„Wyśpię się po śmierci” – mówią niektórzy i balują kilka nocy pod rząd. Tymczasem bagatelizowanie snu jest dla naszego organizmu tak samo groźne jak zrezygnowanie z jedzenia.
Jak długo spać, żeby się wyspać?
Czym tak naprawdę jest sen? To proces, który składa się z kilku etapów. Jedne są dla naszego organizmu mniej ważne, inne kluczowe. Aby uniknąć wdawania się w zbędne szczegóły zapamiętajmy, że sen składa się z fazy płytkiej oraz głębokiej. Tę drugą nazywamy fazą REM i to ona zapewnia mózgowi efektywną regenerację. Co ciekawe, jedna faza występuje podczas nocnego odpoczynku kilka razy – nasz sen składa się z powtarzalnych cykli (tzw. polifazowy sen). Trwają one mniej więcej 90 minut. Sztandarowa zasada dobrego spania mówi, że powinniśmy spać wielokrotność tych 90 minut. I prosta matematyka – optymalny sen trwa 4,5 godziny, 6 albo 7,5. Tradycyjnych 8 godzin już dawno odeszło do lamusa.
Życiodajne drzemki
W łaskach są także drzemki w środku dnia. „To dobre dla mojej babci” – pomyślicie i będzie w wielkim błędzie. Znam niezwykle aktywnego menadżera, który śpi tylko 4,5 godziny na dobę (wielokrotność fazy REM), a w swoim gabinecie w pracy ma rozkładane łóżko polowe. Regeneracyjna drzemka w ciągu dnia sprawia, że może długo i wydajnie pracować i praca ta nie jest dla niego zbyt dużym przeciążeniem. Kiedy więc jesteście zmęczeni i wiecie, że macie np. dużo nauki, nie rezygnujcie z krótkiej drzemki. Ważne, aby trwała ok. 15 minut. Wstanie z łóżka po tak krótkim czasie wydaje się niemożliwe, bo właśnie zrobiło nam się tak miło, tak ciepło pod kocykiem i marzymy o „jeszcze tylko 5 minutkach”. To jednak okazja do ćwiczenia silnej woli. Zerwanie się z łóżka po kwadransie sprawi, że nasz mózg odzyska świeżość i chęć do działania, pozbędziemy się uczucia ociężałości umysłowej i bólu głowy, nie będąc jednocześnie rozespanymi.
Potwierdza to doświadczenie Michała Szymańskiego, autora strony www.biznesflow.pl: „Wydawało mi się niemożliwym, żeby być wyspanym po mniej niż 9 godzin. Uwielbiałem spać i gdy miałem wolny dzień, nierzadko zwlekałem się z łóżka po 12.00. Powodowało to później u mnie bezsenność i brak energii w ciągu dnia. Coraz bardziej zirytowany tą sytuacją postanowiłem spróbować snu polifazowego. Przez pierwszy tydzień była to prawdziwa męką. Przeskoczenie z 9–10 godzin spania dziennie na jedynie 6 h było jednym z większych wyzwań, jakie sobie postawiłem. Z dnia na dzień czułem się jednak coraz lepiej. Zacząłem łatwiej zasypiać, spać mocniejszym snem i wstawać bardziej wypoczętym. Dostrzegłem także znaczącą poprawę w mojej kondycji fizycznej. Moją pasją jest bboying (taniec znany jako breakdance), który wymaga dużej wytrzymałości fizycznej. Ku mojemu zdziwieniu moje ciało było teraz zdecydowanie silniejsze na treningach. Miałem więcej energii, mogłem trenować dłużej i intensywniej. Stosuję tą technikę już 9 miesięcy. Kładę się spać każdego dnia o 23.45 i wstaję około 5.30. Budzę się najczęściej automatycznie kilka minut przed ustawionym budzikiem”.
Ciąg dalszy w kolejnym numerze „Drogi”.
Naukowcy twierdzą, że…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.