O historycznym ambasadorze Polski przy Stolicy Apostolskiej z prof. Janem Żarynem rozmawia Włodzimierz Rędzioch
W 2019 r. mija 40 lat od śmierci Kazimierza Papée, który przez kilkadziesiąt lat był ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej. Z tej okazji z inicjatywy min. Jana Józefa Kasprzyka, szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, oraz obecnego ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej Janusza Kotańskiego 4 marca 2019 r. w Rzymie odbyły się uroczystości upamiętniające jego osobę. Najpierw modlono się przy jego grobie na cmentarzu Flaminio, a następnie w kościele św. Stanisława sprawowana była uroczysta Msza św. pod przewodnictwem kard. Zenona Grocholewskiego. Na zakończenie prof. Jan Żaryn wygłosił wykład o ambasadorze Papée. Poprosiłem prof. Jana Żaryna o przypomnienie postaci niezwykłego sługi Rzeczypospolitej, którym był Kazimierz Papée.
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Kim był człowiek, który w roku wybuchu II wojny światowej został ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej?
PROF. JAN ŻARYN: – Historia Ambasady Rządu RP na Uchodźstwie jest niezwykła, zapewne nieznana, a wiąże się ściśle z postacią dr. Kazimierza Papée (1889 – 1979), dyplomaty, który począwszy od 1919 r., przez cały okres II RP pełnił coraz ważniejsze godności, reprezentując MSZ i polskie państwo, m.in. w latach 30. ubiegłego wieku jako komisarz generalny w Wolnym Mieście Gdańsk czy też jako poseł nadzwyczajny w Pradze. W lipcu 1939 r. został mianowany ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej i – proszę sobie wyobrazić – pozostał nim de iure do 1972, de facto do 1976 r. Jego żoną była Leonia z d. Dobrzańska, rodzona siostra majora „Hubala”, który był ojcem chrzestnym ich syna Henryka.
– Jakie wyzwania stanęły przed ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej po wybuchu wojny?
– Ambasador objął placówkę w trudnym momencie. Po wybuchu wojny natychmiast starał się podczas audiencji u papieża Piusa XII, by potępił on agresora – III Rzeszę. Misja nie powiodła się, ale jego relacje z dyplomacją watykańską układały się dynamicznie i pozytywnie. W 1940 r., gdy Włochy przystąpiły do wojny, Stolica Apostolska zaprosiła ambasadę do Watykanu (wraz z innymi placówkami państw, które prowadziły wojnę z Niemcami); Papée razem z innymi, m.in. radcą kanonicznym ks. Walerianem Meysztowiczem, zamieszkał w starym budynku Domu św. Marty, gdzie dziś mieszka i stołuje się papież Franciszek. Jego raporty nadsyłane do rządu RP w Londynie i liczne spotkania z mons. Domenico Tardinim (późniejszy sekretarz stanu – za pontyfikatu Jana XXIII) oraz mons. Giovannim Battistą Montinim (papież Paweł VI) świadczyły o tym, że polska placówka dostarczała obfitych i sprawdzonych informacji na temat okupacji niemieckiej na ziemiach polskich; informował o Zagładzie i o polskich cierpieniach, egzekucjach i oporze. Dzięki temu, ostatecznie najmocniej w 1943 r., papież zdecydował się zabrać głos w sprawie polskich cierpień. Dyplomacja papieska uaktywniła się jednak dopiero po zajęciu Rzymu, m.in. przez 2. Korpus Polskich Sił Zbrojnych, czyli od czerwca 1944 r. Dzięki zabiegom ambasadora wsparła polskie starania u aliantów, by wspomóc Powstanie Warszawskie i nie oddawać chrześcijańskiej Europy Środkowej w ręce pogańskiej i bolszewickiej Rosji. Papież uruchomił w tym celu nuncjatury rozsiane po świecie, a także prasę katolicką, w tym watykańską. Antykomunizm papieża zbiegł się z polskimi interesami niepodległościowymi.
– Jednak mimo tych zabiegów Polska znalazła się w sferze bolszewickiej Rosji...
