Jubileusz w Toruniu

Po raz dziesiąty odbędzie się w Toruniu Międzynarodowy Ekumeniczny Festiwal Muzyki Chrześcijańskiej Song of Songs. Jest to największy tego typu festiwal w naszej części Europy. Przewodnik Katolicki, 24 czerwca 2007




Remek reprezentował Kościoły protestanckie, ja od urodzenia do śmierci będę heavy katolem, więc festiwal musiał od początku być ekumeniczny. Ale naszą świecką ekumenię rozumieliśmy wtedy jako współdziałanie w zrobieniu czegoś dobrego i wartościowego dla młodych chrześcijan, a nie porównywanie dogmatów i trudne dysputy teologów. Ktoś wtedy uświadomił mi, że Toruń od wieków słynie ze swej tolerancji religijnej, to tutaj odbyło się w siedemnastym wieku słynne Colloquium Charitativum, czyli braterskie spotkanie protestantów i katolików; i to tutaj przez lata katolicy i protestanci przyjaźnie razem żyli i modlili się.

Nie byłoby tego festiwalu, gdyby tej idei nie pobłogosławił ówczesny sufragan toruński, śp. ks. Biskup Jan Chrapek. To on wypowiedział się publicznie, że ten festiwal to „fantazja Pana Boga pod koniec dwudziestego wieku”, która dowodzi poczucia humoru Pana Boga, wybierającego sobie nowych apostołów w osobach muzyków rockowych, głoszących ze sceny Słowo Boże, niczym ze współczesnej ambony. Ks. Biskup dobrze znał się z panią Niną Terentiew, szepnął słówko i sobie tylko znanym sposobem spowodował, że Nina Terentiew zaproponowała, aby nasz festiwal rejestrowała Dwójka. Maciej Grześkowiak, który w 1998 roku własnymi siłami, jako dziennikarz Oddziału Bydgoskiego TVP rejestrował pierwszą edycję naszego festiwalu, dostarczył materiał Ninie, a ta stwierdziła, że festiwal ma przyszłość. W 1999 roku, po wielkiej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski, na Song of Songs w Toruniu przybyło mnóstwo VIP-ów, biorących udział w pielgrzymce, których przywiózł ze sobą biskup Chrapek. Festiwal poprowadziła Grażyna Torbicka i Jan Pospieszalski, gwiazdą był londyński chór gospel Visual Ministry Choir, było cudownie i nic nie było nas w stanie powstrzymać przed organizacją następnych edycji.

Każda edycja była inna, ale zawsze były w czasie przygotowań olbrzymie trudności. Jakby diabeł wywijał ogonem, żeby nas zniechęcić. Bywało tak, że modliłem się, aby dotrwać do festiwalu i potem zapomnieć o nim i nie mieć tych wszystkich problemów. Siedzieliśmy z żoną przed komputerem do pierwszej, drugiej w nocy, ona płakała i mówiła, że ma już dość, ja bez przekonania twierdziłem, że jeszcze tę edycję musimy zrobić, szukałem wsparcia u Remka, mobilizowałem przyjaciół, nie wierzyłem w kosztorysy, które wskazywały niedobór środków – potem były pierwsze dźwięki na scenie, euforia publiki, jakaś niewypowiedziana duchowa moc – i już planowaliśmy następną edycję.

Dziś łeb mam już siwy, moi synowie mówią do mnie „silver”, a mój najstarszy syn jako wolontariusz pracuje przy festiwalu jako pilot zagranicznych kapel…
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...