Od początku wyobrażałem sobie rozgłośnię, w której będzie katecheza, modlitwa, rozmowa, muzyka i przede wszystkim będą ludzie w kontakcie ze sobą. W pracy duszpasterskiej doświadczyłem tego, że rozmowy z ludźmi, szczególnie tymi „szukającymi”, przynosiły efekty, i to chciałem przenieść do radia. Różaniec, 12/2009
– Zgodziłby się Ojciec ze stwierdzeniem, że tajemnica sukcesu Radia Maryja tkwi w jednym: od początku jest to radio Matki Najświętszej?
– Oczywiście tak! Gdy Ojciec Święty Jan Paweł II dialogował przed laty ze słuchaczami Radia Maryja, zebranymi na placu św. Piotra w Watykanie, powiedział: „Nie spodziewała się Matka Boża, że będzie mówić przez radio”. Tak, to jest radio Matki Najświętszej. Ona do nas nadal przychodzi i przynosi nam Pana Jezusa, a my dajemy siebie i pozwalamy, aby się nami posługiwała.
Decyzja o tym, że będzie to radio, podjęta została w wigilię święta Matki Bożej z Lourdes w 1990 r. Byłem wówczas w Łagiewnikach, chciałem tam odprawić Mszę świętą. Siostry zapytały, czy mógłbym godzinę poczekać, bo nie mają kapelana i wszystkie na nią by przyszły. I właśnie wtedy, gdy czekaliśmy na tę Mszę, towarzyszący mi znajomy Włoch zapytał: A dlaczego ojciec nie założy radia w Polsce?
– Czy odpowiedź była łatwa?
– Odpowiedziałem wówczas, że chętnie. To było moje „tak”. Jednak ta decyzja to także owoc wielkiego pragnienia, które nosiłem w sobie od lat, aby założyć centrum ewangelizacji. Zawsze zadawałem sobie pytanie: Skoro Ty, Panie Jezu, nas kochasz, przyszedłeś do nas, aby nas zbawić, umarłeś za nas na krzyżu, to dlaczego tak mało się o Tobie mówi, dlaczego – choć żyjemy w kraju katolickim – nie wszyscy Ciebie kochają? Modliłem się: Panie, jeśli taka jest Twoja wola, daj mi centrum ewangelizacji, aby móc zaszczepiać i umacniać wiarę. Coś takiego, aby mogli tam przyjeżdżać ludzie, choćby na piątek, sobotę i niedzielę; żeby były tam wykłady, konferencje, modlitwa, rozmowy; aby tam mogło się dokonywać formowanie uczniów Chrystusa.
Pan Jezus kazał mi wtedy czekać godzinę na Mszę świętą, choć miałem inne plany. Tam w Łagiewnikach zaraz oddałem tę sprawę Panu Jezusowi i Matce Najświętszej. I zaczęła się bardzo piękna, ale niełatwa przygoda.
– Ojca marzenie o centrum ewangelizacji zyskało kształt rozgłośni radiowej…
– Od początku wyobrażałem sobie rozgłośnię, w której będzie katecheza, modlitwa, rozmowa, muzyka i przede wszystkim będą ludzie w kontakcie ze sobą. Chodziło mi o możliwość wzajemnego ubogacania się, wymiany darów, aby człowiek mógł podzielić się swym doświadczeniem z innym, wymienić swoje myśli, podyskutować o komunikowaniu się ludzi. W pracy duszpasterskiej doświadczyłem tego, że rozmowy z ludźmi, szczególnie tymi „szukającymi”, przynosiły efekty, i to chciałem przenieść do radia.
– I udało się. Radio Maryja stało się medialnym centrum ewangelizacji…
– Jeszcze jedno było ważne w tej ewangelizacji. Dziś wiemy, kto uratował wiarę w krajach komunistycznych, takich jak były Związek Sowiecki – to matki i babcie. One były katechetkami, przekazywały wiarę swoim dzieciom, wnukom. Wiedziałem, że gdy wszyscy idą do pracy, do szkoły, często zostaje w domu mama lub dziadkowie. Krzątając się po domu, mogą słuchać np. katechezy. W ten sposób sami umocnieni, będą umacniać innych. I tak Polacy umocnieni Słowem Bożym, będą umacniać innych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.