Przyszły z Jezusem do Jerozolimy, aby tu świętować Paschę – pamiątkę wyzwolenia z Egiptu, z domu niewoli i zagłady. Chciały wysławiać Boga za Jego wyzwalającą moc. Spodziewały się wraz z innymi, że Jezus objawi się wreszcie w stolicy jako oczekiwany wysłannik Boga, zwycięski Mesjasz – Król. Tymczasem przyszło im uczestniczyć w Jego drodze na górę straceń i być świadkami śmierci na krzyżu
Dzielne i pobożne kobiety są obecne w różnych momentach życia Jezusa Chrystusa. W wielki piątek i w poranek wielkanocny Kościół uroczyście czyta te fragmenty Ewangelii, które opowiadają o obecności niewiast – uczennic Jezusa – pod krzyżem i przy grobie Nauczyciela, za którym szły aż do końca. Wszyscy ewangeliści zgodnie stwierdzają, że zmartwychwstały Jezus ukazał się im, kobietom, jako pierwszym. Z pewnością chciał w ten sposób odpowiedzieć na ich postawę i działania względem Niego. Warto im się przyjrzeć, abyśmy i my mogli w tych świętych dniach okresu wielkanocnego przeżyć podobne spotkanie z Tym, „Który jest, i Który był, i Który przychodzi” (Ap 1, 4). On bowiem uroczyście obiecał wszystkim swoim uczniom: „Kto Mnie miłuje – również Ja będę go miłował i objawię mu siebie. Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać” (por. J 14, 21. 23). Jaka jest ta miłość Marii Magdaleny i innych niewiast, skoro zmartwychwstały Jezus im właśnie powierzył najważniejsze zadanie: zwiastowanie Zmartwychwstania apostołom, Kościołowi i światu? Każdy, kto pragnąłby mieć dzisiaj swój udział w tym zbawczym zadaniu, winien możliwie najlepiej poznać, jak one miłowały Jezusa.
Obecność w godzinie ciemności
Przyszły z Jezusem do Jerozolimy, aby tu świętować Paschę – pamiątkę wyzwolenia z Egiptu, z domu niewoli i zagłady. Chciały wysławiać Boga za Jego wyzwalającą moc. Spodziewały się wraz z innymi, że Jezus objawi się wreszcie w stolicy jako oczekiwany wysłannik Boga, zwycięski Mesjasz – Król. Tymczasem przyszło im uczestniczyć w Jego drodze na górę straceń i być świadkami śmierci na krzyżu. A gdy Józef z Arymatei zdjął umęczone ciało Jezusa z krzyża, „były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie (do domu – przyp. H. W.) przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu” (Łk 23, 55-56). Te dzielne niewiasty galilejskie wyświadczyły Jezusowi – wraz z Józefem z Arymatei i Nikodemem – najważniejszą przysługę: swoją miłującą obecnością były z Nim w godzinie ciemności i bezsilności. Ciało Jezusa, umęczonego przez rzymskich żołnierzy i wyszydzonego przez żydowskich fanatyków – zdjęte z krzyża – odprowadziły do grobu, który obejrzały. Przygotowały miejsce, w którym mogło zostać ze czcią złożone. Zrobiły to z godnością i pokojem, bo pewnie pamiętały Jego słowa o ziarnie pszenicy, które musi zostać złożone w ziemi i całkowicie obumrzeć, aby wydać plon.
Kocham Cię w oddaleniu – i szukam
Po szabacie, najwcześniej jak tylko mogły, „w pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności” (Łk 24,1). Wonności, którymi chcą namaścić złożone pospiesznie do grobu ciało Nauczyciela, są symbolem ich czułej i ofiarnej miłoś-
ci. Kierowane tą miłością „szukają Jezusa Ukrzyżowanego” (por. Mt 28, 5), jak mówi anioł. Nie zważając na ciemności wczesnego ranka, na kamień i straże pilnujące grobu, idą do ogrodu, gdzie złożone zostało najdroższe ciało. Pragną z największą starannością, bez pośpiechu namaścić je, aby w ten sposób ofiarować Ukrzyżowanemu swe najczystsze uczucia oddania i serdeczności, ale także swój ból, płacz, tęsknotę i miłującą pamięć. Szukają Go żarliwie, myśląc, że jest całkowicie bezradny i opuszczony, złożony w zamkniętym grobowcu. Nawet na chwilę nie przestał dla nich istnieć! Przeciwnie, pozostając w oddaleniu śmierci i grobu, tym bardziej staje się im bliski i drogi. Rozmiłowane w Nim jak Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, szukają Go jak Oblubieńca, który odszedł, z wielką żarliwością i poświęceniem: „Nocą szukałam umiłowanego mej duszy, szukałam go, lecz nie znalazłam. «Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego mej duszy». Szukałam go, lecz nie znalazłam. Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto. «Czyście widzieli miłego duszy mej?»” (Pnp 3, 1-3).
