Mój ojciec i dziadek byli imamami, zawsze bardzo otwartymi na każdego człowieka. To oni nauczyli mnie, że chrześcijanie są nam najbliżsi przez swoją wiarę. Od dnia międzyreligijnego spotkania w Asyżu czuję się osobiście zaangażowany w dialog międzyreligijny. Przegląd Powszechny, 6/2007
– Państw islamskich nie uważa się jednak na ogół ani za państwa świeckie, ani demokratyczne. Wyjątek stanowi tu Turcja i czy nie jest paradoksem, że właśnie do Turcji pojechał papież Benedykt XVI, by szukać porozumienia, zbliżenia z islamem?
– Ta wizyta zaplanowana była od dawna. A islam od zawsze był świecki: nigdy nie stworzył organizacji kościelnej, prorok nie zostawił następców, wszyscy wierni islamu żyją po prostu „w świecie”. Islam nie stworzył przecież jednego modelu państwowego: mamy muzułmańskie republiki, monarchie oświecone, przetrwały jeszcze monarchie absolutne. Nie ma jednego modelu „państwa islamskiego”. Naprawdę, każdy kraj islamu jest inny i trzeba po nich pojeździć, by to dobrze zrozumieć.
– Ale my boimy się tam jeździć, przy tym wiemy, że wielu chrześcijan cierpi w krajach muzułmańskich tylko z powodu wiary. Niełatwo jest być chrześcijaninem w Indonezji, w Maroku, a nawet tu, w Algierii. Jak więc wytłumaczyć tym ludziom, że islam jest religią tolerancji, tak jak Pan ją przedstawia. Czy nie ma sprzeczności między tym, co słyszymy podczas międzyreligijnych spotkań „na szczycie”, a tym, jak rzeczywiście żyją ludzie?
– Po pierwsze, na najwyższą uwagę zasługuje zarówno sytuacja mniejszości muzułmańskich w krajach chrześcijańskich, jak mniejszości chrześcijańskich w krajach islamu. Również mniejszości muzułmańskie w Europie uskarżają się na dyskryminację, nawet na islamofobię. Podobnie chrześcijanie mają pełne prawo skarżyć się na różne trudności i zadrażnienia. Trzeba spojrzeć sprawiedliwie: Ewangelia nie jest odpowiedzialna za to, jak traktuje się muzułmanów, ani Koran za złe traktowanie chrześcijan. To raczej sytuacja polityczna na świecie, a szczególnie to, co dzieje się w Iraku i Palestynie stwarzają sytuacje pełne lęku, nieufności, nierzadko też chęci odwetu. Do tego dodajmy pamięć poranioną nadal wspomnieniami z epoki kolonialnej. To nie ma jednak niczego wspólnego z duchowością. Chrześcijanin, człowiek Zachodu powinien zrozumieć różnicę między ekstremistami a prawdziwymi muzułmanami, a mieszkańcy krajów islamu nie powinni absolutnie traktować jednakowo zwyczajnych chrześcijan i przedstawicieli niektórych rządów zachodnich, pozwalających sobie na nadużycia wobec nas.
– Bardzo zakorzeniony w nas jest obraz islamu jako religii surowej. Pan się ciągle uśmiecha – czy robi Pan to, by przeciwstawić się stereotypowemu obrazowi współwyznawców? A czy np. islamska chusta nie jest nadal znakiem strachu i zamknięcia?
– Na pewno nie, jeśli chodzi o samą zasadę. Chusta, zasłona oznacza, że muzułmanka pragnie żyć przede wszystkim swoją wiarą, że najważniejsze jest dla niej życie wewnętrzne. Jednak dla wielu osób chusta, hidżab, są wyrazem strachu, zamknięcia, odcięcia od świata, odrzucenia go i w gruncie rzeczy dość powierzchownej wiary. Wszystko zależy od intencji, w jakiej jest noszony. A tej z góry nie da się osądzać. Islam uczy, że czyny należy sądzić przez ich intencje. Tak naprawdę w islamie liczy się przecież postawa serca… I jeszcze jedno: kiedy ludzie są zamknięci w sobie, oznacza to, że nie są pewni własnej wiary, że nie znają dobrze świętych tekstów Objawienia. Kto ufa samemu sobie – ufa też drugiemu człowiekowi i idzie do niego z uśmiechem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.