Społeczeństwo dobrobytu weszło w nieuchronny kryzys. Globalizacja i konkurencja siły roboczej z „azjatyckich tygrysów” wyraźnie nasilają proces ograniczania praw socjalnych w krajach Zachodu. Politycy nie mogą już więc składać atrakcyjnych obietnic. Niedziela, 26 lipca 2009
– Czy z taką właśnie sytuacją mamy obecnie do czynienia w Polsce?
– Jak twierdzą medioznawcy, w Polsce media mogą liczyć nawet na większe zaufanie społeczne niż w dojrzałych demokracjach. W krajach zachodnich systemy partyjne, organizacje społeczne, całe społeczeństwo obywatelskie powstawało w czasach, kiedy media nie były jeszcze tak potężne. Choć i tam, odkąd media urosły w siłę, liczba członków partii spada, a partie masowe stały się zbędne. My w czasach dla demokracji „realu” najkorzystniejszych mieliśmy, niestety, komunizm.
– Czy to źle, że dziś ludzie na całym świecie – nie tylko w Polsce – wolą oglądać telewizję niż tracić czas na zebranie partyjne?
– Tam, gdzie są wyższe wskaźniki oglądalności telewizji, mniejsze jest zaufanie do polityki i polityków, niższa jest też aktywność społeczna. Najgorsze jednak jest to, że ekspansja telewizji oznacza postępujące słabnięcie kapitału społecznego. Media szukają sensacji, które pokazują ludzi niekoniecznie w najlepszym świetle. Intensywne kontakty przez media sprawiają, że słabiej znamy ludzi w tzw. realu, a nawet zaczynamy się go (czyli rzeczywistości) bać. To jest tak, jak z ludźmi, którzy boją się wejść do lasu, ponieważ go nie znają.
– No to mamy sytuację zastawionego w lesie potrzasku!
– W pewnym sensie, niestety, tak… To jest jedno z najpoważniejszych wyzwań cywilizacji informacyjnej.
– W wolnej Polsce jeszcze nie udało się stworzyć zrębów społeczeństwa obywatelskiego, a już ma ono – zgodnie z logiką najnowszych dziejów – problemy. Dlaczego?
– Jak już wspomniałem, w czasie dla demokracji „realu” najkorzystniejszym mieliśmy w Polsce komunizm. A poza tym 20 lat temu przy okrągłym stole nie zbudowano silnego systemu demokratycznych partii. Tworzące i przekształcające się media zaczęły wkrótce wypełniać tę próżnię, przejmowały rolę organizacji społecznych, a ponadto w jakimś sensie stawały się substytutem partii politycznych. Nie sprzyjało to tworzeniu się kapitału społecznego.
Nie jest to mechanizm typowo polski, ale występuje głównie w krajach pokomunistycznych. Z międzynarodowych badań przeprowadzonych w 2007 r. wynika, że dziennikarze i media cieszą się niezwykłym zaufaniem i mają najwyższe notowania właśnie w tych krajach, a w szczególności w Bułgarii, Albanii i Polsce. Media w Polsce są dziś silne słabością niedostatecznie ukształtowanych instytucji tradycyjnej demokracji. Mają najwięcej do powiedzenia i – za wyjątkowym przyzwoleniem opinii publicznej – bardzo skutecznie „ustawiają” uczestników debaty publicznej.
– Czy to nie jest dziwne, że w Polsce dość szybko urosły silne media komercyjne?
– Dziwiłbym się, gdyby było inaczej… Silne media komercyjne to konsekwencja zmian cywilizacyjnych i przejścia od społeczeństwa industrialnego do informacyjnego. Wielki biznes, czyli najwięksi reklamodawcy, odkrywszy potęgę mediów, śmiało wkracza na obszar publiczny i zaczyna go prywatyzować.
Już dawno odkryto media jako potężny instrument kształtowania konsumentów, a wciąż trwają tylko poszukiwania nowych terenów do ekspansji. Biznes stoczył wielki spór ze światem polityki o to, kto ma mieć wpływ na sferę komunikowania się, i wygrał. Sprzyjał temu proces globalizacji i łatwo zaszczepialne – zwłaszcza na wygłodzonych terenach pokomunistycznych – zainteresowanie masową konsumpcją i rozrywką.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.