Afera w rządzie PO wielu przypomniała o skali biznesu hazardowego. A także wielu z nas uzmysłowiła, jak wielkie są chroniczne w tej branży nadużycia, nieprawidłowości i zwykłe oszustwa. Niedziela, 1 listopada 2009
Z kilkudziesięciu losowo wybranych maszyn wziętych w tym roku pod lupę przez policję, wszystkie okazały się nielegalnie przerobione. Oficjalnie były to automaty, do których można wrzucić równowartość kilku eurocentów, a maksymalna wygrana wynosi kilkanaście euro. W rzeczywistości nie było tych ograniczeń.
Zyskiwali na tym nieliczni (najwięcej właściciele maszyn), natomiast bardzo liczni tracili. Przede wszystkim skarb państwa: zamiast równowartości 45 proc. od dochodów automatów o wysokich wygranych, fiskus otrzymuje tylko 180 euro miesięcznego ryczałtu (to najpewniej najniżej opodatkowany interes w Polsce). Ale najbardziej tracili i tracą uzależnieni od hazardu i ich rodziny.
Specyficzna mentalność
Dlatego alarm podnoszony przez udziałowców biznesu hazardowego, że planowane podniesienie podatków za „jednorękich” spowoduje upadek tej branży, wielu nie wzrusza. Przeciwnie: dla wielu to dobra wiadomość, np. dla tych, którzy mogliby się uzależnić – a jest ich coraz więcej – i tych już uzależnionych.
– Już samo słowo „hazard” ma negatywne konotacje. Zakłada uczestniczenie w czymś obciążonym ryzykiem, wykluczającym rozumne rozporządzanie swoim postępowaniem – zwraca uwagę ks. prof. Piotr Morciniec, etyk z Uniwersytetu Opolskiego. – Człowiek jest istotą rozumną, nie powinien uczestniczyć w czymś zupełnie pozbawionym rozsądku.
Tymczasem na taki charakter hazardu wskazują skutki brania w nim udziału. Niosą za sobą stratę materialną, bankructwo, a także uzależnienie. Za udziałem w hazardzie kryje się specyficzna mentalność, która w centrum zainteresowania stawia wyłącznie bogacenie się. Udział w grach hazardowych jest niemoralny, tym bardziej niemoralne jest organizowanie tych gier.
Według badań zleconych przez Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe, z kasyn korzystają w Polsce najczęściej mężczyźni między 30. a 45. rokiem życia lub po sześćdziesiątce. Często mają własną firmę, uprawiają wolny zawód lub należą do kadry kierowniczej dużego przedsiębiorstwa. Kim są hazardziści korzystający z „jednorękich”, dokładnie nie wiadomo, bo takich badań się nie prowadzi. W każdym razie są bardzo młodzi, góra dwudziestoparoletni, a pieniądze, które zostawiają w maszynie, są istotną częścią ich budżetów osobistych.
Nikt nikogo nie zmusza
Ilu jest uzależnionych, dokładnie nie wiadomo. Oficjalnych statystyk nie ma, nie ma nawet żadnej specjalistycznej państwowej instytucji, która zajmowałaby się problemami hazardzistów! Szacuje się natomiast, że w całej Polsce leczy się z tego nałogu kilka tysięcy osób, a uzależnionych jest wielokrotnie więcej.
Zanim zagra się po raz pierwszy, dla przyjemności, zabawy, spróbowania czegoś nowego, warto się trzy razy zastanowić. Bo – niezależnie od tego, że kasyno czy salon gry nie jest dobrym miejscem dla katolika, a uprawianie hazardu to grzech – może to nie być ostatnia gra, ostatnia wizyta w salonie gry, lecz początek stałych wizyt.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.