Celem tego tekstu jest pomoc w refleksji nad znaczeniem sakramentu pokuty i pojednania w moim życiu. Chodzi o medytację nad tym, jak do tego sakramentu podchodzę, jak go przeżywam i jakie owoce przynosi w moim życiu. Punktem odniesienia będzie tekst biblijny o spotkaniu Jezusa z Samarytanką przy Studni Jakuba (J 4,1-42). eSPe, 76/2007
„Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: «Czego od niej chcesz?» lub: «Czemu z nią rozmawiasz?» Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: «Rabbi, jedz!» On im rzekł: «Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie». Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: «Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?» Powiedział im Jezus: «Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: ‘Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?’ Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli»” (J 4,27-38).
Nieraz zastanawiam się, po co mam się spowiadać. Może nawet czasem zastanawia mnie sformułowanie „szczera spowiedź” – przecież Bóg wszystko wie. Po co mam Mu to raz jeszcze mówić i to w obecności człowieka – kapłana, zwłaszcza, że wtedy pojawia się wstyd czy zażenowanie. Jest to myślenie kategoriami uczniów Jezusa, którzy dziwili się, że On rozmawia z Samarytanką. Czasami też może, widząc osoby spowiadające się często, nie zadaję tego pytania głośno, ale zastanawiam się, po co one to robią. Wyznanie grzechów nie czynione byle jak i pospiesznie, ale z pełną świadomością miłości Boga, daje spokój serca, pozwala znów na nowo rozpocząć z Jezusem pełnienie woli Boga i czerpanie z tego pokarmu łaski, jaki On mi daje. Ów niewidzialny pokarm pozwala mi pokonywać nowe odcinki drogi, wciąż na nowo powstawać, nie zniechęcać się, choć czasem zdaje mi się, że nie widzę owoców swojej pracy. Mogę jednak być pewien, że gdy korzystam z pomocy Jezusa, otwieram przed Nim swoje serce i odkrywam moje słabości, podejmuje pracę nad sobą, to z perspektywy czasu zobaczę owoce własnej przemiany. Potrzeba mi jednak cierpliwości.
„Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata» (J 4,39-42).
Sakrament pokuty i pojednania kończy się zadośćuczynieniem Panu Bogu i drugiemu człowiekowi. Jest ono niezmiernie ważne, bo pokazuje moją odpowiedź względem Boga bogatego w miłosierdzie, posyłającego mnie, bym tym miłosierdziem dzielił się z innymi. Przez moje „przepraszam” wypowiedziane względem bliźniego, przez przebaczenie, które przychodzi mi z trudnością, mogę stać się jak owa kobieta samarytańska: jestem w stanie przyprowadzić innych do Jezusa, wskazać im drogę do Niego, jak drogowskaz przy drodze i zaproszenie, aby inni uwierzyli, że Bóg jest miłością i że tę miłość objawia w poważnie przeżytym przeze mnie sakramencie pokuty i pojednania, który przynosi konkretne owoce w mojej codzienności.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»