Próba honoru

Zasada politycznej poprawności jest przeciwieństwem prawdziwego honoru - to zwykłe tchórzostwo i unikanie pokazywania prawdziwego oblicza. Chodzi o to, aby przez przedstawienie własnego zdania, bądź poglądu, nie narazić się przypadkowo innej osobie. Azymut, 11/2002



Jak pogodzić mowy o honorze z kłamstwami dotyczącymi wykształcenia, plagiatami prac naukowych, niezrealizowanymi obietnicami wyborczymi, udowodnionymi wykroczeniami, popełnionymi przez wysoko postawionych urzędników... A może ta wytyczna postępowania odnosi się tylko do osób dobrze urodzonych?

Urodzenie nie jest wyznacznikiem bycia honorowym, choć nie przeczę, że może stanowić dodatkowy motyw do takiego postępowania. Wyznacznikiem są rzeczy o wiele głębsze, o których już mówiłem. Nade wszystko jest to odwołanie się do biblijnej prawdy, że Bóg nas stworzył i daje nam perspektywy eschatologiczne, zachęcające do tego, by już na ziemi starać się być obrazem i działać na Jego podobieństwo. Jeżeli w wymienionych przez Księdza przypadkach ktoś powołuje się na honor, to albo źle go rozumie, albo nim manipuluje. To pojęcie należy bezwzględnie odnosić do godności osoby. Trzeba także pamiętać o dwoistej naturze człowieka, o tym dramatycznym rozdarciu opisywanym przez świętego Pawła. Zwraca on uwagę na dwie siły działające w człowieku: dążenie do świętości i skłonność do zła, wynikającą z ludzkiej słabości. Jeżeli ktoś te słabości albo człowieczeństwo budowane na słabościach uważa za szczyt osiągnięć ludzkości i na nich opiera swój honor, to mamy do czynienia z poważnym nieporozumieniem. Takiego pojmowania honoru nie uznaję za prawdziwe. Chodzi raczej o to, że będąc obarczonym słabością i ulegając jej, poprzez odwołanie się do honoru, uruchamiam te odczucia i refleksje, które są szlachetne i potrafią mnie uczynić lepszym.

Na honor - zwracając się do swoich żołnierzy - powołuje się Szekspirowski Henryk V. Ale czy wodzowi wolno dbać o cześć własną, narażając na szwank losy swoich podwładnych?

Oczywiście, że nie! Jeśli wódz, będąc szlachetnym, walcząc o szlachetne cele, odwołuje się do szlachetności, to wszystko jest w porządku. Jeżeli jednak nawołuje do obrony czegoś, co nie jest najwyższym autorytetem, ani do niego nie prowadzi, lecz jest tylko wezwaniem na przykład do walki za wszelką cenę o utrzymanie tyranii lub pozycji społecznej, rzekomo przez wodza dozgonnie posiadanej, to nie jest to szlachetna walka - choćby była najofiarniejsza - i nie można jej zaliczyć do kategorii walki w obronie honoru. W 1939 roku minister spraw zagranicznych Józef Beck odpowiedział na ultimatum Hitlera, żądającego włączenia Gdańska do Rzeszy i poprowadzenia przez terytorium Polski eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady, że: My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor. Jest to przykład, że można, będąc wodzem, odwoływać się do honoru jako uzasadnienia wielkiego czynu i zrywu. W polityce jednak zazwyczaj bywa inaczej.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...