Czytając „Spe salvi” – wielka nadzieja

Encyklika „Spe salvi” zbudowana jest na dwu głównych osiach: polemiczno-krytycznej oraz apologijno-afirmującej. Na pierwszej z tych osi znalazła się sprawa „małej nadziei”, na drugiej – problem „wielkiej nadziei”. Niedziela, 17 luty 2008



Nie można jednak przechodzić obojętnie obok cierpienia drugiego człowieka. „Społeczeństwo, które nie jest w stanie zaakceptować cierpiących ani im pomóc i mocą współczucia współuczestniczyć w cierpieniu (...) jest społeczeństwem okrutnym i nieludzkim” (nr 38). A więc – współczucie, z którym połączona ma być inspirowana miłością pomoc. Jej przykładem jest „Chrystus cierpiący, ale i współczujący z człowiekiem” (por. nr 39).

Jeszcze bardziej niż fragment traktujący o cierpieniu głębią teologicznego spojrzenia jest nasycona sekwencja dotycząca Sądu Ostatecznego jako miejsca uczenia się i wprawiania w nadziei (por. nr 41 i nn.). To już jest mały traktacik teologiczny o „rzeczach ostatecznych”, jednak nie czysto teoretyczno-spekulatywny, ale zespolony i wpisany w rzeczywistość życia współczesnego człowieka. Nie sposób tej przebogatej treści zamknąć w maksymalnie zwartej, wiernej syntezie. Dlatego zasygnalizowany zostanie tylko jeden element z treści tej bogatej sekwencji encykliki, który bezpośrednio i wyraźnie wiąże się ze sprawą dojrzewania „wielkiej nadziei”.

Na pierwszy plan problemu Sądu Ostatecznego w perspektywie nadziei wysuwa się sprawa sprawiedliwości. Wiadomo, jak głęboko w świadomości człowieka tkwi zapotrzebowanie i wrażliwość na sprawę sprawiedliwości gwałconej przez krzywdę i bezkarność krzywdzących. Ten stan rzeczy towarzyszy ludzkości od jej zarania (sprawa Kaina i Abla), ale współcześnie osiągnął swoiste apogeum. Wymownie tę sytuację opisuje encyklika, stwierdzając: „Świat, który sam musi sobie stworzyć własną sprawiedliwość, jest światem bez nadziei. Nikt i nic nie bierze odpowiedzialności za cierpienie wieków. Nikt i nic nie gwarantuje, że cynizm władzy – pod jakąkolwiek ponętną otoczką ideologiczną się ukazuje – nie będzie nadal panoszył się w świecie” (nr 42). Odpowiedzią natomiast na ten beznadziejny stan rzeczy, zdaniem encykliki, jest przekonanie, że „jedynie Bóg może zaprowadzić sprawiedliwość. A wiara daje nam pewność: On to robi. Obraz Sądu Ostatecznego nie jest przede wszystkim obrazem przerażającym, ale obrazem nadziei” (nr 44). I to jest zasadnicza racja uzasadniająca doniosłą rolę Sądu Ostatecznego w kształtowaniu i rozwoju autentycznej roli „wielkiej nadziei”.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...