Z Hanną Suchocką, premier Polski w latach 1992–1993, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej przy Stolicy Apostolskiej w latach 2001–2013, o konkordacie rozmawia ks. Mirosław Tykfer - Redaktor Naczelny
Kiedy nastąpił przełom w stosunkach dyplomatycznych między Stolicą Apostolską i Polską?
– Po II wojnie światowej ówczesny rząd komunistyczny jednostronnie zerwał konkordat zawarty ze Stolicą Apostolską w roku 1925. W 1987 r. władze PRL podjęły próbę normalizacji stosunków ze Stolicą Apostolską. Wówczas to pojawiła się koncepcja podpisania konwencji międzynarodowej pomiędzy oboma podmiotami. Mimo że prace ruszyły z miejsca, zostały jednak wstrzymane przez Stolicę Apostolską w związku z wyraźnymi symptomami zmieniającej się sytuacji politycznej w Polsce. Jesienią 1988 r. ukonstytuował się w Warszawie Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie. To wszystko były wyraźne sygnały nadchodzących zmian politycznych. Dlatego też Stolica Apostolska postanowiła poczekać.
W 1989 r. sytuacja uległa wyraźnemu przyspieszeniu. W kwietniu podpisano porozumienia Okrągłego Stołu i rozpisano nowe wybory. Zanim jednak „stary” Sejm zakończył swoją działalność, uchwalił w dniu 17 maja trzy kluczowe dla Kościoła i dla relacji państwo–Kościół ustawy: Ustawę o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w PRL, Ustawę o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, Ustawę o ubezpieczeniu społecznym
duchownych. Nie ulega wątpliwości, że te wydarzenia miały decydujący wpływ na „nowe otwarcie” w stosunkach między Stolicą Apostolską a PRL.
Jakie wydarzenia przyczyniły się do podpisania konkordatu?
– Przede wszystkim ustanowienie normalnych stosunków dyplomatycznych. Oficjalny komunikat o ich wznowieniu ogłoszono 17 lipca 1989 r. i od tej daty liczymy nowe relacje dyplomatyczne między Polską i Stolicą Apostolską. Otworzył się nowy rozdział w historii Polski. Było to jeden z wyraźnych sygnałów
dokonujących się zmian.
12 września 1989 r. powołany został nowy rząd, na czele którego stanął Tadeusz Mazowiecki. Ułożenie nowych stosunków ze Stolicą Apostolską stało się jednym z jego priorytetów, stąd też mianował dotychczasowego przewodniczącego zespołu roboczego ds. kontaktu ze Stolicą Apostolską ambasadorem. W tym samym mniej więcej czasie do Polski przyjechał pierwszy nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk. Złożył on listy uwierzytelniające 6 grudnia 1989 r. Jednym z głównych elementów jego mandatu było wynegocjowanie nowej umowy pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską. W 1990 r. nowym ambasadorem Polski został prof. Kupiszewski. Także jego podstawowym zadaniem stało się powrócenie do prac związanych z zawarciem umowy międzynarodowej pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską. Nowa sytuacja wymagała nowego dokumentu.
Czyli nie proponowano powrotu do konkordatu sprzed II wojny światowej?
– Odrzucono tę koncepcję uznając, że konkordat z okresu międzywojennego nie odpowiada realiom posoborowym. W związku z rozpadem bloku radzieckiego, otworzyła się nowa przestrzeń dla umów konkordatowych. Umowy zawierane ze Stolicą Apostolską uzyskały swoje nowe miejsce w państwach demokratyzujących się. Niektórym może wydawać się to paradoksalne, ale właśnie porozumienia zawierane ze Stolicą Apostolską stały się jednym z sygnałów procesu odzyskiwania suwerenności przez państwa Europy Środkowej i Wschodniej, nie tylko w Polsce. Na rewitalizację instytucji konkordatu wpływ miały dwie zasadnicze przesłanki, jedna o charakterze bardziej symbolicznym, a druga prawna. Gdy idzie o pierwszą, to jednym z ważnych aspektów powrotu do konkordatu było podjęcie przerwanej tradycji. W początkowym okresie transformacji ten element powrotu do przeszłości był bardzo ważny. Pozwalał on przywołać symbole i znaki czasu z okresu przedkomunistycznego, w którym państwa te korzystały z niezależności i autonomii w zawieraniu porozumień.
Dyskusje o potrzebie zawierania konkordatów, o odnowieniu tej formy i o treści takiej umowy toczyły się równolegle z dyskusjami na temat tworzenia nowych konstytucji i ustawiania na nowo relacji nie tylko wewnątrz państwa, ale także na zewnątrz z innymi podmiotami międzynarodowymi.
Co było zasadniczą przesłanką ponowienia stosunków dyplomatycznych w formie konkordatu?
