Prawdziwym dramatem dziecka nie jest zatem śmierć, lecz życie poza miłością. Gdy w obliczu śmierci kogoś bliskiego dziecko żyje w obecności ludzi, którzy kochają w sposób dojrzały i czuły, to upewnia się, że śmierć jest bezradna wobec miłości. Wychowawca, listopad 2007
Dzieci są bardziej wrażliwe od dorosłych. Mocniej przeżywają zarówno radość, jak i cierpienie. Potrafią intensywnie cieszyć się z nowej zabawki i jeszcze bardziej intensywnie cierpieć z powodów, które u ludzi dorosłych nie wywołują niemal żadnej reakcji. Dla dziecka wielkim szokiem i najbardziej dramatycznym doświadczeniem jest śmierć bliskiej osoby. W obliczu tego doświadczenia wielu rodziców nie wie, jak rozmawiać o śmierci ze swoimi dziećmi. Trudności w tym względzie mają również nauczyciele, księża i inni dorośli, którym przychodzi rozmawiać z dziećmi o tajemnicy śmierci i bólu rozstania z kimś bliskim.
Dla procesu przezwyciężania bólu związanego ze stratą i żałobą niezwykle cenne są takie obrzędy, jak pogrzeb i jego przygotowanie, osobiste pożegnanie ze zmarłym, spotkanie rodziny i przyjaciół po pogrzebie, okres oficjalnej żałoby, zachowanie pamiątek, a także świadome przeżywanie kolejnych rocznic śmierci. Gdy któraś z bliskich nam osób umiera i zostaje pochowana bez naszego udziału, wtedy w dłuższej perspektywie cierpimy jeszcze bardziej, gdyż zaczynamy dotkliwie odczuwać fakt, że nie pożegnaliśmy się ze zmarłym.
Wyjątkowo silny niepokój dziecka budzi milczenie dorosłych w obliczu śmierci kogoś z bliskich. Największy lęk u dziecka wywołuje bowiem to, co nienazwane i czego boją się nawet dorośli. Nawet z małymi dziećmi powinno się zatem rozmawiać o śmierci i to już wtedy, gdy ona nadchodzi. Inaczej nigdy później nie znajdziemy „właściwego” na to momentu.
Gdy uczymy dzieci patrzenia na śmierć w perspektywie chrześcijańskiej, wtedy wyjaśniamy im, że jest ona czymś więcej niż tylko chwilowym zaśnięciem czy daleką podróżą, ale też jest czymś mniej niż unicestwieniem czy ostatecznym zniknięciem zmarłego. Śmierć doczesna to najdłuższa podróż, z której się już nie wraca na ziemię, ale na końcu której człowiek żyje w nowym świecie i w nowy sposób. Trzeba w prosty sposób wyjaśniać dzieciom, że koniec życia doczesnego to przejście z tego świata do świata jeszcze większego i jeszcze bardziej niezwykłego. Nasz świat wystarcza nam zwykle na kilkadziesiąt lat, dopiero kolejny świat – niewyobrażalny z perspektywy doczesności – może wystarczyć nam na całą wieczność.
Śmierć kogoś bliskiego jest dla dziecka ogromnym cierpieniem i powoduje wyjątkowo bolesny smutek. Pamiętajmy jednak o tym, że doświadczenie śmierci bliskiej osoby nie jest największym bólem dla dziecka. Największe cierpienie przeżywa dziecko nie wtedy, gdy ktoś z bliskich umiera, lecz wtedy, gdy na co dzień nie czuje się ono kochane. Prawdziwym dramatem dziecka – w jeszcze większym stopniu niż dorosłego – nie jest zatem śmierć, lecz życie poza miłością. Gdy w obliczu śmierci kogoś bliskiego dziecko żyje w obecności ludzi, którzy kochają w sposób dojrzały i czuły, to upewnia się, że śmierć jest bezradna wobec miłości.
***
Ks. dr Marek Dziewiecki – adiunkt Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, psycholog i duszpasterz, autor publikacji z zakresu psychologii wychowania i pedagogiki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.