Chyba nikt lepiej niż Wy, ludzie cierpiący, nie potrafi świadczyć o Bożej Miłości. Kiedy przyjmujecie z poddaniem choroby i cierpienia duchowe i cielesne, kiedy, jak Maryja, odpowiadacie na Boże wezwanie „tak”, wtedy przecież najdoskonalej spełniacie Jej polecenie „róbcie wszystko cokolwiek wam powie”. Apostolstwo Chorych, 5/2007
Już wkrótce, 13 maja, będziemy wspominać objawienie się Maryi w Fatimie i Jej wezwanie do nawrócenia. Nasz Umiłowany rodak, papież Jan Paweł II nieustannie modlił się, „aby także ludzie naszych czasów usłyszeli gorące wezwanie Tej, która z miłością czuwa nad Kościołem i światem”. Do takiego nawrócenia wzywają również słowa Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, które są nadal aktualnym programem pracy duchowej - zarówno osobistej jak i wspólnotowej: „…Zwierciadło sprawiedliwości! Wsłuchując się w odwieczne tęsknoty Narodu, przyrzekamy Ci kroczyć za Słońcem sprawiedliwości, Chrystusem, Bogiem naszym. Przyrzekamy usilnie pracować nad tym, aby w Ojczyźnie naszej wszystkie dzieci Narodu żyły w miłości i sprawiedliwości, w zgodzie i pokoju, aby wśród nas nie było nienawiści, przemocy i wyzysku. Przyrzekamy dzielić się między sobą ochotnie plonami ziemi i owocami pracy, aby pod wspólnym dachem domostwa naszego nie było głodnych, bezdomnych i płaczących (...) Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości. Przyrzekamy zdobywać cnoty: wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej”.
Słowa te, poparte osobistą decyzją nawrócenia, kierujemy do najbardziej kochającej Matki. W encyklice „Deus caritas est” papież Benedykt XVI pisał: „Maryja — jest kobietą, która kocha. (...) Jako wierząca, która w wierze myśli zgodnie z myślą Bożą i pragnie według Bożej woli, może być jedynie niewiastą, która kocha”, zaś podczas wizyty w sanktuarium Matki Bożej Miłości w Castel di Leva, 1 maja ubiegłego roku potwierdził te słowa: Tak, drodzy bracia i siostry, Maryja jest owocem i znakiem miłości, którą Bóg nas darzy, Jego czułości i Jego miłosierdzia. Dlatego razem z naszymi braćmi w wierze, którzy żyli w różnych epokach i miejscach, zwracamy się do Niej, przedstawiając Jej nasze potrzeby i nadzieje, gdy przeżywamy radosne i smutne doświadczenia życia. Drodzy bracia i siostry, z tego sanktuarium Matki Bożej Miłości ponawiam wezwanie, które zawarłem w Encyklice Deus caritas est: żyjmy miłością, aby dzięki temu Boże światło dotarło do świata”.
Na drodze pobożności Maryjnej zawsze zmierzamy do Bożego światła, które przyjmujemy, aby zanieść je dalej, podzielić się nim z naszymi braćmi. Paradoksalnie - chyba nikt lepiej niż Wy, ludzie cierpiący, nie potrafi świadczyć o Bożej Miłości. Kiedy przyjmujecie z poddaniem choroby i cierpienia duchowe i cielesne, kiedy bierzecie na swe ramiona utrapienia, kiedy, jak Maryja, odpowiadacie na Boże wezwanie „tak”, wtedy przecież najdoskonalej spełniacie Jej polecenie „róbcie wszystko cokolwiek wam powie”
Chciałbym przywołać wyznanie jednego z najbliższych przyjaciół Jana Pawła II – kardynała Deskura:
„Najbardziej podziwiam u Ojca Świętego Jego oddanie Matce Bożej i miłość do Niej. Duchowość maryjna Papieża bardzo istotnie wpłynęła na moje życie. Już w Krakowie tłumaczył mi, na czym polega święte niewolnictwo według św. Ludwika Marii Grignion de Montforta. Mówił, że mamy służyć Panu Bogu jak Maryja, w całkowitym oddaniu. Niewolnik nie posiada nic swego, wszystko, czym jest i co ma, należy do Pana. Rozumiem dobrze, co znaczy papieskie Totus Tuus — cały Twój, Maryjo! Ja również postanowiłem być niewolnikiem Maryi. Nic swego nie posiadam, wszystko jest własnością Matki Bożej, dom mój to Casa di Maria — Dom Maryi. Taką nazwą obdarzyłem również Papieską Akademię Niepokalanej. Obecnie «Domy Maryi» istnieją przy sanktuariach maryjnych w Loreto, w Częstochowie, w Lourdes, w Fatimie i w Medjugorie.
Byłem niewolnikiem Maryi w zdrowiu i jestem nim nadal w chorobie. To Ona chciała, abym był Cyrenejczykiem Ojca Świętego. 13 października 1978 r., trzy dni przed wyborem kard. Karola Wojtyły na papieża, upadłem nieszczęśliwie w swoim mieszkaniu dotknięty paraliżem. Odwieziono mnie do szpitala ze słabą nadzieją na przeżycie. Od 25 lat poruszam się na wózku inwalidzkim i cierpieniem towarzyszę temu owocnemu pontyfikatowi. Tak chciała Maryja. Jestem Jej niewolnikiem! Nie jestem sam, bo wielu ludzi chorych i cierpiących pomaga w ten sposób Ojcu Świętemu”.
Zwracajmy się ufnie do Najświętszej Maryi Panny. Dziekujmy Jej za nieustanne wstawiennictwo i prośmy, by nadal czuwała nad drogą całego Kościoła i ludzkości, aby czuwała również nad naszymi rodzinami.
Niech Maryja zawsze będzie dla Was źródłem nadziei i umocnienia w codziennych trudach.
Wasz opiekun – ks. Stanisław Michałowski