Mój ojciec i dziadek byli imamami, zawsze bardzo otwartymi na każdego człowieka. To oni nauczyli mnie, że chrześcijanie są nam najbliżsi przez swoją wiarę. Od dnia międzyreligijnego spotkania w Asyżu czuję się osobiście zaangażowany w dialog międzyreligijny. Przegląd Powszechny, 6/2007
– Od dnia spotkania z papieżem Benedyktem XVI, a było to 11 listopada 2006 r., uosabia Pan niejako ten odłam islamu, który chce rozmowy, kontaktu z chrześcijaństwem. Dlaczego Panu na tym zależy?
– Przesiąkłem tą atmosferą w dzieciństwie, bo mój ojciec i dziadek byli imamami, zawsze bardzo otwartymi na każdego człowieka. To oni nauczyli mnie, że chrześcijanie są nam najbliżsi przez swoją wiarę. Od dnia międzyreligijnego spotkania w Asyżu i tamtej modlitwy o pokój czuję się osobiście zaangażowany w dialog międzyreligijny. Nie jestem naiwny i wiem, że nie jest to łatwe. W sposób naturalny, czyli z miłością, staram się zbliżyć do drugiego człowieka, potrzebuję tego. Pragnę dowiedzieć się, jak mój brat chrześcijanin wierzy w Boga. To pozwala mi z kolei pogłębić i wzbogacić moją własną wiarę.
– No to czego się Pan o nas dowiedział?
– Przeczytałem Ewangelie i dowiedziałem się z nich np., że „ostatni będą pierwszymi”. Nauczyło mnie to nikim nie pogardzać. Prorok Mahomet uczy mnie kochać drugiego człowieka – jako muzułmanin świadczę więc przede wszystkim, że chrześcijanin jest moim bratem, a zatem powinienem szanować różnice, jakie są między nami. Przecież św. Jan napisał: „Jak chcesz kochać Boga, którego nie widzisz, skoro nie umiesz kochać swojego brata, którego widzisz?” Dowiedziałem się też, że chrześcijanin wierzy w to, co mówi Koran, że ten, kto czyni dobro i jest uczciwy – pójdzie do raju. Żaden z nas nie ma praw wyłączności do prawdy. Oczywiście, trzeba unikać zarówno relatywizmu, jak synkretyzmu, ale trzeba uznać, że każdy z nas ma swoją Wielką Prawdę. Potrzebuję tego drugiego na mojej drodze, dzięki jego spojrzeniu z zewnątrz mogę stawać się lepszym, poprawiać własne błędy.
– Czy właśnie to powiedział Pan papieżowi Benedyktowi XVI?
– Tak. Po wystąpieniu Ojca Świętego w Ratyzbonie napisałem do niego list, który opublikowała francuska prasa. Chciałem uspokoić nastroje, zależało mi też, by ekstremiści nie wykorzystywali zaistniałej sytuacji do swoich celów. Byłem przekonany, i po spotkaniu z Ojcem Świętym okazało się, że miałem rację, iż nieporozumienie wynikło raczej z jego niewystarczającej znajomości islamu niż ze złych intencji. A to przecież chcieli nam wmówić ekstremiści! Jego Świątobliwość Benedykt XVI jest wielkim teologiem chrześcijańskim, ale nie jest specjalistą w kwestiach islamu. To naszym – islamskich myślicieli i teologów – obowiązkiem jest przybliżyć mu naszą religię, przekonywać go, że to milcząca większość wiernych stanowi o prawdziwym obliczu islamu. Papież wysłuchał mnie z ogromną uwagą i dobrocią, to jest człowiek wielkiej ciekawości intelektualnej, stawiał wiele pytań, nasza dyskusja trwała przeszło pół godziny…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.