W punkcie drugim bulli ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia papież Franciszek napisał: „Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę miłosierdzia”. Potrzebę tę uzasadnia wielkim duchowym pożytkiem dla naszego życia wewnętrznego, podkreślając, że kontemplacja jest „dla nas źródłem radości, ukojenia i pokoju”.
Jednakże najważniejszym owocem tej kontemplacji jest nasze zbawienie. Ojciec Święty przekonuje, że nieustanna kontemplacja „jest warunkiem naszego zbawienia”.
Nieustannie kontemplować
Czytając powyższe zdanie zwracamy uwagę na słowo „kontemplować”. Tymczasem w wypowiedzi Ojca Świętego wydaje się być ważne słowo „nieustannie”. Nasuwa się wówczas pytanie: jak kontemplować? Czy każdy sposób kontemplowania, np. sporadyczny, krótkotrwały, od czasu do czasu, przyniesie radość, ukojenie i pokój? Czy przysłowiowy „paciorek” pogłębia nasze życie wewnętrzne, czy też trzeba czegoś więcej? Abyśmy mogli zrozumieć wagę słowa „nieustannie”, sięgnijmy do Pisma Świętego. W tekstach Nowego Testamentu słowo to występuje tylko jeden raz w Dziejach Apostolskich, gdzie czytamy, że po uwięzieniu Piotra „Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga” (Dz 12,5) oraz pięć razy w listach św. Pawła: „jak nieustannie was wspominam, prosząc we wszystkich modlitwach moich” (Rz 1,9); „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa” (2 Kor 4,10); „wspominając o was nieustannie w naszych modlitwach” (1Tes 1,2); „Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu” (1Tes 2,13); „nieustannie się módlcie!” (1Tes 5,17). Jak można zauważyć, słowo „nieustannie” łączy się ze słowem „modlitwa”. Wyjątek stanowi zdanie z Listu do Koryntian, w którym Apostoł uświadamia adresatów o swoim stałym uczestnictwie w cierpieniach Chrystusa, łącznie z Jego śmiercią krzyżową. W innym miejscu tę nieustanność podkreśli pisząc: „Każdego dnia umieram” (1 Kor 15,31).
Greckie adialeiptos („nieustannie”) wyraża stan trwałości modlitwy i pamięci. I o to w pozostałych zdaniach chodzi. W modlitwie pamięta się o kimś, ale też pamięć o kimś skłania do modlitwy za niego. Tajemnica miłosierdzia winna być ustawicznie obecna w naszym umyśle i naszym sercu. Winniśmy żyć tajemnicą miłosierdzia. Tylko wówczas bowiem „pozwolimy się objąć miłosierdziu Bożemu i zaangażujemy się, byśmy byli miłosierni dla innych, tak jak Ojciec jest miłosierny dla nas” (Mv,14n). Ojciec Święty przypomina i zarazem przestrzega, że każdy kto zapomina o miłosierdziu Boga, kto nie ucieka się do niego, kto nie czyni miłosierdzia, ten pod znakiem zapytania stawia swoje zbawienie. A czyż nasze zbawienie nie jest zamysłem Boga i tym samym najważniejszym celem człowieka na ziemi? Św. Paweł nakazuje: „Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem” (Flp 2,12). Gdy dziś coraz więcej chrześcijan nie żyje jak uczniowie Jezusa, jak bardzo na czasie jest ten nakaz Apostoła. Zabiegajmy więc o własne – czy tylko o własne? – zbawienie i kontemplujmy nieustannie Boże miłosierdzie.
Źródło kontemplacji
W Tryptyku Rzymskim św. Jan Paweł II pyta: „Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?!”. I zachęca: „Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd. Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj…”, a potem umocz wargi w źródlanej wodzie, odczuj świeżość, ożywczą świeżość. Zwróćmy uwagę na trzy źródła pozwalające nam rozkoszować się świeżością miłosierdzia. Pierwszym jest oczywiście bulla Misericordiae vultus. Co prawda jest to małe źródełko, dokument zwięzły, ale zawiera wiele myśli, które mogą być przedmiotem uważnej refleksji. Najważniejszą myślą jest definicja „miłosierdzia”, a więc poznanie czym ono jest. W rozumieniu Ojca Świętego „miłosierdzie” to:
„słowo, które objawia Przenajświętszą Trójcę”;
„najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie”;
„podstawowe prawo, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na drodze życia”;
„droga, która łączy Boga z człowiekiem, ponieważ otwiera serce na nadzieję bycia kochanym na zawsze, pomimo ograniczeń naszego grzechu” (MV, 2).
