Jeżeli nie będziemy używać ciała, to nie dotrze do nas tajemnica Wcielenia Pańskiego. Musimy sobie zdawać sprawę, czym jest właściwie pojęta duchowość. To nie jest niematerialność, lecz poddanie się Parakletowi, które ma się wyrażać w kategoriach ludzkiego ciała. Niedziela, 3 grudnia 2007
Potwierdzają tę prawdę teologowie. – Ciało ludzkie jest tak ważne, że Bóg je przyjął i wyniósł do szczególnej godności – podkreśla o. Ksawery Knotz, kapucyn ze Stalowej Woli, duszpasterz małżeństw i rekolekcjonista. – Dzięki temu, że Bóg przyjął ludzkie ciało, nasze sprawy stały się sprawami Bożymi. Przez ukryte życie w Nazarecie Pan Jezus wskazał chociażby to, że każda praca, nawet ta najbardziej ukryta, gdy jest wyrazem miłości, w oczach Bożych ma sens – dodaje ks. Moszoro-Dąbrowski.
– Jezus doświadczał potrzeb ludzkiego ciała, bo był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Był jednak absolutnie wolny wobec potrzeb swego ciała. Ciało Jezusa jest „miejscem” oddania, miłości i poświęcenia. Zarówno wtedy, gdy przemierza ziemię palestyńską, głosi Dobrą Nowinę, przytula dzieci, myje nogi uczniom, jak i wówczas, gdy powieszony na krzyżu, bezgranicznie cierpi i umiera. I dzisiaj Jezus służy nam swoim ciałem w tajemnicy Eucharystii. Uczynić nasze ciało „miejscem” miłości i oddania Bogu i ludziom – to zasadnicza konsekwencja Wcielenia – wyjaśnia o. Józef Augustyn, jezuita, autor wielu popularnych książek, znany kierownik duchowy i rekolekcjonista.
Wcielenie Boga sprawia też, że staje się On dla nas kimś bliskim. W ujęciu Brylla – bratem. Stąd w jego wierszach tak wiele strof o braterstwie Boga z ludźmi.
– Możemy się do Jezusa zwracać ze świadomością, że nas rozumie, bo jest jednym z nas – przekonuje o. Knotz. Wynika z tego konieczność akceptacji własnego ciała. – Chodzi tu także o akceptację sfery seksualnej naszego życia, która także jest dobra, bo stworzona przez Boga – dodaje kapucyn.
To, co cielesne, przybiera konkretne kształty. Musi więc wiązać się z formą. Jak w literaturze czy sztuce, kiedy troska o formę urasta do wielkiej rangi i toczy się nawet o nią spór (np. cała dyskusja o czystą formę Witkacego), tak w życiu, również chrześcijańskim, forma ma wielkie znaczenie i sens. Także przez odniesienie do sztuki. Dobrze tłumaczy to wybitny teolog o. Jacek Salij, dominikanin: „Ten, który dla nas przyjął ludzkie ciało, również swoją dzisiejszą obecność wśród nas lubi naznaczać jakąś formą widzialności”. Czyni to poprzez swoją obecność choćby w obrazach czy rzeźbach. Według o. Salija, taka jest natura wiary chrześcijańskiej, że „nieustannie pragnie ona przekraczać granice między tym, co widzialne, a tym, co niewidzialne”.
Także Jan Paweł II pisał, że „ikonografia Chrystusa wiąże się z naszą wiarą w rzeczywistość Wcielenia. Kościół aprobuje ten rodzaj sztuki, ponieważ jest przeświadczony, że Bóg, który objawił się w Jezusie Chrystusie, rzeczywiście odkupił i uświęcił ciało oraz cały świat dostępny poznaniu zmysłowemu” (List apostolski z 4 grudnia 1987 r.).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.