By z tej śmierci wyrosło dobro

Niedziela 43/2014 Niedziela 43/2014

Gdyby żył, miałby dzisiaj 67 lat. Ale nie żyje. Równo 30 lat temu został zamordowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Dziś błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko jest już postacią historyczną. Pamięć o nim i o jego śmierci jest jednak warunkiem trwania naszych narodowych dziejów. Niezależnie od światopoglądu i wyznawanej religii

 

Zmasakrowane ciało, zszyte na krzyż

Nadszedł 30 października. W kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie kończyła się właśnie wieczorna Msza św. Jeden z księży podszedł do mikrofonu i zaczął mówić łamiącym się głosem: – Kochani bracia i siostry, dziś w wodach zalewu koło Włocławka odnaleziono księdza...

Rozległ się szloch. Ludzie upadli na kolana. Ktoś próbował zaintonować: „Któryś za nas cierpiał rany”, ale zagłuszyła go ludzka rozpacz. Rozpacz tysięcy ludzi, którzy od momentu porwania dzień i noc modlili się w kościele na Żoliborzu i czekali na powrót swego kapłana. Wstrząśnięci, dopiero za trzecim razem powtórzyli głośno za kapłanem: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...”.

Tymczasem w nocy 30 października ciało zabitego kapłana zostało potajemnie przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku, gdzie w obecności delegatów Prymasa miała być przeprowadzona identyfikacja zwłok. Delegatami byli ks. Grzegorz Kalwarczyk i ks. Edward Żmijewski.

– W prosektorium ujrzeliśmy nagie ciało, zszyte na krzyż wzdłuż i w poprzek. Zszyte było również lewe ramię od łokcia do barku. Całe ciało było tak zmienione, że mieliśmy kłopot z jego rozpoznaniem – opowiada ks. inf. Grzegorz Kalwarczyk, wieloletni kanclerz warszawskiej Kurii. – Zawsze wydawało mi się, że jestem twardy, wytrzymały. Ale to, co wtedy ujrzałem, naprawdę mną wstrząsnęło – relacjonuje. – Całe ciało było pokryte sińcami, dolne części goleni wyglądały tak, jakby pozdzierano z nich naskórek albo jakby były objedzone przez faunę wodną. Twarz – pożółkła, oczodoły poczerniałe, palce u rąk i nóg koloru szarobrązowego, przeżarte wodą. Włosów jakby mniej.

Zmasakrowane ciało ks. Jerzego ubrały siostry szarytki. Włożono je do metalowo-drewnianej trumny. – Wciąż baliśmy się jednak wprowadzić do sali rodziców. Poprosiłem ich dopiero wtedy, gdy przypudrowano trochę twarz ks. Jerzego. Oboje głośno płakali – opowiada ks. Kalwarczyk.

Potem księża wzięli trumnę na ramiona i wynieśli na zewnątrz. A tam, wokoło parkanu i na pobliskich ulicach, z kwiatami i lampkami w rękach, czekały już tysiące ludzi. Przy bramie wierni ułożyli dywan z kwiatów. Modlili się, klęcząc, śpiewali pieśni religijne. Potem jacyś mężczyźni przejęli trumnę i wysoko nad ludzkimi głowami nieśli ją do samochodu. Utworzył się szpaler kwiatów i zniczy, które wyznaczały drogę. Ludzie płakali. W kondukcie uczestniczyli spontanicznie kierowcy taksówek i samochodów. Włączyli klaksony, słychać było wycie syren. Na dalszej trasie przez miasto wszystkie samochody osobowe i ciężarowe zatrzymywały się, przepuszczając kondukt. Ludzie przystawali na przejściach, chociaż mieli zielone światła. Na widok trumny przechodnie przyklękali albo zdejmowali czapki z głowy. I tak, w blaskach zachodzącego słońca, trumna z ciałem ks. Jerzego opuszczała granice archidiecezji białostockiej i zmierzała powoli do stolicy.

Odszedł człowiek święty

Gdy kondukt dojeżdżał do pl. Dzierżyńskiego w Warszawie (dziś pl. Bankowy), milicja próbowała go zatrzymać. – Zaobserwowaliśmy, że mają zamiar nas kontrolować, ale nie zatrzymaliśmy się – mówi ks. Kalwarczyk.

Przed kościołem stały już dziesiątki tysięcy ludzi. Do samochodu w mgnieniu oka podbiegli hutnicy. Wzięli trumnę na ramiona, by zanieść ją do kościoła. Rozległo się bicie dzwonów, ale ich dźwięk zagłuszany był szlochem ludzi. Po chwili rozległo się potężne „Ojczyzno ma”. – Robiło to niesamowite wrażenie. Z płaczem mieszały się jakieś okrzyki, śpiewy. I do tego dołączyły na końcu dzwony kościelne, które uniosły cały ten ludzki ból ku niebu – mówi ks. Kalwarczyk.

