Opowieść o cudzie tylko wtedy ma sens, gdy pomoże drugiemu człowiekowi. W czym? By uwierzył Bogu, sile modlitwy, nadziei, która zawieść nie może Niedziela, 15 lutego 2009
Pamiętaj o marzeniach
Mijają tygodnie.
– Zadecydowałyśmy, że zwiększymy liczbę godzin spędzanych przy Michale. Do oporu, póki nas nie wyproszą z oddziału, będziemy go pilnować i wspomagać obecnością – mówi Magda.
Lekarze: – Michał nie widzi, nie słyszy, nie czuje...
A jeśli...? – zastanawia się Urszula. – A jeśli wie, że wokół niego na OIOM-ie nieustannie umierają ludzie. Śmierć za śmiercią...
– Przywieźliśmy ze sobą albumy ze zdjęciami od maleńkości Michała i opisujemy mu po kolei zdjęcia, żeby przypomniał sobie te najmilsze chwile. Robimy mu sesję z przeszłości. Staramy się pracować nad jego fantazją. Żeby nie zapomniał, jak się marzy – opowiadają siostry.
Śpiewają mu do ucha, monologują, wkładają do uszu słuchawki i włączają ulubioną muzykę. Na wargi – krople cytryny, żeby pobudzić zmysły smaku.
Najmniejszej reakcji.
– Syn nie widzi, nie czuje, nie słyszy...
Przy wzroście 182 cm waży 47 kg. Zanik mięśni. Nie przełyka, więc karmiony jest sondą.
Lekarze wyjaśniają: – Musicie się nauczyć żyć z „takim” Michałem... Lepiej nie będzie.
Ilu ludzi się modli? Cała rodzina, daleka i bliska, znajomi i przyjaciele: Basia z rodziną, Jadwiga, Czesław z żoną, Jan i jego rodzina, Krysia, ks. Mariusz, Szczepan, Marek... Tak naprawdę nigdy się nie dowiedzą. Nie policzą, nie poznają z nazwiska. Ważne, że modlą się nieustannie. Jak Urszula. Modlitwa przynosi jej ulgę. Czasem ze zmęczenia zasypia. Chwilami jest tak wykończona, że nie trzyma się na nogach. Ale i tak każda myśl, każdy gest jest westchnieniem do Boga.
– Coraz mniej jest pytań, coraz mniej żalu – opowiada. – Pojawia się akceptacja, a nawet więcej – wiara w to, że ten krzyż ma jakiś cel, jakiś sens. Pokora i zaufanie. Wreszcie: – Będzie jak chcesz, Boże...
Widocznie Bóg i tego chciał, aby po wielu latach konfliktu stanęli obok siebie przy ołtarzu w Leśniowie, na Mszy św. o uzdrowienie Michała – Krzysztof i jego rodzice.
Pokłócili się o coś 17 lat temu, długo nie odzywali się do siebie, a teraz żyć bez siebie nie mogą i nadrabiają stracony czas. Babcia Zosia i dziadek Andrzej stali się nieodzowni w walce o Michała. To jeden z wielu cudów...
Niosący nadzieję
W Polsce najlepszym specjalistą od wybudzeń ze śpiączki jest prof. Talar z Bydgoszczy. Jadą do niego z filmem, na którym Michał leży bez ruchu jak manekin.
Profesor ogląda w skupieniu materiał, czyta wyniki badań.
Mówi: – Kupcie synowi porządny garnitur. – Te słowa podcinają im nogi.
Długo milczy, patrzy badawczo na rodziców.
– Na wiosnę otwieram nowy oddział wybudzeń. Michał będzie moim gościem.
Taniec radości.
Pierwszy posłaniec nadziei. Pierwszy lekarz, który nie przekreślił medycznie ich syna.
Prof. Talar uczy dwóch bezcennych rzeczy – jak i czym karmić chłopaka, żeby nie umarł z głodu, i bardzo ważnego w śpiączce masażu wibracyjnego. Wykonuje się go ręcznie. Trwa jakieś cztery godziny. Ręce mdleją z bólu. I – na oko – żadnych efektów.
Czasem od granicy, gdzie tylko rozpacz i łzy, dzielą ich centymetry. Walczą o przetrwanie. Tak jak w kolejnym szpitalu, gdy kolejny lekarz profesjonalnie opanowanym głosem informuje: – Ale państwo zdają sobie sprawę, że rokowania co do syna są złe?
Wiedzą, ale choć wokoło nic nie daje nadziei na lepsze, oni noszą w sobie przekonanie, że Michał do nich wróci. Kwestia czasu, cierpliwości i miłości. Niektórzy twierdzą, że to irracjonalne. Ula mówi do Krzysztofa: – Nie słuchamy tego, co mówią lekarze! Nie tracimy wiary! Robimy swoje!
– Miałam wrażenie, że spotykamy odpowiednich ludzi w odpowiedniej chwili. Mówimy o nich „anioły”. Miałam też dziwne, ale dobre uczucie, że cały czas ktoś ze mną jest. Tuż za plecami – wspomina Urszula.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.