Sumienie, godność i lustracyjne echa

Trudno znaleźć w dzisiejszych niespokojnych czasach kogoś, o kim moglibyśmy ze spokojnym zaufaniem powiedzieć, że zabiera głos w tej debacie, bo kieruje nim troska o zbawienie dusz chrześcijańskich. Przegląd Powszechny, 6/2007



Termin „kontrowersje polityczne” warto, jak sądzę wyróżnić, podkreślić i zastanowić się nad nim, choć rozważania o polityce nie są przedmiotem tego szkicu. W sporach o lustrację, powszechność dostępu do archiwów służb bezpieczeństwa, kolejne wersje ustaw lustracyjnych i „dekomunizacyjnych”, obowiązku podpisywania oświadczeń z tych ustaw wypływających chodzi bowiem z pewnością zarazem o politykę i o etykę, o interesy polityczne, jak i o zachowanie pewnych standardów moralnych w życiu publicznym i prywatnym. W najgorętszych momentach kontrowersji niektóre interesy polityczne i przeświadczenia ideologiczne obok zarazem szczerze wyznawanych norm etycznych zostają ubrane w kostium nakazów religijnych. Po serii artykułów publicystycznych ukazują się już książki, przedstawiane jako poświęcone „teologii lustracji”, co dziwić nie może zwłaszcza od czasu, gdy duchowieństwo przestało być w tych sporach tylko arbitrem, instancją odwoławczą, której głos może oświetlić mroki indywidualnego i zbiorowego sumienia.

Dosyć oczywista jałowość publicznej debaty na temat lustracji, jej zaciekłość i jak dotychczas brak wszelkiego owocnego dialogu bierze się w znacznym stopniu z tego, że jeśli na boku zostawić religię, to wyraźnie widoczne jest, że obie strony na zarzuty natury politycznej odpowiadają przez powoływanie się na racje moralne, a racje moralne przeciwników przedstawiają sobie jako kamuflaż ukrywanych interesów politycznych. Nie da się postąpić daleko do przodu, jeśli przeciwnicy ustaw lustracyjnych będą systematycznie podejrzewani o chęć zatajenia swojej ciemnej przeszłości, a zwolennicy lustracji będą widziani przede wszystkim jako reprezentanci nowych elit, wyłaniających się z innej generacji i innych niż dotychczasowe elity środowisk.

Staje się tak nawet wbrew subiektywnym intencjom i dobrej woli uczestników tych debat. Scena polityczna w Polsce jest krańcowo spolaryzowana. W tym tylko sensie atmosfera jest rewolucyjna, choć z pewnością nie dokonuje się rewolucja moralna. Terenem czy przedmiotem zaciekłej walki politycznej staje się powoli wszystko: dolina Rospudy i transplantacje narządów, ochrona życia w łonie matki i konstytucja, problem budowy peronu w małej miejscowości i kwestie proceduralne w parlamencie, wybór katolickiego metropolity i mianowanie dyrektora szkoły, nazwy ulic i polityka zagraniczna. Problem lustracji i dostępu do tajnych akt z pozoru nawet nie jest tak politycznie neutralny, jak granice rezerwatu przyrody. Książka „Tropem SB” pozornie też tylko sferę polityki pomija, ale jest w nią stale wplątana. Zbyt łatwo daje się z niej odczytać aktualne polityczne sympatie oraz stare i świeże resentymenty jej autora.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...