Życie w pojedynkę można uznać za jedną z wielu dróg realizacji powołania człowieka, jeśli jest drogą w miłości, jeżeli dana osoba przyjmuje ją jako zaproszenie do miłości, nie traktując tej drogi jako ucieczki od miłości. Myślę, że Pan Bóg prawdziwie powołuje takich ludzi, a niektórych zaprasza do szczególnych dzieł. Wieczernik, kwiecień 2007
Często osoby nie żyjące w małżeństwie czują się gorsze.
Czują się gorsze, bo nie odkryły w tym swojego powołania. Osobiste odkrycie i przyjęcie takiego powołania powoduje, że ta osoba odnajduje się jako człowiek i jako chrześcijanin. Z drugiej strony patrząc, ważne jest, aby inni, szczególnie osoby żyjące w małżeństwie, nie patrzyły na ludzi żyjących samotnie jako osoby drugiej kategorii.
Czy więc nie można mówić o lepszym lub gorszym powołaniu?
Jan Paweł II w „Familiaris Consortio” przypomina: „Kościół w ciągu swych dziejów zawsze bronił wyższości charyzmatu dziewictwa w stosunku do charyzmatu małżeństwa z uwagi na jego szczególne powiązanie z Królestwem Bożym” (n. 16). Warto jednak zauważyć, że już Sobór Watykański II, kładzie jednocześnie nacisk na wzajemną komplementarność powołań.
Chciałbym w takim razie zapytać o duszpasterstwo osób samotnych. Mam wrażenie, że zbyt wiele troski się im nie poświęca. Nie ma dla nich żadnego specjalnego duszpasterstwa. Nawet nauki stanowe w trakcie rekolekcji parafialnych, choć formalnie przeznaczone dla wszystkich kobiet czy dla wszystkich mężczyzn, w praktyce najczęściej poruszają problemy życia małżeńskiego.
Rzeczywiście, wydaje mi się, że brakuje duszpasterstwa specjalnego, czy mówiąc dokładniej, specyficznie nachylonego nad problemami osób samotnych. Warto, abyśmy nie zapomnieli o tych adresatach Dobrej Nowiny, abyśmy bardziej pochylali się nad tymi osobami i pomogli im odnaleźć się w ich sytuacji.
Formy pomocy mogą być różne. Mogą to być rekolekcje specjalnie dla osób samotnych. Inną formą, w moim odczuciu ważniejszą, jest towarzyszenie indywidualne. Sytuacja każdej z tych osób jest jedyna i niepowtarzalna. Pochylenie się nad konkretnym człowiekiem i towarzyszenie mu przez kierownictwo duchowe, czy posługę stałego spowiednika, byłoby wielką pomocą dla tych osób.
Ważną rzeczą w zaangażowaniu duszpasterskim jest, aby pomóc tym osobom w przyjęciu sytuacji, w której są i odkryciu, że ich życie nie jest przegrane. Będąc samemu też można pięknie żyć na tym świecie, służyć Panu Bogu i ludziom, być szczęśliwym człowiekiem.
Rozmawiał Krzysztof Jankowiak
***
Ks. Damian Bryl jest ojcem duchownym Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, adiunktem na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, specjalistą od teologii moralnej i duchowości. Jest kierownikiem duchowym i spowiednikiem wielu osób świeckich.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»