Prawda, o której mowa w Ewangelii, to nie są informacje zawarte np. w aktach IPN-u, bo prawdą jest Jezus Chrystus i to On nas wyzwala. Kościół nie jest pierwszym specem od archiwów IPN-u, nie jest, nie był i nie będzie. To nie jest jego domena, chociaż nie może abstrahować od IPN-u, musi być otwarty na owoce ich rzetelnej pracy. Przegląd Powszechny, 11/2006
– Czy można to przełożyć na płaszczyznę kościelną, czy Ojciec to mówi raczej o swoim zakonie?
DARIUSZ KOWALCZYK: Można oczywiście spojrzeć na to szerzej. Ja mówię przede wszystkim o swoim zakonie. Mam własne poglądy, ale jeśli jakiś przełożony uważa inaczej, to… Ale trzeba też podkreślić, że trudno mówić o lustracji lub autolustracji w Kościele jako takim. Kościół, o czym komentatorzy często zapominają, to są naprawdę różne podmioty, są diecezje, zakony, stowarzyszenia i nie jest tak, że ktokolwiek może narzucić w Kościele pewien ogólny model lustracji. Przełożony dominikanów robi tak, biskup jakiejś diecezji inaczej. Ostatnio w dyskusji między przełożonymi zakonnymi powiedzieliśmy sobie, że warto byłoby trzymać się jednej zasady: jeden podmiot kościelny nie lustruje innego podmiotu kościelnego. Innymi słowy, przełożony jednego podmiotu kościelnego nie daje pozwolenia swojemu podwładnemu na prace w archiwach IPN-u dotyczące innego podmiotu kościelnego, chyba że przełożony tamtego innego podmiotu zgadza się na to. Nie może być tak, że ja radośnie poślę jakiegoś jezuitę, żeby zbadał teczki dotyczące franciszkanów w Warszawie. Ale to, jak mówię, dotyczy struktur kościelnych, bo jeśli jakiś świecki historyk chce badać, to żaden przełożony, żaden biskup mu w tym nie przeszkodzi i niczego pod dywan nie zamiecie. Ale w Kościele, żebyśmy nawzajem na siebie nie zachodzili, nie podkładali sobie nogi, byśmy się w efekcie nie skłócili, myślę, że trzeba tego rodzaju zasad przestrzegać.
No, tak, tylko jeden warunek, żeby wszyscy ich przestrzegali.
DARIUSZ KOWALCZYK: Dokładnie.
Jak wygląda ta różnica między strukturą zakonną a strukturą diecezjalną? Mówi się, że te diecezje, w których powołano komisje, chcą rozstrzygnąć to wszystko, chcą wyjaśnić. Tam, gdzie nie ma komisji, lekceważy się ten problem. Jak Ojcowie widzą w tym względzie diecezjalną strukturę Kościoła?
KRZYSZTOF DYREK: Myślę, że trudno nam oceniać strukturę diecezjalną, bo jesteśmy zakonnikami. Ale zgodziłbym się z tym, co powiedział o. Dariusz, że jest różnica w podejściu, którą widać między nami. O. Darek do spraw lustracji w swojej prowincji podchodzi inaczej, ja inaczej. I dobrze, że tak jest. Ja właśnie z tej racji, by wyjaśnić prawdę, by znać tę historię i z tej strony pozytywnej, i negatywnej, ale też z tej racji, żeby osoby nieuprawnione nie musiały nas zaskakiwać jakimiś sensacjami, by ktoś nie wykorzystywał tego dla złych celów, ustanowiłem tę komisję, bo mam fachowców historyków. Ale komisję, podobnie jak wszystkich przełożonych zakonnych i biskupów, obowiązuje elementarna dyskrecja. To, że ktoś oficjalnie nie poda do mediów, co robi jakaś komisja, nie znaczy, że te badania nie są prowadzone. Ja z racji tego, że jestem w Krakowie, mam kontakt z Komisją „Pamięć i troska”, ustanowioną przez kard. Stanisława Dziwisza, dzięki o. Bogusławowi Steczkowi, który w tej komisji jest. Współpraca z tą komisją trwa. Korzystamy z owoców jej prac, chociażby z opracowanego przez nią Memoriału, z którym utożsamił się Episkopat Polski.