Obalić mity o Opus Dei

W swej książce Dan Brown świadomie miesza rzeczywistość z fikcją i w ten sposób wprowadza ludzi w błąd. Niestety, wielu ludzi jest przekonanych, że to wszystko, co pisze, jest prawdą. Przykre jest przede wszystkim to, że pisze kłamstwa na temat Jezusa i Kościoła. Niedziela, 29 lipca 2007




Włodzimierz Rędzioch: – Miliony ludzi, którzy przeczytali książkę „Kod da Vinci” lub obejrzeli film zrealizowany na podstawie tej książki, są przekonane, że Opus Dei to przestępcza organizacja złodziei
i morderców. Co, patrząc z perspektywy kilku lat, pozostało po tych kłamstwach Dana Browna?


Manuel Sánchez: – W swej książce Dan Brown świadomie miesza rzeczywistość z fikcją i w ten sposób wprowadza ludzi w błąd. Niestety, wielu ludzi jest przekonanych, że to wszystko, co pisze, jest prawdą. Przykre jest przede wszystkim to, że pisze kłamstwa na temat Jezusa i Kościoła. Umberto Eco – laicki intelektualista, niekatolik, bezlitośnie skrytykował „Kod da Vinci” i nazywał książką bez znaczenia. My od samego początku podkreślaliśmy, że nie chodzi o książkę (i o film), która przedstawia fakty historyczne. Jej opublikowanie stało się dla nas pretekstem i okazją, by wyjaśnić wiele spraw. Przede wszystkim skupiliśmy się na czymś w rodzaju katechezy o Jezusie, na informowaniu, czym jest Kościół katolicki, oraz na ukazaniu prawdziwego obrazu Opus Dei. Gdy ukazała się książka Browna, staliśmy się przedmiotem zainteresowania światowych mediów, dlatego postanowiliśmy skorzystać z tej okazji, aby na oczerniający nas atak odpowiedzieć w sposób pozytywny. Dlatego opowiadaliśmy, czym się zajmujemy, jak żyjemy i jakie są nasze inicjatywy.

Amerykańską siedzibę Opus Dei – gdzie, według Browna, znajduje się główna siedziba prałatury –
odwiedzało zarówno bardzo wielu dziennikarzy, jak i zwykłych ludzi. Aby pokazać naszą siedzibę i opowiedzieć o naszej działalności musieliśmy nawet organizować wizyty z przewodnikiem!

– Staliście się sławni za cenę oszczerstw…

– To prawda. Pamiętam, gdy w 1992 r. Jan Paweł II beatyfikował Josemarię Escrivę, gazety w Stanach Zjednoczonych opublikowały krótkie noty typu: „Dziś Jan Paweł II beatyfikował hiszpańskiego księdza”, natomiast po ukazaniu się książki Browna przed naszą siedzibą w Nowym Jorku ustawiały się kolejki dziennikarzy z różnych stacji telewizyjnych, by prosić o wywiady i rozmawiać o Opus Dei.

– Jak widać, ze zła może zrodzić się dobro. Ale ataki na Opus Dei nie ustają, a ich autorami są często Wasi dawni członkowie. Dlaczego ci ludzie, którzy dobrze Was znają, znajdują zawsze jakiś pretekst, by krytykować Opus Dei?

– Ukazuje się bardzo wiele książek na temat Opus Dei, lecz mówi się jedynie o tych, które nas krytykują. Krytyka jest częścią życia chrześcijańskiego od samego początku. Nie zapominajmy, że prawie wszyscy apostołowie i święci pierwszych wieków to męczennicy. Także dzisiaj w życiu instytucji kościelnych i każdego chrześcijanina obecny jest krzyż. Wielu ludzi patrzy na Opus Dei z sympatią i miłością, inni są rozczarowani i – zdarza się, że nienawidzą naszej organizacji. Wielokrotnie prałat prosił o przebaczenie osoby, które czują się przez nas obrażone. Staramy się być blisko nich i modlimy się za nie. To wszystko odzwierciedla sytuacje, które często zdarzają się także w rodzinach i instytucjach. Przychodzą mi na myśl słowa pewnej piosenki: „Nienawidzę cię, bo cię kochałem”.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...