Miłość otwierająca oczy
Po przyjściu do ogrodu uczennice szukające Jezusa znalazły kamień odsunięty od grobu. Co więcej, usłyszały anioła, który skierował do nich nieoczekiwane orędzie: „Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie” (Mt 28, 6-7). Uwierzyły słowom anioła, miłość natychmiast otwarła im oczy. Ten, którego ciała nie ma już w grobie, powstał z martwych. Bez wahań czy dodatkowych pytań przyjmują słowa anioła, które głęboko zapadają w ich miłujące serca. Teraz jak najprędzej chcą je zanieść zalęknionym i pogubionym wśród ponurych myśli uczniom. Słowa objawienia, które w szkole Jezusa nauczyły się przyjmować z miłością, rozpaliły w ich sercach wiarę.
Zachwyt i radość
„Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom” (Mt 28, 8). Ten pośpieszny bieg to najlepszy miernik, jakiego zachwytu i radości doznały, wsłuchując się z wiarą w słowa anioła. Ewangelista używa słowa „bojaźń”, ale w istocie chodzi o zachwyt wielkością Jezusa. Przypomniały sobie zapewne Jego słowa: „Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Łk 24, 7). I teraz zrozumiały, że to „powstanie z martwych”, o którym On aż trzy razy mówił przed swoją męką, jest dziełem Boga, a Jezus jest prawdziwym Synem Człowieczym – zwycięskim Królem, mającym udział w majestacie i potędze Boga (por. Dn 7, 9-14).
W sercach niewiast pojawia się także radość z wypełnienia się Jego obietnicy, że trzeciego dnia powstanie z martwych. Zapowiedź ta była tak niewyobrażalnie wielka, że nawet Piotrowi wydawała się czymś nie do wiary. Surowe upomnienie ze strony Jezusa („Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie!” [Mk 8, 33]) na niewiele się zdało w przypadku rybaka, twardego realisty. Na dziedzińcu arcykapłana zupełnie o niej zapomniał i wyparł się Mistrza. Niewiasty zachowywały tę obietnicę Jezusa w swoich sercach. A teraz – przywołana przez anioła – w jednej chwili stała się źródłem ich prawdziwej radości. Te proste słowa Jezusa, które w pustym grobie nabrały wyjątkowej mocy, napełniły je radością: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 11).
U stóp Zmartwychwstałego
„A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie!». One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon” (Mt 28, 9). Pan nie czeka, aż do końca wypełnią otrzymane polecenie. Wie, że są wierne i nie zatrzymają się w połowie drogi ani nie będą się wahać, lecz precyzyjnie powtórzą uczniom to, co usłyszały, i opowiedzą, co widziały w pustym grobie. Nie zniechęcą się ich niedowierzaniem. I aby je umocnić, gdy były jeszcze w drodze do uczniów, ukazuje im się w swej chwale. Ewangeliści używają charakterystycznego zdania: „Jezus stanął przed nimi”. Przywołuje ono ich postawę pod krzyżem. Tam one „stały” przed Nim – ogołoconym i zawieszonym na drzewie śmierci. Obejmowały Go swoimi spojrzeniami, uczuciami, modlitwami i serdecznym płaczem. Teraz On jako Żyjący „stanął przed nimi” i patrzy na nie z miłością niosącą radość. Spełniają się kolejne Jego słowa: „Znowu (...) was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16, 22b).
