Ich rodzinne miejscowości dzieli odległość ok. 300 km. Choć studiowali w tym samym mieście, nie wiedzieli o swoim istnieniu, dopóki nie spotkali się w Sieci. Tak było niecały rok temu. Teraz są już małżeństwem i, jak mówią, są szczęśliwi. Przewodnik Katolicki, 11 lutego 2007
Z Marysią i Maciejem, umówiliśmy się w kawiarence. Zgodzili się bowiem opowiedzieć o dość nietypowych, jak się wydaje, początkach swojej znajomości – ale przecież nieodgadnione są ścieżki miłości. Usiedli obok siebie przy stoliku, tacy uśmiechnięci, zadowoleni z życia – po prostu zakochani i szczęśliwi, i zaczęli swoją internetową opowieść...
Przeznaczeni.pl
– O portalu przeznaczeni.pl usłyszeliśmy od znajomych, jako o miejscu w Internecie, gdzie można poznać wartościowe, ciekawe osoby, wierzące w Boga, no i przede wszystkim takie, które chcą spotkać tę swoją drugą połowę i założyć rodzinę – mówią. Marysia już wcześniej słyszała od swoich koleżanek, że umawiają się one z chłopakami poznanymi przez Internet. Sama jednak, jak twierdzi, nie miała nigdy odwagi, ani ochoty na takie przypadkowe znajomości. – Szukałam osoby, dla której ważne są chrześcijańskie wartości, dla której mają znaczenie takie słowa jak miłość, rodzina, Bóg.
– Z pewnością szukanie pary dla siebie w Internecie wynikało po części z samotności i odrobiny desperacji. Myślę, że dziś jest to po prostu jeden z wielu sposobów, coraz bardziej powszechny i skuteczny znajdywania czegokolwiek potrzebujemy, także nawiązywania znajomości – przekonuje Maciej.
Brakowało tylko takiego miejsca dla osób, które jeszcze nie znalazły swojego partnera życiowego, tzw. „singli”; przestrzeni, w której mogliby się ze sobą zetknąć ludzie podobnie myślący, wierzący, chcący założyć własne rodziny.
Ślub bez myszki
Znaleźli takie miejsce i odszukali tam siebie. Jednak te internetowe początki znajomości i miłości nie są dla nich najważniejsze, nie wracają do tego zbyt często, nie tłumaczą i nie rozpowiadają wszystkim, jak się poznali. To był pewien etap w ich życiu, który już jest zamknięty. – Znamy się i już! Kiedy tylko zaczęliśmy spotykać się w „realu”, zaczęło to być dla nas tak naturalne, jakbyśmy znali się od dawna, więc szybko zapomnieliśmy o sieci – mówi Maria. – Traktujemy Internet tylko jako narzędzie, sposób, dzięki któremu mogliśmy się poznać. Teraz nie przesiadujemy już w Sieci, nie wracamy wciąż i nie podkreślamy internetowych początków naszego związku. Zaczęło się rzeczywiste życie i na nim się skupiliśmy. – dodaje Maciej. Śmieją się też, że na ślubie nie mieli rąk przewiązanych kablem od myszki, o czym słyszeli od znajomych, którzy w ten sposób akcentowali swoje poznanie się przez Internet. – My nie czujemy się internetowym małżeństwem, czujemy się dopasowanym małżeństwem, i choć Internet rzeczywiście spełnił tu szczególną rolę, to trudno powiedzieć, aby dawał w tym zakresie jakąś gwarancję …