Współtwórcami tekstu Konstytucji 3 Maja byli księża Kołłątaj i Staszic, ale całą akcją jej przygotowania, a także przeprowadzenia, kierował biskup Krasiński.
We wrześniu 1789 r. Sejm, zwany później Czteroletnim, wyłonił ze swego grona komisję, której zadaniem było przygotowanie nowej konstytucji. Deputacja do Formy Rządu – tak brzmiała urzędowa nazwa owej komisji – rozpoczęła obrady w momencie dla Polski krytycznym. Ważyły się losy kraju, ongiś potężnego, teraz umniejszonego terytorialnie przez coraz silniejszych sąsiadów, którzy w dodatku wywierali czynny wpływ na wewnętrzne polskie sprawy. Potrzeba naprawy wydawała się oczywista. Jednak odpowiedzi na pytanie o sposób jej przeprowadzenia padały ze strony Polaków skrajnie różne. W dodatku i jedni, i drudzy mieli trochę racji. W tej trudnej sytuacji trzeba było niemało roztropności, jak również poczucia obywatelskiego obowiązku, by wypracować model ustroju zgodny z ówczesną polską racją stanu.
Potrzeba zmian społecznych
Kluczowym pytaniem okazał się tutaj stosunek do rodzimej tradycji politycznej. „Złota wolność”, system zabezpieczający władzę szlachty, działała względnie sprawnie jeszcze w XVII w., jednak sto lat później jej realizacja zaczęła coraz bardziej zgrzytać. Polacy stanęli przed wyborem: czy uznać, że dzieje się źle dlatego, że owej „wolności” mamy za dużo, czy też twardo obstawać przy utrzymaniu zasad, które sprawdzały się przecież w poprzednich pokoleniach.
Na tym tle jeszcze za Sasów nasza klasa polityczna – czyli w praktyce szlachta – podzieliła się na dwa zwalczające się śmiertelnie obozy. Tak zwanej Familii przewodził ród Czartoryskich. Ludzie ci widzieli potrzebę reform, jednak zapatrzeni byli we wzory płynące z zagranicy i nie wierzyli, by kraj uzdrowić mogła idea narodzona na polskim gruncie. Ich przeciwnikami był obóz skupiony wokół innego rodu magnackiego, Branickich. Oni z kolei naprawę ustroju Rzeczypospolitej widzieli w powrocie do modelu, który zakończył żywot w czasach Sobieskiego: modelu Polski silnej i opartej na rodzimych wzorcach ustrojowych, Polski szlacheckiej i oczywiście katolickiej. Nie bez przyczyny frakcja ta nazwała się „patriotami”. Przeciwnicy Familii nie chcieli jednak dostrzec zmieniającego się świata i uznać, że to, co było dobre przed stuleciem, nie musi być takim w czasach obecnych.
Polskie przeciwności nauczyli się wykorzystywać i podsycać nasi sąsiedzi, szczególnie Rosja. Ta początkowo poparła „familiantów” i to dzięki pomocy Petersburga w 1764 r. koronę polską otrzymał stronnik Czartoryskich, Stanisław August Poniatowski. Gdy jednak Familia zabrała się na serio za reformowanie kraju, caryca Katarzyna, zaniepokojona możliwością wzmocnienia Polski, natychmiast zmieniła obiekt swojej protekcji. W 1767 r. wysłała wojsko w granice Rzeczypospolitej, by razem z „patriotami” broniło tam konserwatywnych szlacheckich „wolności”.
Rosyjskie intrygi
Wielu Polaków uległo wówczas pokusie podparcia się rosyjskimi bagnetami dla obrony takiej czy innej politycznej koncepcji. Jednak ci, którzy próbowali patrzeć dalej – a takich było coraz więcej – dostrzegli, że carycy nie zależy ani na Polsce „familiantów”, ani też na Polsce „patriotów”. Władczyni Rosji chce Polskę po prostu wchłonąć i dla realizacji tego celu nie zawaha się przed użyciem każdego, nawet drastycznego sposobu.
