Jazda autostradą duchowego rozwoju

eSPe 116/3/2015 eSPe 116/3/2015

O poszukiwaniu sensu w życiu i roli kierownictwa duchowego opowiadają bracia Kamil i Arkadiusz „Arkadio” Zboźniowie*.

 

Kamil przerwę Ci, żeby w tym miejscu zapytać Brata, jak przemiany duchowe wpłynęły na jego codzienne życie.

Arkadio: Zatrzymam się jeszcze przez chwilę w Nowym Sączu, bo trzeba jasno powiedzieć, że niedzielne Msze św. i piątkowe spotkania były dla nas niesamowitym szczęściem. Wielu ludzi dziś szuka miejsc, w których mogą się nakarmić, sięgnąć po dobre nauczanie – jest tego coraz więcej, ale nie każdy ma to na miejscu. My mieliśmy ewidentne szczęście, że mogliśmy czerpać, dlatego teraz też robimy rzeczy, które mogą to innym ułatwić. Ja od razu po nawróceniu pisałem płyty – treści na nich są mocno zakorzenione w tamtym nauczaniu, w tamtych pragnieniach i marzeniach, że człowiek może być szczęśliwy będąc z Panem Bogiem, a idąc dalej – może przynosić obfite owoce swojego życia, którym Pan Bóg się jara.

A wracając do pytania o przełożenie sfery ducha na życie codzienne, to uważam, że jeżeli nie ma takiego odzwierciedlenia, to jest to jakaś ściema. Relacja z Panem Bogiem daje szczęście, poczucie pokoju i spełnienia, chociaż nie totalnego, bo takiego na ziemi nie da się osiągnąć. Od 12 roku życia pisałem teksty, głównie o moich pragnieniach. Gdy nawróciłem się w wieku 17 lat, jednym z moich największych marzeń zaczęła być rodzina. Czułem też, że chcę połączyć życie rodzinne ze swoją pasją.

Zaraz po nawróceniu otrzymałem Słowo z Psalmu 128:

Szczęśliwy każdy, kto boi się Pana, 
który chodzi Jego drogami! 
Bo z pracy rąk swoich będziesz pożywał, 
będziesz szczęśliwy i dobrze ci będzie. 
Małżonka twoja jak płodny szczep winny 
we wnętrzu twojego domu. 
Synowie twoi jak sadzonki oliwki 
dokoła twojego stołu.

To jest Słowo na moje życie. Ten psalm był śpiewany na naszym ślubie. Codziennie toczę walkę o to, żeby łączyć pasję z rodziną. I uważam, że jest to możliwe. Jeszcze przed oświadczynami rozmawialiśmy o tym, bo wiedziałem, że w przyszłości pieniądz nie może przysłonić nam życia rodzinnego. Dziś wiem, że bez rozwoju duchowego, bez karmienia się chlebem Bożym nie ma szans na pokój w tej materii.

Kamil, a duchowość w Twojej rodzinie?

Kamil: Wspólna wieczorna modlitwa czy błogosławieństwo to są bardzo proste rzeczy ale ustawiające w pionie całą rzeczywistość. Razem z Arkadio mamy to szczęście, że z naszymi żonami należymy do wspólnoty. Faceci spotykają się razem ze sobą, a kobiety w swoim gronie. Ale są też części wspólne. O rozwój duchowy dbamy cały czas.

Już jak się spotykaliśmy na pierwszych randkach wiedziałem, że to będzie sfera bardzo dla nas ważna. Chodziliśmy na „Pomarańczarnię” – cykl poświęcony relacjom damsko-męskim prowadzony przez o. Adama Szustaka OP. Do dzisiaj czerpiemy z tematów, które były tam podnoszone.

Sprawy ducha była dla Was obojga ważne jeszcze przed ślubem?

Kamil: To było bardzo naturalne, bo ja pierwszy raz zobaczyłem swoją żonę jak śpiewała psalm w naszej wspólnocie. Nasze żony były na osobistych droga duchowego rozwoju, żaden nie musiał tutaj czynić specjalnych inwestycji.

Czym dziś dla Was jest kierownictwo duchowe?

Kamil: Dla mnie najważniejsze jest rozeznawanie. Człowiek jest ze sobą cały czas sam, dlatego potrzebuje się na chwilę zatrzymać i opowiedzieć o swoich przemyśleniach komuś stojącemu z boku. Zapytać, czy wszystko co mi się wydaje jest słuszne? Jeśli to jest prawdziwe, to nie ma żadnych obaw, żeby to z kimś konsultować. Ktoś mądry i doświadczony może potwierdzić nasze intuicje albo powiedzieć, że to raczej nie jest dobra droga.