Bez lęku w obecności Pana
„A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się!»” (Mt 28, 10a). Maria Magdalena i inne uczennice odważnie szukające Nauczyciela (por. J 20,11-18) są pierwszymi adresatkami orędzia Jezusa Zmartwychwstałego, który objawia, że „jest” i wzywa: „nie bójcie się!”. Umocnione przez Niego, mogą usunąć lęk i ich strach przed prześladowaniami i śmiercią, która dotknie uczniów. Apostołowie zamknęli salę, w której się zebrali po śmierci i pogrzebie Jezusa, niczym żałobnicy zatrwożeni o swe przyszłe losy (por. J 20, 19). Ten strach do tego stopnia paraliżował także ich serca i dusze, że nie chcieli wierzyć słowom niewiast. Niektórzy uczniowie nawet pospiesznie opuszczali Jerozolimę, jak ci dwaj zawiedzeni, którzy szli do Emaus.
Ale jeszcze większy niż prześladowania lęk w uczniach budziła zawsze nieobecność Jezusa. Już w czasie nocnej przeprawy przez jezioro, gdy Go nie było z nimi, a łódź była miotana falami, przychodząc nad ranem do nich po wodzie, wołał: „Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!” (Mt 14, 27; por. J 6, 20). Miłujące Jezusa uczennice nie wyobrażały sobie dalszego życia bez Niego. Zmartwychwstały Pan zapewnia je, że będzie dalej z nimi, bo naprawdę powstał z martwych. I będzie obecny jako Ten, który mówi! Nie jest też jakąś bezcielesną zjawą czy widziadłem, bo mogą przecież objąć Go za nogi! Nowa obecność ukazującego się po śmierci Jezusa ma charakter rzeczywisty, jest dostępna dla tych, którzy z wiarą i miłością odważnie Go szukają, tak jak niewiasty Wielkanocnego Poranka (por. 1 Kor 15, 3-5).
Zwiastunki posłane przez Pana
„Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą” (Mt 28, 10b).
Tym niewiastom Jezus powierza najważniejsze zadanie: mają przekazać nowinę, że nie tylko powstał z martwych, ale że oni mogą Go zobaczyć! Maria Magdalena, odnajdując Apostołów w Wieczerniku, uroczyście – w imieniu pozostałych niewiast – oznajmia: „Widziałam Pana!” (por. J 20,18). To jej orędzie jest dla nich ważnym świadectwem. Gdy bowiem tego samego dnia wieczorem sam Jezus „przyszedł i stanął pośrodku” nich, a następnie skierował do nich słowa niosące im zwycięski pokój, pokazał im ręce i bok, wówczas „uradowali się (...) ujrzawszy Pana” (por. J 20, 19-20). Teraz już nie stawiali żadnych pytań, a niedowierzanie słowom niewiast zastąpiła radosna wiara, zrodzona z osobistego widzenia i słuchania zmartwychwstałego Jezusa. To dzięki temu wpatrywaniu się w otwarte, a zarazem chwalebne rany, i dzięki wsłuchiwaniu się w słowa uwielbionego Jezusa odkryli w Nim zwycięzcę śmierci, piekła i szatana – po prostu Pana. Widzą Dobrego Pasterza, mającego w swych rękach życie wieczne dla owiec, a w Jego boku odkrywają źródło Ducha Parakleta – Ożywiciela i Obrońcy.
Świadkowie historii
Uczennice Jezusa spieszące z wonnościami do Jego grobu, ich myślenie o kamieniu, nagła zmiana perspektywy i przeżyć w zetknięciu z nową rzeczywistością, przypomnienie sobie słów Jezusa o Synu Człowieczym, wreszcie spotkanie z żyjącym Panem – to z historycznego punktu widzenia bardzo ważne świadectwa i bardzo ważni świadkowie. Ewangeliści – wbrew pozorom – nie różnią się, przytaczając te świadectwa, chociaż każdy co innego w nich akcentuje. Wiedzą, że świadectwo kobiet w starożytności niewiele znaczyło. Ale nie mogli go nie podać, skoro sam zmartwychwstały Jezus te właśnie swoje uczennice wybrał na pierwszych świadków swojego pustego grobu, a nade wszystko swojego nowego życia w chwale. To On sam posłał je z wielkanocnym orędziem do apostołów: „Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą” (Mt 28, 10b).
Autor jest dyrektorem Instytutu Nauk Biblijnych KUL-u; przewodniczącym Stowarzyszenia Biblistów Polskich; redaktorem „Verbum Vitae”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.