Miał tylko 135 cm wzrostu i wadę wymowy. Nie pozostawił po sobie żadnych teologicznych dzieł. A jednak Papież Franciszek ogłosił go patronem Roku Miłosierdzia obok samego św. o. Pio.
Kim był o. Leopold Mandic? I na czym polegała jego wielkość? Św. Jan Paweł II podczas jego kanonizacji powiedział, że jedyną rzeczą, którą robił doskonale, była posługa w konfesjonale. To prawda o. Leopold spowiadał od 12 do 15 godzin dziennie. Gdy penitentów było wyjątkowo dużo, wówczas rezygnował z posiłków. A przyjeżdżali do niego do spowiedzi ludzie z całych Włoch: robotnicy, rolnicy, inteligencja, arystokraci, kapłani i biskupi. Konfesjonałem o. Mandicia była maleńka cela zakonna, którą nazwano „salonikiem gościnności”. Ludzie wychodzili z niej pełni pokoju, pociechy i umocnienia. Mówiono, że miał dar wglądu w sumienia. Jego penitenci wspominają, iż odnosili wrażenie, że o. Leopold zna ich grzechy, zanim je wobec niego wypowiedzą, i często naprowadzał ich, pomagając im wyrazić te, o których zapomnieli lub które były dla nich trudne do wyznania. Potrafił jednym spojrzeniem sprawić, że na spowiedź decydowali się ludzie, którzy nie przystępowali do niej blisko pół wieku. Każdego dnia jednak, zanim zaczął spowiadać, długo się modlił. Przyłapany kiedyś w nocy na modlitwie w kaplicy powiedział: „Tym, których spowiadam, daję lekkie pokuty, dlatego resztę pokuty muszę za nich odprawić sam”.
Więcej o niezwykłej postaci św. Leopolda Mandicia znajdziecie w artykule pod tytułem „Mały wielki święty” w najnowszym numerze Miłujcie się!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.