Gdy czasami głoszę kazania na kapłańskich prymicjach, przypominam młodym kapłanom wielką prawdę: zaczynasz nowe, kapłańskie życie, pamiętaj, że odprawiasz Mszę św. taką samą, jaką sprawuje papież, biskup i tysiące księży, że uczestniczysz w wielkiej tajemnicy Boga. Niedziela, 19 lipca 2009
Kazanie wygłoszone 22 czerwca 2009 r. w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej i św. Ojca Pio w Terliczce k. Rzeszowa w związku z rozpoczętym w Kościele katolickim Rokiem Kapłańskim
Kilka dni temu byłem naocznym świadkiem tragicznego wypadku. Wielki TIR zepchnął do rowu samochód osobowy i wprost go zmiażdżył. Zginęło dwoje ludzi – brat i siostra. Zatrzymaliśmy się, podszedłem do obecnych na miejscu wypadku straży i policji, powiedziałem, że jestem księdzem i chcę udzielić rozgrzeszenia.
Oczywiście, dano mi taką możliwość – rozgrzeszyłem tych dwoje nieszczęśników. I tak sobie myślę: realizuję wiele poważnych dzieł, napisałem wiele artykułów, książek, wygłosiłem wiele referatów, uczestniczyłem w setkach konferencji. I co jest w tym wszystkim najważniejsze? Otóż to, że mogłem rozgrzeszyć umierających, że spełniłem podstawową funkcję kapłańską.
19 czerwca tego roku Ojciec Święty Benedykt XVI otworzył Rok Kapłański, wskazując światu na postać św. Jana Vianneya, proboszcza z Ars, którego uczynił patronem wszystkich kapłanów. Pokazał człowieka bardzo prostego, który nawet miał kłopoty z nauką, ale był zdolny do wielkiej miłości Boga, dzięki czemu stał się kapłanem niezwykłym.
Dziś przychodzimy do Terliczki na zaproszenie św. o. Pio, przychodzimy do jego sanktuarium. W albumiku wydanym przez „Niedzielę” widzieliśmy zdjęcie ciała tego włoskiego świętego, wydobytego z grobu po 40 latach. Z równie wielką fascynacją jak w przypadku św. Jana Vianneya patrzymy i na tego kapłana, prostego kapucyna, który Boga ukochał przede wszystkim, który przyjął Jezusowe stygmaty i w swojej posłudze wiernym realizował radykalizm miłości. Właściwie można powiedzieć, że niewiele więcej robił ponad to, że dużo się modlił, sprawował Msze św., spowiadał, wszak zawsze był bardzo blisko Pana Jezusa Cierpiącego.
Czasem wydaje się, że trzeba nam tak wiele – przestrzeni, samochodów, podróży, wysokich kont bankowych. A okazuje się, że są rzeczy o wiele ważniejsze. Bóg wszystkim nam je daje. Nam, księżom, także może się nieraz wydawać, że czegoś nam brakuje, że za mało osiągnęliśmy, chcielibyśmy może być bardziej docenieni.
Tymczasem Bóg daje nam tak dużo. Gdy czasami głoszę kazania na kapłańskich prymicjach, przypominam młodym kapłanom wielką prawdę: zaczynasz nowe, kapłańskie życie, pamiętaj, że odprawiasz Mszę św. taką samą, jaką sprawuje papież, biskup i tysiące księży, że uczestniczysz w wielkiej tajemnicy Boga, która jest jednocześnie „mysterium tremendum” i „mysterium fascinosum”, jak powiedzieliby filozofowie; „mysterium tremendum” – bo człowiek drży, dotykając wielkich spraw Bożych, jednocześnie „mysterium fascinosum” – bo tajemnica ta porywa go w niezwykłe przestrzenie Bożej miłości, darów Ducha Świętego, Bożego miłosierdzia. Kapłan cały czas znajduje się w kręgu wielkich rzeczy mistycznych.
Gdy więc tu, w Terliczce, patrzymy na św. o. Pio, chcemy zobaczyć w nim nade wszystko kapłana Bożego, kapłana Eucharystii, kapłana wielkiej modlitwy, kapłana, który ukochał Chrystusa – i to było dla niego najważniejsze, to mu wystarczało. Pamiętamy, że o. Pio szedł przez życie z ogromnym cierpieniem. A przecież bał się stygmatów, prosił Boga, by pozwolił mu cierpieć, ale by oszczędził tych zewnętrznych znaków, widocznej krwi.
Stało się inaczej. Bóg zażądał od o. Pio krwawej ofiary – ran nóg, rąk, boku i ramienia. I o. Pio przyjął wolę Bożą. Odprawiałem kiedyś Mszę św. w kaplicy, w której przez dwa lata w odosobnieniu sprawował Mszę św., bo Kościół jakby nie dowierzał jego stygmatom. O. Pio znosił to z wielką pokorą i posłuszeństwem wobec Kościoła. To kapłan, który pokazuje nam wszystkim, co to znaczy miłość do Chrystusa Ukrzyżowanego. Sam przylgnął do Niego, przywarł do Jego ran i pokazał, że miłować Boga to ogromne bogactwo człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.