Do rzeczników praw obywatelskich i praw dziecka trafia coraz więcej skarg osób, którym sądy ograniczają prawa rodzicielskie, a nawet odbierają dzieci tylko dlatego, że żyją w biedzie. Specjaliści biją na alarm: bezpodstawne odbieranie dzieci rodzicom trzeba ukrócić. Niedziela, 13 września 2009
– Kwestionowanie prawa pani Beaty do opieki nad córkami ze względów materialnych jest koszmarnym nieporozumieniem. Mamy ekspertyzę, wykonaną na zlecenie sądu, o pozytywnych więziach matki i dzieci. One są najważniejsze – mówi mec. Maria Walkiewicz, jej pełnomocnik. Zdaniem mec. Walkiewicz, ta i inne podobne sytuacje wskazują na szafowanie prawami rodzicielskimi w wypadkach, gdy potrzebna jest pomoc, także kuratora, tymczasem kurator jej nie udziela.
– Nie może być tak, że sąd ogranicza czy odbiera prawa rodziców do dzieci tylko na podstawie trudnej sytuacji materialnej, mieszkaniowej, nieporadności życiowej itd., tymczasem zdarza się to coraz częściej – mówi mec. Walkiewicz. – Oczywiście, są sytuacje, że trzeba to zrobić, gdy w grę wchodzi pijaństwo, narkotyki, porzucenie dzieci, ale w tym wypadku nie ma o tym mowy.
Tylko w skrajnych przypadkach
Sprawa jest bardzo delikatna – zwraca uwagę ks. prof. Jan Szubka, prawnik z Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie. – Z jednej strony czasem nie ma innego wyjścia, trzeba zabrać dziecko. Ale tylko w przypadkach skrajnych, patologicznych, gdy zagrożone jest życie i zdrowie dziecka. Na pewno jednak nie w przypadku ubóstwa. Nigdy dom dziecka nie zastąpi rodziny. Biednym rodzinom trzeba pomagać. Kościół stara się to robić, m.in. przez Caritas, ale główną rolę musi odgrywać państwo – podkreśla ksiądz profesor. – Jeśli tego nie robi, nie spełnia swej roli.
Ks. dr. Zbigniewa Sobolewskiego, etyka, sekretarza Cariats Polska, zadziwia sposób myślenia urzędników szafujących odbieraniem praw rodzicielskich. – Często wydaje się to najłatwiejsze i najtańsze. Tymczasem jest to myślenie prostackie. Pobyt w domu dziecka kosztuje ponad 3 tys. zł miesięcznie! Gdyby połowę tych pieniędzy przeznaczyć na pomoc rodzinom, pewnie nie byłoby problemu zabierania dzieci rodzicom z powodu ubóstwa – mówi.
Jak zwraca uwagę, państwo za spore pieniądze funduje sobie problemy. Patologia bowiem rodzi patologię. W placówkach wychowawczych, choćby były najlepsze, dzieci przeżywają traumę wyrwania ze środowiska rodzinnego. Ciągnie się to za nimi przez całe życie.
– Dyrektor jednego z prowadzonych przez nas domów dziecka opowiadał mi, jak serce mu się kraje, gdy jedzie z nakazem sądowym po dziecko. Przygląda się rodzinie: rzeczywiście jest biednie, ale bez patologii, alkoholu itp. Ale nie ma wyjścia: sąd wydał postanowienie, trzeba je wykonać – opowiada ks. dr Sobolewski.
Oczywiście, winni są nie tylko czy nie przede wszystkim urzędnicy i sądy. – Potrzebna jest wola polityczna. Sędziowie wiedzą, że muszą coś zrobić, a nie mogąc np. przekazać rodzinie jakiejś sumy pieniędzy i zobowiązać gminy do objęcia pomocą – ograniczają prawo do opieki nad dziećmi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.