Świeccy żyją w przekonaniu, że święcenia kapłańskie czynią księdza wolnym od wszelkich pokus. Widzą w nim istotę na poły ludzką, na poły boską – mężczyznę, który uzbrojony w niewidzialną zbroję kapłańską, daną mu wraz z nałożeniem rąk biskupa, może ruszać na wojny ze złem tego świata. W drodze, 5/2009
Mit supermana
Jak mitologizujemy celibat? To proste: świeccy żyją w przekonaniu, że święcenia kapłańskie czynią księdza wolnym od wszelkich pokus. Widzą w nim istotę na poły ludzką, na poły boską – mężczyznę, który uzbrojony w niewidzialną zbroję kapłańską, daną mu wraz z nałożeniem rąk biskupa, może ruszać na wojny ze złem tego świata.
Także ze złem, które niesie ze sobą cielesność. Taki żołnierz kapłan przestaje być niejako z definicji mężczyzną. On jest wolny od pokus ciała, gdyż żyje już tylko innymi, boskimi, sprawami. Żądamy więc, aby był wierny swemu celibatowi. A jeśli już upadnie, chcemy, by zachował ten upadek w tajemnicy, by nie zrzucał sutanny, nie gorszył nas tym, że nie podołał, że się pogubił. Wolimy żyć w przeświadczeniu, że jednak podołał.
Czy jednak, tak myśląc o celibacie księży, nie żądamy od nich wyrzeczeń, których sami nie przestrzegamy? Dlaczego tyle wyrozumiałości mamy dla rozwodów, a tak bardzo gorszymy się tym, kiedy ksiądz zrzuca sutannę? Czy w księżach nie widzimy takiego ideału życia, jakim sami chcielibyśmy żyć, ale jesteśmy na to za słabi, a czasami i za leniwi? I czy to oburzenie, które się w nas podnosi, kiedy nasz idealny, wyobrażony ksiądz „dezerteruje” z pola walki, nie zdradza naszej hipokryzji?
I rzecz ostania: wyobrażamy sobie swoich kapłanów jak supermanów. Oni nie mają prawa nie wiedzieć, nie mają prawa się wahać, nie mają prawa mieć dylematów czy wątpliwości. Ksiądz, to dla wielu z nas chodząca alfa i omega. Dlaczegóż to? Czyż jesteśmy tak naiwni, by rzeczywiście sądzić, że nasz proboszcz czy wikary ulepiony jest z innej niż ludzka gliny?
Czyż naprawdę sądzimy, że ksiądz zawsze wszystko wie najlepiej i nie potrzebuje naszej rady, a może czasami nawet niezgody, by odkryć prawdę? Czyż nie powinniśmy odzierać księży z ich iluzji, że są nieomylnymi nauczycielami – od tajemnicy Trójcy Świętej poczynając, a na finansach parafii kończąc?
Realizm zamiast mitów
Oczywiście w żadnym razie nie jest to wyczerpująca lista wyobrażeń, które księża tworzą na swój temat, i które my, katoliccy wierni, tworzymy sobie na ich temat. Jednak już ta krótka charakterystyka podsuwa dwa wnioski:
Po pierwsze: Jest takie chińskie przysłowie: „Kto patrzy na siebie, ten nie jaśnieje”. Księża, którzy patrzą na siebie, którzy w centrum swojej posługi stawiają siebie, a nie Tego, o którym świadczą, Jezusa Chrystusa, przestają jaśnieć. Jednocześnie wtedy znajdują się na najkrótszej drodze, by ich kapłaństwo zakończyło się katastrofą.
Po drugie: Wierni świeccy, którzy pokładają swoją ufność w kapłanie, a nie w Chrystusie, muszą w końcu doznać zawodu. Takie jest życie. Im bardziej więc idealizujemy kapłaństwo, tym głębszy będzie nasz zawód, kiedy ksiądz nie stanie na wysokości zadania. A przyjdzie taki moment, że nie stanie, bo ksiądz jest taki sam, jak każdy z nas – grzeszny.
Odmitologizowanie kapłaństwa polegałoby w końcowym rachunku na odarciu księży z tworzonych przez nich iluzji na swój temat. A świeccy wierni powinni w końcu pojąć, że nie mogą żądać do księdza rzeczy, których sami nie wymagają od siebie. Wtedy grzeszący kapłan w żadnym razie nie stanie się źródłem kryzysu wiary. Zaś i duchownym, i świeckim w ich postrzeganiu kapłaństwa przydałoby się więcej chrześcijańskiego realizmu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.