Pieniądz w Kościele

Temat jest drażliwy i nie da się o nim pisać bez ryzykowania, że niektórych czytelników poniższy tekst zdenerwuje. Zapewne dlatego, że jest to problem, o którym bardzo dużo się mówi, ale który rzadko poddaje się spokojnej refleksji. Spróbuję go podjąć z całą rzetelnością, na jaką mnie stać. W drodze, 10/2007




Serdeczne upomnienia pod adresem księży, ażeby ich posługa była naznaczona prawdziwą bezinteresownością i naśladowaniem Chrystusa, sformułował Sobór Watykański II (Dekret o kapłanach, 17):

Niechaj kapłani oraz biskupi używają dóbr uzyskiwanych z okazji wykonywania jakiejś funkcji kościelnej przede wszystkim na swoje odpowiednie utrzymanie i wypełnienie obowiązków własnego stanu; te zaś które by zbywały, niech zechcą przeznaczyć dla dobra Kościoła albo na dzieła miłosierdzia. Niech zatem nie traktują urzędu kościelnego jako źródła zarobku ani używają dochodów z niego pochodzących na powiększenie swego majątku rodzinnego. Dlatego też kapłani, nie przywiązując się wcale do bogactw, niech unikają zawsze wszelkiej chciwości i pilnie powstrzymują się od wszelkiego rodzaju handlu. Co więcej, zachęca się ich do dobrowolnego praktykowania ubóstwa, przez które wyraźniej upodobnią się do Chrystusa i staną się bardziej chętni do świętej służby. Chrystus bowiem będąc bogatym, ze względu na nas stał się ubogim, abyśmy Jego ubóstwem stali się bogatymi.

Wielokrotnie temat ten podejmował Jan Paweł II. Przypomnę tutaj tylko jego proste, pełne prawdy słowa, z jakimi 11 czerwca 1987 roku zwrócił się do kleryków w Szczecinie:

Chrystus był ubogi. Nie można autentycznie głosić Ewangelii ubogim, nie zachowując właściwego dla swego powołania ubóstwa. Dzisiaj się wiele mówi o kategoriach „być” i „mieć”. Od nas wszystkich, kapłanów Jezusa Chrystusa, oczekuje się, abyśmy „byli” wierni wobec wzoru, jaki nam zostawił. Abyśmy więc byli „dla drugich”. A jeżeli „mamy”, żebyśmy także „mieli dla drugich”. Tym bardziej, że jeśli mamy – to mamy „od drugich”. Dzisiaj – bardziej niż kiedykolwiek – cały Kościół żyje z jałmużny, od najuboższych misji w Afryce, aż do rozbudowanych nowocześnie uczelni i Kurii, ze Stolicą Apostolską włącznie.

Jednak gorliwi i bezinteresowni kapłani też muszą jeść, a prowadzone przez nich parafie oraz inne dzieła kościelne wymagają różnorodnego wsparcia materialnego. Otóż w Kościele bardzo starannie zwraca się uwagę na to, że chociaż przy okazji niektórych posług duchowych ksiądz ma prawo oczekiwać od wiernych ofiary materialnej, to jednak sakrament ani żadna inna posługa duchowa nie jest towarem, który można by kupić. Praktycznie wynika stąd m.in. to, że nikt z wiernych nie może mieć utrudnień w dostępie do sakramentów z powodu swojego ubóstwa.

Na przykład, ilekroć podczas kolędy albo w jakiejkolwiek innej rozmowie z księdzem wierni usprawiedliwiają swój brak ślubu kościelnego tym, że nie stać ich na wesele ani na zapłacenie księdzu, z reguły słyszą odpowiedź, że z wesela można przecież zrezygnować, a ślubu udzielimy bez pieniędzy.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...