Nie ma mowy o zamiataniu pod dywan

Prawda, o której mowa w Ewangelii, to nie są informacje zawarte np. w aktach IPN-u, bo prawdą jest Jezus Chrystus i to On nas wyzwala. Kościół nie jest pierwszym specem od archiwów IPN-u, nie jest, nie był i nie będzie. To nie jest jego domena, chociaż nie może abstrahować od IPN-u, musi być otwarty na owoce ich rzetelnej pracy. Przegląd Powszechny, 11/2006



Jak rozumiem, w tym kontekście powiedział Ojciec, że nie każdy musi być jezuitą…

DARIUSZ KOWALCZYK: Pani Kolenda-Zaleska zapytała mnie: „No, a jeśli komuś sumienie nie pozwala…” Jeśli komuś w sprawie ważnej i trwającej długi czas sumienie nie pozwala wykonywać jasnych i precyzyjnych poleceń prowincjała, któremu posłuszeństwo jest się winnym na mocy ślubów, to co zrobić? Trzeba się chyba jednak rozstać… Natomiast co do konkretnych posunięć, to chcę powiedzieć, że ja z racji, które już wskazałem, nie powołałem i nie zamierzam powoływać żadnej komisji. Jestem natomiast jak najbardziej otwarty na pracę fachowców świeckich i różne sygnały płynące z innych stron.

A są takie sygnały dotyczące jezuitów z Prowincji Warszawskiej?

DARIUSZ KOWALCZYK: Myślę, że warto tu wspomnieć o sprawie o. Władysława Wołoszyna. Człowiek zasłużony, długoletni duszpasterz akademicki w Toruniu, honorowy obywatel miasta Torunia (teraz jest w Poznaniu). Raptem gdzieś tam pojawiły się plotki: Władysław Wołoszyn to tw. „Myśliciel”. Jako że był to człowiek bardzo zasłużony w Toruniu, świeccy fachowcy z tamtego regionu wzięli te teczki, przebadali je i w wyniku ich rzetelnych prac ukazały się artykuły w „Gazecie Wyborczej” i w „Tygodniku Powszechnym”. Czarno na białym wykazali, że o. Wołoszyn rozmawiał z ubekiem, bo nie mógł nie rozmawiać, kiedy był duszpasterzem akademickim, natomiast żadnym tw. nie był. Nie ma żadnych przesłanek, żeby twierdzić, że był. Po prostu ubek wpisał go, bo tak mu pasowało. Co więcej, teraz z inicjatywy tych osób jest sprawa przeciwko owemu ubekowi, że złamał prawo, które go obowiązywało. Bardzo ciekawy kazus… Jeśli przegra tę sprawę, to panowie z dawnego UB już nie będą mogli mówić byle czego, tak jak to widzieliśmy chociażby na procesie Zyty Gilowskiej.

To jeden przypadek…

DARIUSZ KOWALCZYK: Dotarły do mnie, na zasadzie pewnej plotki, informacje, że mogą być materiały w innej sprawie. Tu też ani nie przestraszyłem się, ani niczego nie zamiatam pod dywan. Poprosiłem kogoś z IPN-u, żeby zainteresował się tym zakresem teczek i w miarę możliwości czasowych przedstawił mi owoce tych poszukiwań. Gdyby do mnie przyszedł jakiś świecki człowiek, historyk i powiedział, że chciałby napisać doktorat np. na temat jezuitów w Bydgoszczy, to ja bym mu pobłogosławił.

To może być jakaś korzyść z naszej rozmowy, że usłyszy ją jakiś historyk.

DARIUSZ KOWALCZYK: Tylko musimy pamiętać, że nie może być tak, że ktoś pracuje nad książką i w trakcie tej pracy nie wytrzymuje napięcia i raz po raz rzuca jakieś tajemnicze hasła, że tu jest jakiś szpieg, tam jakiś tw. To jest bez sensu. Człowieku, opracuj, a jak już jesteś pewien rzetelności opracowania, to ewentualnie podawaj nazwiska, jeśli uważasz to za stosowne.
«« | « | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...