Henryk Hoser – „twarz i rzecznik Kościoła surowego” – podsumowała autorka tekstu szeroko kolportowanego także przez inne media, m.in. w recenzjach i przeglądach prasy.
Tygodnik zarzucił abp. Hoserowi, że jest współodpowiedzialny za ludobójstwo w Rwandzie w 1994 r. Miał być wówczas nuncjuszem papieskim i przymykać oko na zbrodnie. Tymczasem – „drobiazg”: abp Hoser nie był nuncjuszem papieskim, a do tego nie było go wtedy w Rwandzie. Już chociażby z tego powodu nie mógł – osobliwie jako nuncjusz papieski – przymykać oka na zbrodnie.
Dramatyczne wydarzenia z Rwandy zrównano przy tym ze zdecydowanym sprzeciwem hierarchy wobec więcej niż kontrowersyjnej procedury in vitro. Oskarżono go o czyny, których nie popełnił, bo nawet nie mógł popełnić!
Co ma Rwanda do in vitro
Etyk prof. Piotr Jaroszyński zwraca uwagę, że mamy tu do czynienia z recydywą walki z Kościołem i Bogiem, znaną z czasów komunistycznych. Czytając tekst nt. Kościoła, a szczególnie o abp. Hoserze, w tygodniku Lisa, trzeba wiedzieć, po co jest napisany. – Zasadniczym jego celem jest uderzenie w abp. Hosera, który jednoznacznie i w sposób racjonalny pokazuje, na czym polega zło zapłodnienia in vitro i dlaczego dla katolików in vitro jest nie do przyjęcia – mówił prof. Jaroszyński w Radiu Maryja. – Dlatego też – konkludował prof. Jaroszyński – abp Hoser, wypowiadający się odważnie i zdecydowanie w sprawie in vitro, stał się obiektem ataku ze strony środowiska liberalnego i lewicowego, zwolenników tej procedury. Także szczególnie perfidnego zestawienia stanowiska w sprawie in vitro z dramatycznymi wydarzeniami z Rwandy i 21-letnim pobytem w niej ks. Hosera. Odpowiedzialnością za ludobójstwo w Rwandzie obarczono w tekście Kościół, również Jana Pawła II.
Pierwsze chwile po tym, gdy w parafii w Jasienicy pojawili się przedstawiciele Kurii Warszawsko-Praskiej wraz z administratorem parafii, nie zapowiadały niczego dobrego. Jednak po wielogodzinnych rozmowach ks. Lemański postanowił podporządkować się decyzji abp. Hosera i opuścić parafię. „Jeśli ktokolwiek zdarzeniami ostatnich tygodni w Jasienicy poczuł się dotknięty lub zgorszony – szczerze przepraszam” – napisał na blogu.
Co dalej? – Ks. Lemański przekazał parafię. Na niedzielę zaplanowano liturgiczne wprowadzenie do parafii na urząd administratora ks. dr. Grzegorza Chojnickiego. Stopniowo – do końca lipca – administratorowi będzie przekazywana całość parafii – mówi „Niedzieli” ks. Wojciech Lipka, kanclerz Kurii Warszawsko-Praskiej.
Dlaczego stopniowo? – Chodzi o to, żeby wszystko odbywało się w sposób pokojowy i przyjazny dla kapłanów i całej społeczności parafialnej – podkreśla ksiądz kanclerz. Jak długo trzeba będzie czekać na decyzję Stolicy Apostolskiej, do której odwołał się ks. Lemański? – W pół roku sprawa może się wyjaśnić, jeśli – dodaje kanclerz – ks. Lemański nie odwoła się i nie wycofa z rekursu, bo i to jest możliwe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.