Gdy przytłacza nas nawałnica problemów, zdarza się, że uciekamy przed ich rozwiązaniem, w zabawę, w rozgwar, w używki, w hobby, w pracę, w towarzystwo, w drugoplanowe działania lub lejemy krokodyle łzy – a Bóg patrzy i czeka. Zawsze jest gotów nas wysłuchać. Apostolstwo Chorych, 5/2008
Gdy nam smutno, to uciekamy w nałogi, idziemy do przyjaciółki, zagłuszamy pracą swój stan złego samopoczucia, a z rzadka udajemy się do Boga, z rzadka szukamy nastroju, klimatu i miejsc do rozmowy z Bogiem. Częściej sąsiadce powierzamy swój problem, niż Bogu. Boga zdarza się nam stawiać na dalszym miejscu. Gdy życie rzuci nas na kolana, wtedy częściej, skruszeni okolicznościami, w trwodze wznosimy wzrok ku Najwyższej Mocy, ku ostatniej i Najwyższej Instancji.
Gdy przytłacza nas nawałnica problemów, zdarza się, że uciekamy przed ich rozwiązaniem, w zabawę, w rozgwar, w używki, w hobby, w pracę, w towarzystwo, w drugoplanowe działania lub lejemy krokodyle łzy – a Bóg patrzy i czeka. Zawsze jest gotów nas wysłuchać.
Wrzucamy jednorazowo kilkuminutowe żetony modlitwy i oczekujemy spełnień natychmiastowych, bezwarunkowych. Boczymy się na Boga, gdy nie spełnia naszych próśb. Boga traktujemy jak automat. Urządzamy koncert życzeń.
Gdy dobrze się nam powodzi, gdy zdrowie, młodość i finanse sprzyjają naszej egzystencji, chowamy otrzymane z urodzeniem i na chrzcie banknoty modlitwy. Czasem zapominamy, gdzie zostały odłożone. Długo, długo, czasem wiele lat milczymy. Nasze biblioteki pamięci nie mają adresu Stwórcy ani w aparatach komórkowych, ani w GPS-ach, ani w PC-ach, ani w sercu. Nie mamy nawyku rozmowy z Bogiem. Czyżbyśmy gniewali się na Niego? Czyżby był On mało ważny dla nas?
Mało modlimy się. Czasem nasze modlitwy są tylko wyliczanką próśb i obietnic. Czasem jakimś aktem strzelistym zwracamy się do Boga, czasem przelotną myślą uświadamiamy sobie Jego istnienie. Czasem westchnieniem przywołujemy Boga. Jeśli nie ma nawyku modlitwy, to gdy znajdziemy się sytuacji, w której tej modlitwy jest dużo (np. na nocnym czuwaniu), wówczas wydaje się ona uciążliwością, nadzwyczajnym poświęceniem i utrudzeniem. Wtedy w odczuciach własnych sama religijność staje się uciążliwością i trudem.
Unikanie modlitwy to oznaka lęku prze bliskością z Bogiem. Unikanie to forma oporu, w której osoba przeczuwa, że poprzez pastelsmodlitwę będzie zmuszona do zmierzenia się z nieprzyjemnymi wspomnieniami, bolesnym emocjami, niewygodnymi prawdami o sobie.
Unikanie modlitwy to lęk przed zmianą w życiu.
Modlitwa powinna charakteryzować się: wewnętrznym wyciszeniem, wyłączeniem się z otoczenia, skupieniem, cierpliwością, wytrwałością, żarliwością. Dobrze jest, gdy jest ona z serca płynąca. Nam dorosłym, jakże daleko do dziecięcej ufności i żarliwości w zwracaniu się do Boga. Brak nam siły modlitwy, która przebija niebiosa.
Każdy rodzaj modlitwy jest dobry. Niech się każdy modli jak umie, Pan Bóg go zrozumie.(S. Napierski). Modlitwa bywa składaną drabiną do nieba” (Wł. Ruszkiewicz). Modlitwą i pracą ludzie się bogacą (J. Zieja)
Gdy się modlimy, nie oczekujmy natychmiastowych spełnień, nie ponaglajmy Boga. On ma swój czas i swoje sposoby przyjścia nam z pomocą. On wie, co dla nas dobre i kiedy tym dobrem nas obdarować. On dba o nasz rozwój i pragnie naszego zbawienia.
Wątpiącym w moc i w sens modlitwy można powiedzieć, że: Modlitwy nie zmieniają świata, ale zmieniają ludzi, a ludzie zmieniają świat. (A. Schweitzer).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.