Spowiednik mimo woli

List - numer specjalny 2014 List - numer specjalny 2014

W XIX w. Ars było małą miejscowością, liczącą zaledwie 230 mieszkańców. Do znajdują¬cego się na obrzeżach małego kościółka przychodziło kilka osób, dlatego nie było tam nawet parafii. Młody kapłan Jan został tam mianowany proboszczem po trzech latach spędzonych w oddalonym ok. 30 km Ecully. Zapewne nie spodziewał się, że w tym miejscu spędzi 41 lat swojego życia.

Uzdrawiał duszę i ciało

Nic dziwnego, że do Ars przybywało coraz to więcej ludzi. Przyciągały ich zwłaszcza informacje o spowiedniku, który potrafi prze­nikać ludzkie sumienia. Mówiono też, że w Ars dzieją się cuda. Oto jedna z historii: sio­stra Dozytea, zakonnica z domu Opatrzności w Vitteaux, chorowała na płuca, lekarze nie dawali jej wiele szans na przeżycie. Zauwa­żywszy zakonnicę wśród tłumów, ks. Vianney pozwolił jej przystąpić do konfesjonału poza koleją. »Dlaczego - zapytał - pragniesz odzy­skać zdrowie, siostro?« A gdy podała swe po­wody rzekł: »Dobrze więc, idź pomodlić się o zdrowie do kaplicy świętej Filomeny, a ja tym­czasem tu pomodlę się za ciebie«. Udała się więc siostra Dozytea do kaplicy i w tej samej chwili poczuła, że została uzdrowiona. Było to w maju 1853 r. Wspomniana zakonnica mia­ła wtedy dwadzieścia pięć lat. Po tym wyda­rzeniu żyła jeszcze sześćdziesiąt cztery. Nic dziwnego, że słysząc takie opowieści, ludzie chcieli zobaczyć na własne oczy tego niezwy­kłego kapłana.

Ksiądz Vianney przyjmował codziennie około 300 osób, spowiadał czasem nawet po kilkanaście godzin, bez przerwy, w ciągu roku miał ok. 30 tys. penitentów. Łącznie przez 41 lat przewinęło się przez Ars około miliona lu­dzi.

Niewygodne słowa

„Grzech wyrywa nas z nieba i rzuca w prze­paście piekła. A mimo to lubujemy się w nim!" - tłumaczył swoim parafianom. - „Cóż za sza­leństwo! Gdybyśmy dobrze sobie z tego zdawali sprawę, żywilibyśmy taki wstręt do grze­chu, że nie bylibyśmy w stanie go popełnić. (…) Spójrzcie na Ukrzyżowanego Pana i po­wiedzcie sobie: oto, ile kosztowało Go odku­pienie zniewagi, jaką moje grzechy wyrządziły Bogu. Wpatrujmy się w krzyż i zobaczmy, ja­kim złem jest grzech i jak bardzo winniśmy go nienawidzić".

Ludzie słuchali jego słów, ale był też i tacy, którym nauczanie Vianneya się nie podobało. W Ars zaczęto szemrać, że proboszcz jest nietolerancyjny, za surowy i niepotrzebnie wtrąca się w prywatne życie ludzi. Wielu pa­rafian, zwłaszcza tych, którzy nie dostali roz­grzeszenia, plotkowało na temat spowiednika i rozsiewało o nim nieprawdziwe informacje. Proboszcz czuł się gnębiony do tego stopnia, że pod koniec życia stwierdził: „Gdybym wie­dział w chwili przybycia do Ars, jakie czekały tam na mnie cierpienia, umarłbym w jednej chwili".

Dożył 73 lat, zmarł w 1859 r. W pogrzebie skromnego proboszcza wzięło udział ok. 300 kapłanów i ok. 6 tysięcy wiernych. Do końca swoich dni, nawet gdy już schorowany i wy­cieńczony leżał w łóżku, spowiadał ludzi przy­jeżdżających do niego specjalnie z dalekich stron. Swoim wiernym służył nie tylko sprawu­jąc sakramenty, ale również pokutując w ich intencji. Do śmierci.

Jan Maria Vianney został beatyfikowany przez papieża Piusa X w 1905 r. a kanonizowany dwadzieścia lat później przez Piusa XI. W 1929 r. ogłoszono go patronem wszystkich proboszczów

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| SPOWIEDNIK

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...