Oto przepis św. Teresy na pokorę: poznaj dwie prawdy: o sobie – że jest w tobie także zło, i o Bogu – że On ciebie takim kocha. Głos Karmelu 6/2009
Artykuł ten jest skierowany do osób pysznych – tych, którzy na modlitwie odnajdują w sobie tę brzydką skłonność i nie wiedzą, jak się z niej wyzwolić. Pisze go pyszałek, któremu w pewnym momencie życia ogromnie pomogła nauka i doświadczenie św. Teresy od Jezusa.
Jak Bóg patrzy na pyszałka, co o nim myśli? A czym jest pokora, dlaczego Bóg tak o nią walczy, dlaczego tak ją kocha (por. T VI, 10, 7)? Św. Teresa jest dla Kościoła nauczycielką modlitwy. Wszystko, co napisała, jest podporządkowane jednemu celowi: chce doprowadzić nas, czytelników, do intymnej zażyłości z Chrystusem. Do osobistego spotkania z żywym Bogiem, do nawiązania z Nim żywej, osobowej więzi. Drogą do poznania i szczerego ukochania Boga jest modlitwa. Jeśli modlitwa – czyli poszukiwanie spotkania z Bogiem – ma się rozwijać, musi mieć wpływ na całe życie człowieka, podobnie jak i życie ma wpływ na modlitwę. W tym kontekście chcemy przyjrzeć się cnocie pokory.
Dla świętej z Awili jest to kluczowa cnota. Prawdziwa pokora w jakiś niezwykły sposób przyciąga Jezusa, jakby Go uwodziła i przyzywała. Rolę pokory Święta obrazuje alegorią wziętą z gry w szachy. Żeby wygrać partię w szachy, trzeba najpierw umieć ustawić figury i piony na szachownicy, a potem umiejętnie nimi manewrować. Teresa umie grać w szachy i dlatego wie, że spośród figur najważniejsza w grze jest królowa. „Najdzielniej w tym wojowaniu działa królowa, inne figury i pionki pomagają jej tylko” (DD 16, 2). Królowa (hetman) z gry w szachy jest właśnie obrazem pokory! Inne zalety i sprawności będą pomagać tej niezwykłej cnocie. „Nie masz królowej, której by tak łatwo i ochotnie poddał się król, jak pokora” (DD 16, 2). Jest to faktycznie cnota niezwykła, ale tylko dla Boga i dla tych, którzy poznają prawdę o Nim. Dla pozostałych pokora to coś dziwnego, nienormalnego, wręcz odpychającego.
Początek poznania prawdy
Człowiek, który się nawraca zauważa, czego mu teraz brakuje, co Jezus pragnąłby w nim znaleźć. Człowiek, który przed nawróceniem był „twardzielem”, wydawał innym polecenia, zawsze miał rację i nie znosił sprzeciwu; który innych traktował z góry; któremu ciężko mu było przyjąć czyjś autorytet, a łatwo lekceważyć, oceniać i ośmieszać drugich; który uważał siebie za lepszego, mądrzejszego, czy piękniejszego – taki pyszałek po spotkaniu z Jezusem zatęskni szczególnie za pokorą.
Poszukajmy owej prawdziwej pokory – takiej, jakiej szuka sam Jezus. Popatrzmy na nawróconego człowieka. Chciałby teraz podobać się Bogu, zbliżyć się do Niego, doświadczyć Jego miłości i przyjmować ją, a w końcu pokochać Boga czystą miłością. To wspaniałe pragnienia; o to chodzi. Cała sztuka polega na tym, by to właśnie czynić – ale w prawdzie, bez udawania, bez masek, bez sztuczności, a na to potrzeba czasu. Bo kiedy nawrócony człowiek chce z miłości do Boga zrobić coś dobrego, na przykład pomóc swemu koledze, gdy ten poprosi – i kiedy się do tego zabierze i będzie chciał czynić to w szczerości, to w czasie uczciwej modlitwy zobaczy, że do głowy przychodzą mu myśli, których nie chce.
Chciałby czynić dobro, pomóc z czystym sercem, tylko i wyłącznie z miłości do Boga, a tymczasem nachodzą go myśli pełne pychy: widzisz, jaki jesteś dobry; pomagasz ludziom, a inni by się odwrócili; jesteś lepszy od nich. Pomagam słabszemu, więc jestem silniejszy, zaradniejszy, można na mnie liczyć, naprawdę jestem taki dobry, chyba naprawdę jestem wspaniały. Poza tym mój kolega będzie mi serdecznie wdzięczny i podziękuje mi za to. Przecież inni znajomi to zobaczą i będą mnie chwalić – a kto wie, może i naśladować. W końcu poczuję się kimś! Pycha to budowanie poczucia swojej wartości w oparciu o kłamstwo: na bazie porównywania się z innymi, na podstawie swoich subiektywnych wyobrażeń o sobie samym czy wyobrażenia o tym, co myślą o mnie inni.
Cóż może zrobić ten biedny pyszałek? On szczerze nie chce, żeby takie myśli przychodziły mu do głowy, ale one same przychodzą. Przeżył jakieś nawrócenie, czyli spotkał się z Jezusem, chce się zmienić, a odkrywa, że jego serce pozostało stare, ciągle chce górować nad innymi. Spontaniczna reakcja na takie poznanie siebie to przygnębienie i strach przed zbliżeniem się do Boga. Takim osobom szatan podsunie myśl: lepiej zostawić to dobro – lepiej już nie pomagać koledze, niż robić to z nieczystą intencją, dla próżnej chwały. O to chodzi Złemu: zrobi wszystko, żeby tylko człowiek nie czynił dobra i miłości. Natomiast święta Teresa powie: czyń dobro, ale ze świadomością, że nie jesteś taki mocny, taki święty, taki czysty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.