Ojciec Pio. Kontrowersyjny za życia i po śmierci

Święci to niełatwy orzech do zgryzienia dla ludzi im współczesnych. Człowiek święty jest zawsze wskazówką ofiarowaną przez Pana Boga danemu pokoleniu, mówiącą, że jest Bóg, że jest życie wieczne. Dlatego święci są często wyrzutem sumienia dla innych, budzą kontrowersje swoim zachowaniem i postawami. Niedziela, 21 września 2008



Święci to niełatwy orzech do zgryzienia dla ludzi im współczesnych. Człowiek święty jest zawsze wskazówką ofiarowaną przez Pana Boga danemu pokoleniu, mówiącą, że jest Bóg, że jest życie wieczne. Dlatego święci, idąc bezkompromisowo za Bogiem, są często wyrzutem sumienia dla innych, budzą kontrowersje swoim zachowaniem i postawami. Ale święci to często również niemały „problem” dla Kościoła. Takim problemem był za życia św. Ojciec Pio – kapucyński stygmatyk. Nawet po śmierci wzbudza wiele kontrowersji i – co ciekawe – nadal ma swoich zagorzałych zwolenników, czcicieli i tych, którzy jeszcze dziś próbują podważyć autentyczność wydarzeń z jego życia.

Francesco Forgione, przyszły Ojciec Pio, urodził się w 1887 r. we Włoszech w Pietrelcinie, w małej wiosce niedaleko Benevento, w ubogiej rodzinie. Od początku nie miał dobrego zdrowia. Był spokojnym i pobożnym dzieckiem, chętnie chodził do pobliskiego kościoła i dużo się modlił.



Zakonnik i kapłan


W 1903 r. wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów i – tak jak wszyscy – odbył nowicjat, później zaś rozpoczął studia przygotowujące do przyjęcia sakramentu kapłaństwa. Słabe zdrowie dawało się jednak tak poważnie we znaki, że przełożeni mieli wątpliwości co do tego, czy może zostać kapłanem. Wielokrotnie z powodu złego stanu zdrowia powracał do rodzinnej miejscowości, do Pietrelciny, by tam kontynuować studia i formację. W 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie w Benevento i przez pewien czas pozostał w rodzinnej Pietrelcinie, posługując w tamtejszej parafii. To również tam po raz pierwszy Bóg obdarzył go stygmatami. Pojawiły się jednak na bardzo krótko i po wielu błagalnych modlitwach kapucyna zniknęły, pozostawiając jednak ból. Przez kilka następnych lat przełożeni przenosili Ojca Pio do różnych klasztorów, jednakże zawsze po przenosinach poważnie zapadał na zdrowiu, które tajemniczo odzyskiwał jedynie w swojej rodzinnej wiosce.

W 1916 r. Ojciec Pio został skierowany do San Giovanni Rotondo. Dziś chciałoby się rzec – klasztoru zsyłki: małego, bardzo skromnego klasztoru, leżącego na uboczu biednej wioski, na zboczu wzgórza Gargano. Jak pokazała historia, nigdy już nie opuścił tego miejsca – aż do śmierci w 1968 r.



Stygmatyk i spowiednik


Wróćmy do wcześniejszych wydarzeń, zaraz po przyjeździe do San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio otrzymał ponownie stygmaty 20 września 1918 r., podczas modlitwy przed krzyżem na chórze zakonnym w kościółku Matki Bożej Łaskawej. Stygmaty te pozostały na jego ciele przez 50 lat – zniknęły na trzy dni przed śmiercią. Wieść o stygmatach bardzo szybko rozeszła się po okolicy i całych Włoszech. Ojciec Pio już wcześniej dał się poznać jako człowiek głębokiej modlitwy i cierpliwy spowiednik, jednakże stygmaty spowodowały, że jego imię pojawiło się na stronach włoskich gazet. Stygmaty Ojca Pio były wielokrotnie badane przez specjalne komisje powoływane przez Stolicę Apostolską, złożone z lekarzy wierzących i niewierzących. Osoba Stygmatyka stała się w krótkim czasie kontrowersyjna dla samej Stolicy Apostolskiej i lokalnych hierarchów. Znajdowały się bowiem rzesze ludzi żywiących dla Ojca Pio cześć równą czci należnej samemu Bogu. Zastanawiano się, co zrobić z człowiekiem, który przyciąga tysiące wiernych, do którego ludzie zapisują się na miesiąc wcześniej i potrafią całą noc stać w kolejce tylko po to, by Ojciec Pio wysłuchał ich spowiedzi i udzielił błogosławieństwa krwawiącą dłonią.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...