Nie okradaj dzieci swoich

Około 350 tys. Polaków nie płaci na swoje dzieci mimo prawomocnych wyroków sądowych. W 2007 r. tylko 12 proc. rodziców otrzymywało regularnie alimenty Niedziela, 15 marca 2009



Płacenie alimentów na swoje dzieci to nie jest dobra wola czy gest. To obowiązek nakazany prawem. Bez względu na to, jak zamożny jest rodzic, który z dzieckiem zostaje – w Polsce najczęściej matka – drugi też na jego utrzymanie musi łożyć. Ile – to zależy nie tylko od faktycznie uzyskiwanych przez niego dochodów, ale też od możliwości ich uzyskiwania. Jeśli np. rodzic ma odpowiednie wykształcenie, a uchyla się od podjęcia pracy, nie może powoływać się na brak możliwości wypełniania obowiązku alimentacyjnego.

Alimentów na dziecko nie można się zrzec. To są pieniądze dziecka, nie matki czy ojca.

Tymczasem Najwyższa Izba Kontroli podała, że pod koniec czerwca 2006 r., w skali całego kraju, wyegzekwowano 0,83 proc. wypłaconych zaliczek alimentacyjnych. W 10 województwach objętych kontrolą odsetek ten wyniósł średnio 0,5 proc. Dla porównania – w Wielkiej Brytanii i w Niemczech ściągalność alimentów wynosi 90 proc.

Niepłacenie alimentów to przestępstwo, za które grozi do dwóch lat więzienia. Co jednak przyjdzie dziecku z tego, że ten, kto o nim zapomniał, z wolnego człowieka stanie się osadzonym? W więzieniach pracy nie ma, a w resocjalizacyjną rolę kary pozbawienia wolności, zwłaszcza w polskich zakładach karnych, mogą wierzyć tylko nieuleczalnie naiwni.

Sprytny facet i namolna baba

Dlaczego rodzice nie płacą? Bywa, że nie mają z czego. Ale często też dlatego, że uchylanie się od alimentów wciąż w Polsce nie jest piętnowane – mało tego, ci, którzy tak czynią, są przez swoje środowisko uważani za osobników przedsiębiorczych i zaradnych – przepisywanie samochodu, firmy czy mieszkania na drugą żonę, matkę czy konkubinę to szeroko stosowane sposoby. A strona, która się alimentów dla dziecka domaga – prawie zawsze kobieta – traktowana jest jak namolna jednostka, przed którą należy uciekać.

Jednym z pomysłów na zmianę społecznego nastawienia do alimenciarzy jest kampania społeczna: „I wszyscy się dowiedzą”, stworzona i sfinansowana przez Krajowy Rejestr Długów, a wspierana przez stowarzyszenia samotnych matek. W jej ramach alimentacyjny dłużnik otrzymuje kartkę pocztową z następującą treścią: „Wszyscy się o Tobie dowiedzą – i pani w banku, i pan od telefonów komórkowych, i ta pani, która sprzedaje telewizory na raty – i nic Ci nie sprzedadzą. Może wtedy przypomnisz sobie, ile kosztują nowe buty na zimę i książki do szkoły czy zabawki, których nie mam. Albo szkolna wycieczka, na którą nie mogę pojechać. Twoje Dziecko”.

Do kampanii zastrzeżenia zgłosił rzecznik praw obywatelskich. Chociaż popiera cel akcji, zwraca uwagę, że szerokie udostępnienie pocztówek z gotowym tekstem może stworzyć pole do nadużyć. Np. anonimowe kartki – dla żartu lub z zemsty – mogą być wysłane do przypadkowych osób, które nie mają nic wspólnego z alimentami. – Osoby takie nie będą mogły się skutecznie prawnie bronić, albowiem nie będą wiedziały, kto do nich taką pocztówkę wysłał – uważa Janusz Kochanowski. Ponadto radzi, by pocztówki wysyłać jednak w zaklejonej kopercie, bo nie można wykluczyć, że dłużnicy alimentacyjni wniosą do sądu powództwo o ochronę dóbr osobistych. I niewykluczone, że sprawę wygrają.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...