Kościół głosi prawdę, która została mu objawiona przez Jezusa Chrystusa i przez Stary Testament. Nie może utracić nic z depozytu, który otrzymał. Musi głosić prawdę zawartą w osobie Chrystusa – nie tylko w tym, co głosił, ale i w tym, Kim był. eSPe, 62/2003
Chcę porozmawiać z Księdzem o tolerancji, bądź o jej braku, we współczesnym Kościele...
ks. Mieczysław Maliński: Najkrócej mówiąc, Kościół z istoty swojej głosi miłość, a tolerancja należy do pojęcia miłości. To jest szacunek wobec człowieka, który ma inne przekonania niż te, które głosi Kościół.
Chociaż Kościół poprzez ekumenizm dąży do harmonii z innymi religiami, to jednak nie toleruje synkretyzmu religijnego. Dlaczego?
Kościół głosi prawdę, która została mu objawiona przez Jezusa Chrystusa i przez Stary Testament. Nie może więc utracić nic z depozytu, który otrzymał. Musi głosić prawdę zawartą w osobie Chrystusa – nie tylko w tym, co głosił, ale i w tym, Kim był. Dlatego Kościół nie może akceptować synkretyzmu. To narusza prawdę objawioną. Nie znaczy to, że Kościół potępia tych, którzy tak czynią.
Kościół podchodzi sceptycznie do wiary w zjawiska nadprzyrodzone. W przypadku astrologii albo czarnej czy białej magii jest on uzasadniony. Jednak wydaje mi się przesadą wobec osób, które wierzą w prorocze sny, różnego rodzaju znaki, intuicję – postrzegane jako działanie Boga?
To nie jest sceptycyzm Kościoła. Kościół stoi na stanowisku, że nie wszyscy są jednakowo wrażliwi. Bywają ludzie obdarzeni wielką wrażliwością, wykraczającą poza normę, poza coś, co można określić przeciętnością. Kościół tego nie potępia, ale przyjmuje ją jako dar Boży. Są ludzie, którzy czują więcej, widzą więcej, głębiej przeżywają. Jak mówił Jezus: jesteśmy obdarzeni albo pięcioma talentami, albo dwoma, albo jednym. Kościół tę szczególną nierówność przyjmuje. Może się ona objawiać w widzeniu przyszłości, wyczuwaniu fenomenów, na które inni ludzie nie reagują. Kościół z szacunkiem odnosi się to takich zjawisk.
Jednak Kościół nie ustosunkował się ostatecznie do objawień w Medjugorie...
Większa wrażliwość, większy wzrost wyobraźni, o którym już mówiliśmy, może przerodzić się w aberację, w chorobę psychiczną. To jest, wbrew pozorom, niełatwe do rozróżnienia. Taki człowiek jest z pozoru normalny. Potrafi rozmawiać na rozmaite tematy, układa sobie życie, pracuje zawodowo, ale na jakiejś płaszczyźnie jego psychika zostaje zaburzona, zostaje zachwiana równowaga. Dlatego Kościół jest bardzo ostrożny, jeśli chodzi o takie rzeczy jak prywatne objawienia.
Oczywiście, istnieją jeszcze inne kwestie, jak mistycyzm, modlitwa kontemplacyjna, w trakcie której człowiek może być tak uniesiony, tak zjednoczony z Bogiem, w stanie takiego zachwytu, że niemal umiera ze szczęścia. Człowiek potrafi jednoczyć się z Bogiem w sposób wykraczający poza wszelką normalność. I to Kościół też przyjmuje. Są przecież święci: Teresa z Avila, Jan od Krzyża i przykład z naszego podwórka – Siostra Faustyna. Wystarczy przeczytać jej Dzienniczek, żeby przekonać się, że są mistycy, mający szczególny kontakt z Bogiem.
Czy Kościół jest tolerancyjny wobec własnych krytyków?
Kościół jest instytucją Bożą, ponieważ niesie Ewangelię. Ale jest też instytucją ludzką, gdyż depozyt ten przekazują ludzie. I dlatego Kościół ma wszystkie ludzkie przywary, tak jak ludzie, którzy go tworzą. A ludzie mają słabości. Bywają zarozumiali, aroganccy, pyszni, próżni. Potrafią też ulegać instytucjonalizacji, co się w Kościele często zdarza w związku z pełnieniem funkcji, na przykład biskupa czy przełożonego klasztoru. Jesteśmy ludźmi i dlatego bywamy nietolerancyjni.
Kościół od strony ludzkiej ma wszystkie obciążenia i wady, jakie tylko człowiek może w sobie nosić. Ale od strony Bożej Koścół jest Chrystusem, który głosi miłość.
Rozmawiał Krzysztof Wołosiuk
«« | « |
1
| » | »»