Tolerancja objęła najwcześniej innowiercze wierzenia i praktyki religijne, stopniowo rozszerzono ją na inne dziedziny, np. sferę obyczajów. W dużej mierze bowiem pojawiła się ona jako pewna praktyka życia społecznego w nowożytnej Europie, która z trudem wychodziła z okresu prześladowań i wojen religijnych. Niedziela, 18 maja 2008
Anna Artymiak: – Słowo „tolerancja” stało się dziś bardzo popularne. Wielu z nas jednak może mieć problemy z jego właściwym zrozumieniem. Jaka jest geneza i znaczenie tego słowa?
Bp Marek Jędraszewski: – By odpowiedzieć na to pytanie, sięgnijmy najpierw do języka łacińskiego, z którego wywodzi się ten termin. Słowo „tolerantia”, pochodzące od czasownika „tolero” – znosić, cierpieć, wytrzymywać, znaczy dosłownie: wytrwałość, cierpliwość, zrzeczenie się czegoś. Według „Słownika języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka, tolerancja to „uznawanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, czyjegoś postępowania, różniących się od własnych; wyrozumiałość”.
Bardziej rozbudowane tłumaczenie tego terminu znajdujemy w Nowej Encyklopedii Powszechnej PWN z 1997 r., gdzie słowo „tolerancja” jest tłumaczone jako „świadoma zgoda na wyznawanie i głoszenie przez innych ludzi poglądów, z którymi się nie zgadzamy, i na wybór przez nich sposobu życia, którego nie aprobujemy, ale który jest uważany przez nich za właściwy. Tolerancja oznacza rezygnację z przymusu jako środka wpływania na postawy innych ludzi. Wyjątkami są jedynie sytuacje, w których owe postawy zagrażają bezpieczeństwu osób lub ich mienia”.
W haśle tym znajdujemy jeszcze ważne stwierdzenie: „Tolerancja objęła najwcześniej innowiercze wierzenia i praktyki religijne, stopniowo rozszerzono ją na inne dziedziny, np. sferę obyczajów”. W dużej mierze bowiem pojawiła się ona jako pewna praktyka życia społecznego w nowożytnej Europie, która z trudem wychodziła z okresu prześladowań i wojen religijnych, będących następstwem podziału Kościoła zachodniego po wystąpieniu Lutra i innych reformatorów.
Wtedy bowiem, najpierw z całą mocą, wróciła stosowana jeszcze w czasach przedchrześcijańskich zasada: „Cuius regio, eius religio”, czyli: Czyje panowanie, tego religia. Wyrażała ona prawo panującego do narzucania poddanym własnego wyznania. Luteranie szybko dostrzegli w niej czynnik sprzyjający swobodnemu rozwojowi ich doktryny. Dlatego też na sejmie Rzeszy w Ratyzbonie (1541) książęta protestanccy przedłożyli cesarzowi prośbę, by władcy jakiegoś kraju lub radzie miejskiej przyznać prawo interpretowania Pisma Świętego według własnego rozumienia, a poddanym – obowiązek przyjęcia tej interpretacji. Luter przyznawał bowiem władcom ewangelickim prawo karania poddanych za bluźnierstwa i herezje, a także narzucania im oficjalnej doktryny religijnej.
Ostatecznie zasadę tę uchwalono w 1555 r. na sejmie w Augsburgu, a potwierdził ją pokój westfalski z 1648 r. Jednakże później zaczęto stopniowo od niej odstępować – właśnie w imię tolerancji. Pierwszym oficjalnym krokiem w tym kierunku była ustawa z 1654 r., na mocy której zakazano śledztwa przeciwko protestantom jako heretykom i zmuszania ich do uczestnictwa we Mszy św., a katolików zwolniono od przymusowego uczenia się „Katechizmu Lutra”. W ten sposób utorowano drogę dla tolerancji w praktyce zarówno codziennego, jak i politycznego życia. Żaden władca nie mógł narzucać swoim poddanym przynależności do jakiegoś Kościoła czy wyznania, katolicy i protestanci mogli żyć obok siebie, choć zdawali sobie sprawę z tego, co ich dzieli, a co mogło być także przyczyną ich wewnętrznego bólu. Bo przecież dzieliły ich poglądy odnośnie do tego, kto jest najbardziej wielki i święty dla chrześcijan – do samego Jezusa Chrystusa i założonego przez Niego Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.