Przykładem mogą być losy duchownych, którzy w 1767 r. sprzeciwili się jawnej już ingerencji rosyjskiej w polskie sprawy. Biskupów Załuskiego i Sołtyka (ten ostatni był gorliwym stronnikiem „patriotów”) Katarzyna nakazała porwać i zesłać w głąb Rosji. Gdy z kolei poczynania monarchini zganił jeden z czołowych „familiantów”, prymas Władysław Łubieński, caryca poleciła jego otrucie.
Adam Stanisław Krasiński, biskup Kamieńca Podolskiego, należał początkowo do najbardziej gorliwych stronników Branickich, planował nawet porwanie i detronizację Poniatowskiego. Gdy jednak Petersburg zaczął popierać „patriotów”, odsunął się od ich obozu, współtworząc masowy ruch protestu przeciw niszczeniu polskiej niepodległości przez Rosję. Tak powstała konfederacja barska, faktycznie pierwszy polski rząd powstańczy. Na jego czele stanął biskup Krasiński.
Konfederacja walkę przegrała i skończyło się to pierwszym rozbiorem (1772 r.). Krasiński i jego współpracownicy nie ustawali jednak w wysiłkach na rzecz interesu państwa, rozumianego jako wspólnota obywateli. Tak też, jako „obywatel”, podpisywał się biskup w swoich drukach ulotnych. Szerzył nimi wśród szlachty oraz mieszczan ideę Polaka otwartego na zmiany społeczne, które służą racji stanu, a przy tym przywiązanego do idei niepodległości. Ta koncepcja była twórczym przekroczeniem podziału Polski na obozy „familiantów” i „patriotów”.
Efektem kilkuletnich prac Deputacji do Formy Rządu stał się tekst konstytucji, przyjętej przez sejm 3 maja 1791 r. Jej uchwalenie naród przyjął z entuzjazmem i nadzieją. Niestety, niebawem akt ten został zniweczony zbrojną interwencją rosyjską (1792 r.) oraz drugim rozbiorem (1793 r.), po którym częścią Rosji stał się m.in. Kamieniec Podolski, diecezjalna siedziba Krasińskiego. Jedną z pierwszych decyzji mściwej Katarzyny była likwidacja tej diecezji.
Wkład duchowieństwa
Dzieło „obywateli” jednak przetrwało. Mimo doraźnej klęski Konstytucja 3 maja, jako idea, mobilizowała następne pokolenia Polaków, którzy sprawę niepodległości wiązali odtąd z ideą zmian społecznych. Obok biskupa Krasińskiego do czołowych twórców konstytucji należeli dwaj inni duchowni, księża Hugo Kołłątaj i Stanisław Staszic. Nie należy się dziwić tej „nadreprezentacji” duchowieństwa w tworzeniu dokumentu, będącego przecież owocem myśli Oświecenia. Księża, jako klasa, należeli wówczas do najlepiej wykształconych ludzi w Polsce, do nich też w pierwszym szeregu docierały zachodnioeuropejskie prądy zmian społecznych. Oni wreszcie posiadali intelektualny potencjał, by próbować zastosować je w polskich realiach.
Księża, co oczywiste, nie byli przy tym środowiskiem jednolitym. Niejeden ze znanych duchownych poparł czynnie konfederację targowicką, która na rosyjskich bagnetach doraźnie zniweczyła dzieło Konstytucji 3 maja. Nie oni jednak nadawali wówczas ton ogólnej postawie duchowieństwa. A dzięki ideowej pracy takich ludzi jak biskup Krasiński, księża Staszic i Kołłątaj, przez cały okres rozbiorowej niewoli rodziły się pokolenia księży aktywnych w polskich powstaniach, a przy tym broniących sprawy społecznego wyzwolenia polskich chłopów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.