Możesz podać przykład tak rozeznanej sprawy?

Kamil: Kiedy zacząłem własną działalność, bardzo zależało mi na rozwoju – własnym i firmy. Miałem mnóstwo planów. Przyszedłem z nimi do mojego ówczesnego kierownika duchowego. Pierwszą rzeczą, którą zrobił było postawienie mi pytania, czy zdaję sobie sprawę, że Pan Bóg zapyta mnie przede wszystkim o moją żonę, rodzinę, a może na trzecim miejscu pojawi się dopiero pytanie o pracę. To była prosta rzecz, która postawiła mnie do pionu w wartościowaniu mojego zaangażowania na różnych płaszczyznach. Czy przypadkiem nie jest tak, że totalnie spalam się w pracy a po powrocie do domu nie mam już sił na rozwój w rodzinie? Wtedy rzeczywiście tak było. Dziś nad tym pracuję.

Arkadio?

Arkadio: W moim przypadku rozeznawanie duchowe związane jest chociażby z wyborem studiów. Siedząc na zajęciach mam poczucie, że słucham czegoś więcej niż wykładów. Obaj studiujemy coaching [właściwie „etykę i coaching” na wydziale filozoficznym jezuickiej Akademii Ignatianum w Krakowie – przyp. red.], który jest sztuką zadawania pytań. I widzę jakie to ma znaczenie, gdy ktoś z boku potrafi ci zadać dobre pytanie dotyczące twojego życia. Może to zrobić kierownik duchowy, ale też inna osoba, z którą masz dobrą relację, o której wiesz, że jej pytania i odpowiadanie na nie będą budujące a nie niszczące.

Do tej pory miałem dwóch kierowników duchowych. Po ich wyprowadzce z Sącza jestem na etapie poszukiwań nowego. Mam gdzie wybierać, bo jeżdżę na rekolekcje ignacjańskie. Na każdy tydzień jadę z myślą, że Pan Bóg może porozwalać wszystko, co nie idzie w dobrym kierunku. Chodzi o to, żeby później każdego dnia nie zadawać sobie na nowo tych samych pytań: „po co wstaję?”, „czy idę w dobrym kierunku?”, „czy to, co robię jest dobre?”. Te pytania postawi mi kierownik.

Kierownictwo duchowe to nie sakrament, to rzecz nadobowiązkowa. Warta polecenia?

Arkadio: Jeżeli człowiek chce walczyć o siebie, szukać wewnętrznej prawdy, rozeznać swoje życie, podjąć decyzje i się ich trzymać, to wydaje mi się, że jedną z najlepszych dróg jest kierownictwo duchowe. Zresztą to wszystko zweryfikuje życie – wystarczy spróbować i się przekonać.

W naszej wspólnocie był dobrze rozumiany zakaz ewangelizowania. Owszem, mieliśmy świadczyć, ale swoim życiem, mieliśmy żyć tak, żeby prowokować ludzi do stawiania pytań: „dlaczego ty tak żyjesz?”. Jeśli chcemy wzbudzać takie zainteresowanie, nie po to, żeby się chlubić, ale mieć przy tym pokój serca, to najlepszą opcją jest kierownictwo duchowe.

Kamil: Człowiek zadaje sobie bardzo dużo pytań, pojawiają się wątpliwości, coś rozezna, a później znowu ma wątpliwości. Jazda, postój, jazda, postój. Nie dość, że droga wąska, to jeszcze co chwilę trzeba się zatrzymać. Praca z kierownikiem bardzo porządkuje życie duchowe. To nie jest obowiązkowe, ale skuteczne.

Samotna podróż przez swoje życie duchowe to jazda zwykłą drogą – może nawet nie międzymiastową, ale jakąś gminną. Kiedy weźmiemy kierownika duchowego, zaczyna się jazda autostradą duchowego rozwoju.

Rozmawiał Przemysław Radzyński

 

Bracia Kamil (ur. 1983) i Arkadiusz „Arkadio” (ur. 1990) Zboźniowie stoją za brandem Rób to, co kochasz – R T C K. Prowadzą fundację, wydawnictwo, wytwórnię muzyczną i agencję koncertową; zajmują się także produkcją odzieży i stylowych dodatków. To wszystko po to, aby wspierać ludzi w ich poszukiwaniach. W odpowiedzi na to proste, ale jakże fundamentalne pytanie: co by się musiało wydarzyć, abyś wstając rano wiedział, że naprawdę żyjesz?” – mówią o swojej działalności. Prywatnie obaj są mężami i ojcami.

 

Artykuł pochodzi z eSPe 3/2015. Całe czasopismo można za darmo pobrać ze strony: www.e-espe.pl

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...