Pogrzeb odbył się 3 listopada 1984 r. Zanim rozpoczęła się Msza św. pogrzebowa, z głośników dobiegał utrwalony na taśmie głos ks. Jerzego i fragmenty jego homilii: „Dążenie do prawdy wszczepił człowiekowi sam Bóg. Stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa. Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje”. Ogromny ścisk nie odstraszał starszych, chorych, a nawet dzieci, które rodzice zabierali ze sobą. Wielu przyjeżdżało spoza Warszawy autokarami, pociągami. W górze powiewały flagi i transparenty z napisami: „Wyrwano nam serca, lecz nie oddamy duszy”, „Prawda nas wyzwoli”, „On był jeden, lecz za nim stoją miliony”, „Lepiej umierać stojąc, niż żyć klęcząc”. Dla Polaków ważne było, by w tym dniu być razem. Wszystkie ulice prowadzące do kościoła szczelnie zapełniły się ludźmi. Ci, którzy się nie zmieścili, wchodzili na drzewa, na kominy, na dachy pobliskich domów, a nawet kina „Wisła”, które znajduje się po drugiej stronie placu. Ogromne rzesze.

Gdy dochodziła godz. 11, na Żoliborz przyjechał prymas Polski kard. Józef Glemp. To on przewodniczył Mszy św. żałobnej. Gdy się rozpoczynała, rozległy się dzwony. Przy ołtarzu, na balkonie, stał Ksiądz Kardynał. Obok niego sześciu biskupów z jednej strony i sześciu księży z drugiej. Jak w Wieczerniku. Do koncelebry dołączyli pozostali księża, którzy stali pod balkonem wokół trumny. Było ich ponad tysiąc. Wiernych – prawie milion.

Prymas Polski ze wzruszeniem wygłosił homilię: „Odpuszczamy zabójcom księdza Popiełuszki. Nie mamy do nikogo nienawiści... ”.

Ks. Jerzego pożegnał też ks. prał. Teofil Bogucki, ówczesny proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie: – Ziemia polska otrzymała nowego bohatera narodowego i nowego męczennika. Na taki pogrzeb, z udziałem Kardynała Prymasa, biskupów i niezliczonej rzeszy wiernych, zasługuje tylko człowiek wielki lub święty – powiedział.

Nikt nie miał wątpliwości. Polska żegnała świętego.

Ronald Reagan: Sumienie świata nie spocznie

Nie tylko Polska. Męczeńska śmierć polskiego kapłana odbiła się szerokim echem w całym świecie, poruszyła sumienia narodów, wywołała protesty. Jako pierwszy oświadczenie wydał prezydent USA Ronald Reagan: „Cała Ameryka dzieli smutek narodu polskiego z powodu wiadomości o tragicznej śmierci ojca Jerzego Popiełuszki. Ojciec Popiełuszko był orędownikiem wartości chrześcijańskich i odważnym rzecznikiem sprawy wolności. Jego życie było przykładem najwyższych ideałów ludzkiej godności; jego śmierć umacnia stanowczość wszystkich kochających wolność narodów, aby być nieugiętym w swych przekonaniach. Duch ojca Popiełuszki żyje nadal. Sumienie świata nie spocznie, dopóki sprawcy tego haniebnego przestępstwa nie zostaną doprowadzeni przed wymiar sprawiedliwości”.

Dziesiątki listów i telegramów kondolencyjnych napływały do prymasa Glempa od przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich w Polsce i na świecie. Przesłali je m.in.: kard. Joseph Höffner, przewodniczący Episkopatu Niemiec, kard. John Król z Filadelfii, bp John M. Sherlock z Londynu, Robert Runcie z Canterbury, arcybiskup Kościoła anglikańskiego, Arcybiskup Bazyli, prawosławny metropolita Warszawy i całej Polski. Listy do Prymasa przesłali także przedstawiciele innych wyznań, np. warszawski Zarząd Związku Buddystów Zen „Sangha”: „Ojciec Jerzy Popiełuszko jest dla nas symbolem odwagi i szlachetności, wytrwale bronił sprawy wolności, sprawiedliwości i godności człowieka”. Wyrazy solidarności z Kościołem w Polsce napływały również od władz państwowych oraz różnych instytucji na świecie. Listy przesłali m.in.: senator Flaminio Piccoli – przewodniczący Demokracji Chrześcijańskiej z Włoch, Adolfo Pérez Esquivel – generalny koordynator Służby Pokoju i Sprawiedliwości w Ameryce Łacińskiej, laureat Pokojowej Nagrody Nobla i inni.

Sprawa ks. Jerzego bliska była jeszcze jednej osobie: papieżowi Janowi Pawłowi II. Ojciec Święty po stracie polskiego kapłana łączył się w bólu i modlitwie z rodakami i z całym Kościołem w Polsce. 25 listopada 1984 r. wypowiedział w Watykanie znane słowa: „Ażeby z tej śmierci wyrosło dobro, tak jak z Krzyża Zmartwychwstanie”. W swoich publicznych wystąpieniach wyrażał także przekonanie, że ks. Popiełuszko to męczennik za wiarę. Beatyfikacja w 2010 r. oficjalnie to potwierdziła.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...