Krótkie są te sformułowania, ale wystarczające, by zgłębiać tajemnice miłosierdzia i wysławiać je: „Miłosierdzie Pańskie na wieki wyśpiewywać będę”.
Drugim źródłem, ogromnie cennym, zwłaszcza z naukowego punktu widzenia, jest encyklika Jana Pawła II „O Bożym Miłosierdziu” Dives in misericordia, ogłoszona 30 listopada 1980 roku. W książce „Pamięć i tożsamość” Jan Paweł II wyznał, że zawarte w encyklice refleksje były owocem jego „doświadczeń duszpasterskich zdobytych w Polsce, a w sposób szczególny w Krakowie”. Mówił również, że „objawienia siostry Faustyny, skoncentrowane na tajemnicy Bożego miłosierdzia, odnoszą się do czasu przed II wojną światową. To jest właśnie ten czas, w którym powstawały i rozwijały się owe ideologie zła, jakimi były nazizm i komunizm. Siostra Faustyna stała się rzeczniczką przesłania, iż jedyną prawdą zdolną zrównoważyć zło tych ideologii jest ta, że Bóg jest Miłosierdziem – prawda o Chrystusie miłosiernym. I dlatego, powołany na Stolicę Piotrową, czułem szczególną potrzebę przekazania tych rodzimych doświadczeń, które z pewnością należą do skarbca Kościoła powszechnego”. Może dlatego przyjaciel św. Jana Pawła II, kardynał Stanisław Nagy, powiedział: „Encykliki tej nie wystarczy tylko czytać oczami zimnego, intelektualnego poznania, ją trzeba też chłonąć czujnym sercem, zwłaszcza sercem, znającym gorzki smak cierpienia, ponoszonej klęski, zaglądającej w oczy beznadziei i rozpaczy”. Szukać i wchłaniać czułym sercem tajemnicę miłosierdzia, to zadanie wciąż aktualne.
Trzecim, niewątpliwie wyjątkowym źródłem kontemplacji jest „Dzienniczek św. Faustyny”. Zapisane w nim słowa „jawią się jako szczególna Ewangelia miłosierdzia Bożego napisana w perspektywie XX wieku” (św. Jan Paweł II). Ta „szczególna Ewangelia miłosierdzia Bożego” – jakże trafne i piękne określenie – winna być przede wszystkim w Roku Świętym Miłosierdzia naszą codzienną lekturą. A jeśli jest to niemożliwe, to przynajmniej winniśmy wsłuchiwać się we fragmenty Dzienniczka emitowane na falach Radia Maryja na początku Godziny Miłosierdzia. Dzienniczek jest dziś łatwo dostępny i może znaleźć się w każdym domu. Proboszcz jednej z parafii na Mazurach zauroczył się Dzienniczkiem i postanowił rozprowadzić go wśród swoich parafian, inaugurując w ten sposób Rok Miłosierdzia. Obawiał się jednak, że nie będzie zbyt wielu zainteresowanych. Okazało się, że musiał sprowadzić następne sto egzemplarzy. Parafianie nabyli wszystkie w jedną niedzielę. Bardzo piękna i godna naśladowania inicjatywa, na którą nie jest nigdy za późno. W Przedmowie do trzeciego wydania Dzienniczka kardynał Andrzej Maria Deskur pisał: „Bardzo dobrze się stanie, jeśli trzecia edycja Dzienniczka dotrze do każdej rodziny i wspólnoty parafialnej w Polsce, aby wszyscy poznali miłosierdzie Boże przed godziną Sądu, która nadejdzie niespodziewanie sicut fur, jak niespodziewanie nadszedł potop”.