– Tak, ale efektem tej aktywności był sprzeciw dyplomacji watykańskiej wobec ustaleń jałtańskich. W lipcu 1945 r. kolejne rządy zachodnie uznały Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN). Jednym z państw – i najważniejszym z punktu widzenia moralnego oddziaływania – które nadal podtrzymało relacje z rządem RP na uchodźstwie, była Stolica Apostolska. Co więcej, w latach 1945-58 (do śmierci Piusa XII) ambasador pozostawał dziekanem korpusu dyplomatycznego, a więc m.in. był tolerowany – co najmniej – przez dyplomatów państw, które utrzymywały stosunki z rządem warszawskim. Papée wysyłał niemal codziennie raporty do „polskiego Londynu”, był bardzo aktywnym dyplomatą, spotykał się z Polonią, przedstawicielami Episkopatu Polski, a przede wszystkim z dyplomatami oraz Tardinim i Montinim, prosekretarzami stanu, niemal bez przerwy. W 1953 r., po aresztowaniu prymasa Polski, z jego inicjatywy dyplomaci zachodni przy Stolicy Apostolskiej opublikowali protest, solidaryzując się z polskim kardynałem.
– Jak wyglądała dalsza misja ambasadora w sytuacji rozbicia Polonii i skomplikowanej sytuacji rządu na emigracji?
– Placówka prowadzona przez Papée działała bardzo sprawnie, o czym świadczą zachowane dokumenty, głównie jego raporty, które dziś znajdują się w Papieskim Instytucie Studiów Kościelnych (PISK) w Rzymie oraz w Polskim Instytucie i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego (PIiMS) w Londynie. Ambasador prowadził też specjalne biuletyny prasowe, jeden w języku francuskim, skierowany do innych placówek dyplomatycznych, i kolejny – do „polskiego Londynu”. Na tej podstawie swego czasu wydałem część tej dokumentacji w dwóch kolejnych książkach. Relacje Kazimierza Papée z rządem RP na uchodźstwie stawały się coraz trudniejsze wobec rozbicia emigracji, począwszy od czerwca 1947 r. Brakowało pieniędzy na utrzymanie ambasady, Papée musiał się stale przenosić do coraz mniej prestiżowych dzielnic Rzymu. Jednak do końca lat 60. jeździł – np. do kościoła św. Stanisława, gdzie miał swój stały klęcznik i ławkę – samochodem z flagą II RP. Od 1954 r. pozostawał na utrzymaniu m.in. biskupów amerykańskich i Polonii, która przekazywała – via Sekretariat Stanu – rocznie 15 tys. dolarów na potrzeby placówki. Kryzys polityczny powstał w 1958 r., po śmierci Piusa XII, kiedy to Papée nie mógł przedstawić listów uwierzytelniających jego misję, gdyż emigracja pozostawała w rozbiciu. Papież Jan XXIII podtrzymał jednak placówkę, obniżył jedynie jej rangę. W latach 60. Kazimierz Papée m.in. wspierał przygotowania obchodów milenijnych w Rzymie, prowadził ożywioną korespondencję. Dopiero w 1972 r., z racji ustanowienia stałych diecezji na ziemiach zachodnich i północnych oraz podjęcia rozmów roboczych między PRL a Stolicą Apostolską, kard. Jean-Marie Villot poinformował Papée o zakończeniu jego misji. Ambasador jednak pozostał w Rzymie i nadal – tym razem wobec zjednoczenia się emigracji w 1972 r. – reprezentował prezydenta i rząd na uchodźstwie. Z racji pogarszającego się zdrowia w 1976 r. musiał zakończyć swą misję. Pod koniec życia opiekowały się nim siostry felicjanki i urszulanki rzymskie, gdyż jego żona zmarła w 1960 r.
– Na czym polegała wyjątkowa rola ambasady RP prowadzonej przez Kazimierza Papée?
– Niezwykłość placówki polegała na tym, że w kolejnych dekadach powojennych, gdy świat pogodził się z ładem jałtańskim (nieład moralny), daleko od głównych stron gazet i telewizyjnych przekazów żył człowiek, który za zgodą kolejnych papieży reprezentował polskie prawo do niepodległości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.