– Niewątpliwie przyczyną była potrzeba określenia na nowo stosunków między państwem a Kościołem i to w sposób odmienny aniżeli to miało miejsce do tej pory. I ta potrzeba odnosiła się nie tylko do treści, ale także do formy, w jakiej nowa regulacja miała nastąpić. Poszukiwano bardziej trwałej formy aniżeli tylko ustawa, która mogła być jednostronnie przez państwo zmieniona. Umowa międzynarodowa miała właśnie lepiej odpowiadać tym oczekiwaniom. Wypowiedział się w tej kwestii bardzo kategorycznie sygnatariusz polskiego konkordatu minister Krzysztof Skubiszewski, stwierdzając, że dla regulacji „materii konkordatowych” ustawa nie wystarcza, „Poprzez ustawę realizuje się przewaga państwa. Umowa międzynarodowa natomiast taka jak konkordat stabilizuje prawo, zabezpiecza je przed koniunkturalnymi zmianami”. Stwierdził też bardzo stanowczo, że „głoszenie omnipotencji państwa także prawodawczej prowadzi na niebezpieczne manowce (...) Państwo podlega prawu międzynarodowemu. Prawo to ma moc wyższą niż ustawy”. Nowy konkordat został podpisany 28 lipca 1993 r.
Nie wszedł on jednak od razu w życie?
– Dokument oczywiście musiał zgodnie z konstytucją być ratyfikowany przez prezydenta za zgodą Sejmu. Z uwagi na to, że w międzyczasie upadł rząd i rozpisano nowe wybory, które wygrała lewica, rozpoczęła się polityczno-ideologiczna debata nad konkordatem, która wstrzymała jego ratyfikację. Dopiero nowy, wybrany jesienią 1997 r., politycznie inny parlament wyraził zgodę na ratyfikację konkordatu i 25 marca 1998 r. nastąpiła w Watykanie wymiana dokumentów. Ratyfikacja konkordatu zakończyła istotny etap w normalizacji stosunków pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską.
Jakie znaczenie miał wybór umowy międzynarodowej w celu regulacji tych stosunków?
– Nie ulega wątpliwości, że już samo zawarcie umowy pomiędzy państwem a Stolicą Apostolską stanowi element normalizacji stosunków między państwem a Kościołem. Umowa gwarantuje bowiem pozycję równorzędną dla obu stron umowy. Dla zawarcia bowiem jakiejkolwiek umowy, w tym także umowy międzynarodowej, konieczny jest absolutny parytet obu stron. Są one względem siebie autonomiczne i „równoważne”. Zatem dopiero zawarcie tej mowy mogło mieć wpływ na zmianę sposobu postrzegania obu wspólnot.
Rola polskiego konkordatu została zresztą zaakcentowana bardzo mocno przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Powiedział on podczas wręczania listów uwierzytelniających przeze mnie jako ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej, że „możliwości aktywnego zaangażowania na rzecz narodowego dobra stworzyło Kościołowi podpisanie w roku 1993 konkordatu i późniejsza jego ratyfikacja. Wbrew opinii sceptyków okazało się, że konkordat nie tylko przyczynił się do polepszenia współdziałania Kościoła i organów państwowych dla dobra wspólnego i dla poszerzenia wolności osób i społeczności, ale również stał się narzędziem ekumenicznym w stosunku do innych Kościołów i wspólnot wyznaniowych w Polsce”.
W jakim sensie konkordat stał się „narzędziem ekumenicznym”, o którym mówił Jan Paweł II?
– W efekcie podpisania konkordatu, uchwalono wiele ustaw gwarantujących identyczne prawa innym wyznaniom. Konkordat zatem stał się swoistym katalizatorem gwarancji wolności wyznania i swobody religijnej. To właśnie zawarta w konkordacie zasada tolerancji otworzyła drogę do uchwalenia szeregu ustaw dotyczących sytuacji innych Kościołów w Polsce, stwarzających dla nich gwarancje w zakresie kultu religijnego, wzorowane na umowie konkordatowej. To także ważny element normalizacji stosunków między państwem a Kościołem w szerokim rozumieniu tego słowa.
Słyszy się głosy poddające w wątpliwość znaczenie konkordatu...
– Trudno mi się z takimi głosami zgodzić. Okazało się i świadczy o tym dobitnie cały proces transformacji nie tylko w Polsce, że to właśnie umowa zawierana ze Stolicą Apostolską stała się jednym z ważnych elementów wskazujących na zachodzące w tej części Europy przemiany. Konkordat jest ściśle powiązany z rozwojem całego myślenia o prawach człowieka, roli jednostki, usytuowania jednostki w społeczeństwie, wolności religijnej, wolności sumienia i ich gwarancji. Na potwierdzenie tej mojej opinii niech posłużą słowa wygłoszone przez sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kard. Parolin, podczas konferencji zorganizowanej w siedzibie Episkopatu Polski na temat 25-lecia wznowienia stosunków dyplomatycznych, które podkreślają znaczenie wolności religijnej i jej zagwarantowanie poprzez konkordat i polską konstytucję: „Kościół katolicki, tak jak obecnie rozumie wolność religijną, swoje relacje z państwami pojmuje nie jako zapis wzajemnie uzgodnionych przywilejów, ale jako realizację, w konkretnej rzeczywistości prawnej i społecznej, tego zasadniczego prawa ludzkiego. Pragnie mieć więc wystarczającą przestrzeń i środki dla realizacji właściwej sobie misji. Nie jest to przecież pragnienie wygórowane, bo stanowi ono realizację zobowiązań międzynarodowych w zakresie poszanowania praw człowieka. W tym sensie respektowanie prawa do wolności religijnej staje się gwarantem pokoju społecznego i probierzem stanu poszanowania innych praw ludzkich. Odwracając, każde naruszanie czy arbitralne ograniczanie wolności religijnej uderza w samo społeczeństwo i szkodzi realizacji jego najbardziej szlachetnych celów”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.