Sport, który na olimpijskie łono wraca po ponad 100 latach. W Polsce jeszcze raczkuje, ale zainteresowanie nim ciągle wzrasta. Na dobry początek lata zapraszam na golf.
Golf należy do dyscyplin, które oglądane w telewizji wydają się proste. Wystarczy metalowym kijem uderzyć piłeczkę tak, aby wpadła do otworu w ziemi. Najmniejszą liczbą uderzeń albo po prostu mniejszą od przeciwnika. Aby sprawdzić, czy faktycznie jest to takie proste, jak zwykle, musiałem spróbować na własnej skórze.
Najbliższym polem golfowym okazało się należące do Royal Kraków Golf & Country Club (www.krakowgolf.pl). Mieści się ono w Ochmanowie, 20 km na południe od Krakowa. W Polsce działa obecnie około 20 takich klubów.
Wizyta w klubie rozpoczęła się od obalenia pierwszego znanego mi stereotypu o golfie – że jest to gra dla „snobów”. Spotkałem się z niezwykle przyjazną atmosferą zarówno w klubie, jak i na polu golfowym. Dodatkowo wystrój wnętrza budynku klubowego bardzo przytulny, nie mogło zabraknąć salonu z kominkiem. Ale nie siedzieć w salonie tam przyjechałem, więc po przebraniu się w strój zgodnie z etykietą tego sportu (zakaz jeansów oraz obowiązkowy kołnierzyk) wyruszyłem w teren wraz z doświadczonym miejscowym trenerem PGA Wiesławem Klimą.
W golfie nie ma grupowych treningów jak w innych sportach, jest to dyscyplina, której najpierw uczy instruktor, a później ćwiczy się indywidualnie. Kluczowa jest nauka uderzenia, później można się już doskonalić podczas gry. A grać można w grupie do 4 osób lub nawet samemu. – Golf jest sportem, w którym walczy się z polem. Nie z innym zawodnikiem, a z danym obiektem i samym sobą – mówi trener Klima. Zawodnicy posiadają tzw. handicap, który określa ich poziom gry. Obliczany jest on właśnie na podstawie liczby zagrań potrzebnych do umieszczenia piłki przez danego zawodnika w dołku.
Po zapoznaniu się z podstawowymi zasadami przyszła pora na naukę uderzenia. Na to poświęcone jest osobne miejsce nazywane Driving Range. Jest to strzelnica, w której ze specjalnych mat wykonuje się uderzenia treningowe. Nie od razu z trawnika, bo może się to skończyć jego zniszczeniem, a szkoda by było, bo jest on pięknie utrzymany i przystrzyżony. Aby nie chodzić za każdą uderzoną piłeczką istnieje możliwość napełnienia wiaderka 34 piłkami z automatu w zamian za żeton. Wtedy można dowolnie uderzać piłeczki w miejsce, gdzie nie ma innych osób.
Zanim celowałem w piłeczkę, musiałem przyjąć odpowiednią postawę i spróbować „na sucho”. Uderzenie polega na wykonaniu zamachu kijem zza głowy, połączonego z wykonaniem ćwierćobrotu w pasie. Odpowiedni technicznie zamach i płynne wykonanie ćwiećobrotu nie jest łatwe. Przynajmniej na początku. Pierwsze próby musiały wyglądać komiczne, bo w ogóle nie trafiałem w piłkę. Później już było lepiej, ale i tak w większości trafiałem piłeczkę zbyt wysoko i zamiast pofrunąć, turlała się po ziemi ok. 10-20 metrów. Jedynie kilka z puli 34 zdołałem posłać drogą powietrzną na odległość niemal 100 metrów. Zawodowcy z łatwością posyłają piłkę na odległości nawet ponad 200 metrów. Gdy chcą krócej nie zmieniają siły a kij, który zbudowany jest z główką pod innym kątem, co powoduje wyższe lub niższe, a więc krótsze lub dłuższe tory lotu piłki.
Posłanie piłki w powietrze w zamierzonym kierunku sprawia frajdę. Przychodzi chęć pójścia za tą piłeczką i gry dalej aż do dołka. Wciąga więc od razu. Później też ma wiele zalet. – Jest to sport, który można uprawiać do końca życia. Inną zaletą jest wysoki poziom relaksu. Wszystkie problemy z życia codziennego zostają zawsze na parkingu w samochodzie – przekonuje trener PGA.
Trzeba jednak poświęcić sporo czasu (przejście całego pola wymaga około 4–6godzin) oraz pieniędzy, choć nie tak wiele, jak powszechnie się sądzi. – Opinia o elitaryzmie tego sportu jest mocno przesadzona – argumentuje Klima. – Nie jest aż tak drogo. Spokojnie można go postawić na równi np. z powszechniejszym narciarstwem. W ciągu roku trzeba wydać ok.2–3 tys. zł plus koszty sprzętu, a za tysiąc można mieć już dobrze wyposażoną torbę z kijami – wylicza trener PGA. Na początek można jednak wypożyczyć kij za 10 zł w klubie, a na pole wybrać się ze znajomymi i wtedy koszt ok. 100zł za 9-dołkowe pole się rozłoży.
Sport godny polecenia czy to dla odstresowania, robienia interesów czy po prostu dobrej zabawy. Nie jest łatwy technicznie, jak się wydaje w telewizji, ale i nie jest aż tak drogi. Zdecydowanie jest to dyscyplina godna Igrzysk Olimpijskich i dobrze, że wraca na olimpijskie łono.
Więcej sportów i zdjęć na: olimpiada-sportow.eu
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.