Eurosieroty wiodą w Polsce bardzo różny żywot, bo i skala ich osierocenia jest różna – inaczej ma się dziecko, którego ojciec pracuje np. w Anglii, a inaczej dziewczynka, którą rodzice oddali dwa lata temu „na przechowanie” do domu dziecka i ślad po nich zaginął. Niedziela, 21 czerwca 2009
Czy istnieje jeszcze coś takiego, jak szacunek dla siwych włosów? W dzisiejszych czasach wcale nie jest już oczywiste, że dzieci w pewnej chwili przejmują opiekę nad starzejącymi się rodzicami. Że następuje zamiana ról – jak oni niegdyś nas otaczali opieką, tak teraz my ich... Starzy rodzice to spory kłopot dla dzieci układających sobie życie w innej części kontynentu.
– W rzeczywistości polskiej wsi, jeśli dziecko nie zajmie się starzejącymi się rodzicami, skazuje ich na życie w wielkiej biedzie – opowiada Małgorzata Kamińska, bibliotekarka ze wsi pod Tarnowem. – Mamy dwa takie domy – ba, raczej chatki chylące się ku ziemi.
Najpierw dzieci namówiły rodziców na sprzedaż ziemi, podzieliły się pieniędzmi, a potem wyjechały gdzieś do pracy. Od przynajmniej dwóch lat cisza. Staruszkowie mają KRUS-owskie, więc głodowe emerytury. Ubiegłej zimy nie przetrzymał jeden z dziadków i teraz została tam tylko 80-letnia babinka. Sąsiedzi ją dokarmiają, dach po ostatniej burzy wpadł do jednej z izb... Ci drudzy gospodarze, trochę młodsi, coś tam sadzą sobie w ogródku, generalnie żyją jednak z tego, co da im las... Ludzie mówią, że listonosz do nich nie zachodzi...
W mieście sytuacja wygląda niewiele lepiej. Współczesne miasto wymusza anonimowość. Ludzie zwracają na siebie coraz mniejszą uwagę. Coraz mniej jest też odruchów współczucia. Obumiera dobrosąsiedzka pomoc, bo każde zainteresowanie losem bliźniego uważane jest za wścibstwo.
– Starsi ludzie tkwią w swoistym getcie. A w mojej pracy starość i opuszczenie są powszechne – opowiada pracownik socjalny z Częstochowy. – Znajoma, by mieć jakikolwiek kontakt z ludźmi, zaczęła wynosić przed blok krzesło i wiejskim zwyczajem oglądać z tej perspektywy świat. Z czasem dołączyli do niej inni. Mają dzieci, wnuki, ale gdzieś w świecie, których pies z kulawą nogą obchodzi bardziej niż los własnej matki czy ojca...
– Starsi ludzie, którzy pamiętają okupację i komunę, przyzwyczajeni są do ciężkiego życia, nie skarżą się, swój los traktują jako oczywistą kolej rzeczy... Gdy jedna z moich podopiecznych poskarżyła się pracującej w Londynie córce, że nogi jej już nie noszą, ta odpowiedziała matce, żeby zamawiała pizzę do domu...
Jeżeli w Polsce oblicza się, że liczba eurosierot to jakieś 110 tys., to ile jest eurosierot seniorów?
woynarowska@niedziela.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.