„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 1, 28). Niech przyjdzie sprawiedliwy, aby stał się jeszcze sprawiedliwszy; letni, aby stał się gorący; grzesznik, aby się oczyścił i uświęcił. Ach, ułomności ludzka! Czyż jest człowiek, który by nie zgrzeszył? (…) Różaniec, 6/2008
Synu mój, jeżeli czujesz się obciążony grzechami lub uchybieniami, pośpiesz do Serca mojego. Znajdziesz w nim wolność i ulgę. Niech cię nie odstrasza wielkość twoich grzechów ani wielkość mojego Majestatu, wszak nie przyszedłem wzywać do pokuty sprawiedliwych, ale grzeszników. Im większym nędzom podlegasz, tym bardziej lituję się nad tobą. Im bardziej jesteś chory, tym bardziej potrzebujesz lekarza. Nie dziwię się twoim błędom, znam bowiem twoją ułomność i serce twoje. Jeśli nie popadłeś w większe grzechy, zawdzięczasz to głównie mojej łasce. Dziwię się natomiast, że kiedy śpieszę cię uzdrowić, ty nie chcesz uzdrowienia, a jeśli już chcesz, zdajesz się wątpić w dobroć moją. Ach, synu, nie czyń Sercu mojemu tak bolesnej krzywdy. Albowiem Serce moje lubi przebaczać i wcale tym się nie męczy. Patrz, z taką dobrocią przyjmuję grzeszników, że nazwano mnie ich przyjacielem. (…)
Ponieważ wielu traci niewinność, zanim dobrze poznali, czym ona jest lub jaka jest jej ce-na, wielką chwałą Serca mojego jest zwycięstwo także nad tymi duszami i przemiana grzeszników w świętych. O, gdybyś znał miłość Serca mojego, wtedy mógłbyś pojąć, jak czule miłuję wierne dusze i jak słodko wpływam na grzeszników. Jeśli kto cierpi, czyż Serce moje nie cierpi razem z nim? Jeśli kto grzeszy, czy Serce moje nie boleje? Jeśli choruje, czy Serce moje nie odczuwa tego? Jeśli choruje, czy Serce moje nie da lekarstwa? Jeśli jest kto nędzny, czyż Serce moje tego nie czuje? Wreszcie czy jest ktoś na świecie, kto by nie doznał mojej dobroci?
Jam jest Ojciec dobry, który dzieci zrodzone na krzyżu obejmuje miłością Serca dla nich otwartego, aby o każdej porze miały nie byle jakie schronienie, lecz sam ośrodek moich uczuć. Kiedy one śpią, Serce moje czuwa na straży. (…) Tak wielka jest miłość ku nim, jaką płonie Serce moje, że miłuję i pielęgnuję każdego, jakby on jeden był na świecie. A jeśli odstąpi ode mnie uwięziony przez nieprzyjaciela, Serce moje boleje nad tym jak nad śmiercią jedynego syna. Miłością ścigam uciekającego, zapraszam do siebie, nakłaniam obietnicami. A jeśli nie chce posłuchać, mam cierpliwość, staję pod drzwiami jego serca i często pukam. Jeśli wreszcie postanowi wrócić do mnie, wybiegam mu naprzeciw, przyciskam do piersi, przy czym Serce moje raduje się, że syna, którego opłakiwano jak umarłego, widzi przy sobie żywego i całego. Z radości zwołuję całe niebo, aby razem ze mną się radowało i weseliło.
Jeśli chcesz pocieszyć Serce moje i rozweselić niebo, wróć do mnie całym sercem. Choćbyś był największym grzesznikiem, przyjdź do Serca mojego, a znajdziesz lekarstwo na wszystkie grzechy swoje. Ufaj, synu mój, nie lękaj się. Wzywam cię nie po to, aby ci robić wymówki, ale aby zmazać twoje nieprawości. Przyjdź, synu, przyjdź, oto oczekuję cię z otwartymi ramionami i Sercem miłującym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.