Wartość Dzienniczka jest nieoceniona. Kard. A. M. Deskur zauważa, że jest to „dokument mistyczki katolickiej o wyjątkowej wartości nie tylko dla Kościoła w Polsce, ale także dla Kościoła powszechnego”. Św. Jan Paweł II powiedział, że jego autorce „Chrystus pozwolił być szczególnie natchnioną wyrazicielką prawdy o Bożym miłosierdziu. Prawda ta ukształtowała w Faustynie niezwykle bogate życie mistyczne. Była to osoba prosta, niewykształcona, a mimo to ludzie czytający Dzienniczek jej objawień zdumiewają się nad głębią mistycznego doświadczenia, które w nim się zawiera”. Prawdę o Bożym miłosierdziu w rzeczywistości pisała dla potomnych. Wezwania o Miłosierdziu Bożym poprzedziła zachętą: „Niech dusza wątpiąca czyta te wywody miłosierdzia i stanie się ufająca” (Dz. 949). O ogromnym znaczeniu Dzienniczka dla duchowości katolickiej i dla osobistego pożytku duchowego zaświadcza ks. prof. Ignacy Różycki. Na polecenie kardynała Karola Wojtyły miał on naukowo opracować Dzienniczek s. Faustyny i wszelkie jej pisma. Przyjął to zadanie niechętnie, a nawet zamierzał dać odpowiedź negatywną. Po pewnym czasie, kierując się zwykłą ludzką ciekawością, dla zabicia czasu, przerzucił kilka kartek Dzienniczka. Po tej dorywczej lekturze, nastąpiła powtórna, już uważna i metodyczna, a następnie trzecia, jako ścisłe studium naukowe, po którym jego poglądy i nastawienie zupełnie się zmieniły. Od tego czasu do końca życia (+ 14.X.1983 r.) ks. prof. Różycki nie szczędził czasu i trudu dla s. Faustyny i Nieskończonego i Wiecznego Miłosierdzia Wcielonego.
Nauczyciel kontemplacji
W Katechizmie czytamy: „Dzięki pomocy Ducha Świętego w życiu Kościoła może wzrastać rozumienie zarówno rzeczywistości, jak też słów depozytu wiary:
– przez kontemplację oraz dociekanie wiernych, którzy rozważają w swoim sercu, szczególnie przez dociekania teologiczne, które zmierzają do coraz głębszego poznania prawdy objawionej;
– przez głębokie rozumienie spraw duchowych, których doświadczają wierzący; Divina eloquia cum legente crescunt – Słowa Boże wzrastają wraz z tym, kto je czyta;
– przez nauczanie tych, którzy wraz z sukcesja biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy” (KKK, 94).
Kontemplacja, dociekanie, rozważanie rzeczywistości wiary, rozumienie spraw duchowych dokonuje się z pomocą Ducha Świętego. Tak było od początku Kościoła. W wieczerniku Jezus powiedział Apostołom: „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26). Duch Święty zapewnia Kościołowi dalsze zgłębianie prawdy objawionej przez Jezusa Chrystusa, zwłaszcza tego, co się odnosi do Jego osoby. Św. Paweł napisze Koryntianom, że „nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3). To znaczy, że prawdziwa wiara, dotycząca publicznego wyznania Jezusa Chrystusa jako jedynego Pana, jest tylko i wyłącznie możliwa za przyczyną Ducha Świętego. „Duch Święty jest wewnętrznym Nauczycielem” (KKK, 1995). On nas naucza, On nas prowadzi do głębszego poznania. Papież Franciszek przykłada wielką wagę do kontemplacji miłosierdzia, a jeszcze bardziej podkreśla wyjątkową rolę Ducha Świętego: „Duch Święty, który prowadzi kroki wierzących, by współpracowali w dziele zbawienia dokonanym przez Chrystusa, niech będzie przewodnikiem i wsparciem Ludu Bożego, pomagając mu kontemplować oblicze miłosierdzia” (MV, 4).
Z Dzienniczka św. Faustyny dowiadujemy się, że wiele razy zwracała się do Ducha Świętego. Żyła prawie zawsze pod Jego natchnieniem, słuchała Jego głosu. Przyznaje nawet, że Duch Święty razem z Ojcem i Synem mieszkał w małym niebie jej serca (Dz. 486). Daje też nam radę: „Dusza, która się zastanawia, otrzymuje wiele światła. Dusza rozproszona, sama siebie naraża na upadek i niech się nie dziwi, że upada. O Duchu Boży, kierowniku duszy, mądry jest ten, kogo Ty wyćwiczysz. Ale aby mógł Duch Boży działać w duszy – trzeba ciszy i skupienia” (Dz. 145).
Prawda o Bożym miłosierdziu „ukształtowała w Faustynie niezwykle bogate życie mistyczne”. Kontemplowała ją ona ustawicznie pod okiem Jezusa Miłosiernego, wzbogacana światłem Ducha Świętego. W Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia jesteśmy do tego wezwani. „Boże, Ojcze miłosierdzia, daj nam Ducha Świętego. Ducha miłości, Ducha Twojego Syna” (V Modlitwa Eucharystyczna).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.