Jeszcze kilkanaście lat temu wspomnienie o muzyce rockowej w katolickiej gazecie mogło mieć tylko jedno skojarzenie: muzyka szatana! Dzisiaj nikogo nie dziwią tłumy ludzi wykrzykujących słowa psalmu przy wtórze głośnych gitar. Przewodnik Katolicki 18 listopada 2007
Jeszcze kilkanaście lat temu wspomnienie o muzyce rockowej w katolickiej gazecie mogło mieć tylko jedno skojarzenie: muzyka szatana! Dzisiaj nikogo nie dziwią tłumy ludzi wykrzykujących słowa psalmu przy wtórze głośnych gitar. Można powiedzieć, że Kościół zaakceptował taką formę muzyczną jako narzędzie nowej ewangelizacji. Muzycy rockowi ze znanego zespołu 2Tm2,3 przyznają, że muzyka rockowa nie nadaje się do prezentacji w świątyni, choć jednocześnie nie odmawiają jej elementu sacrum.
Tomasz Budzyński, wokalista zespołów Armia, 2Tm2,3
– Muzyka jest dla mnie wtedy sakralna, kiedy przenosi człowieka w rzeczywistość nadprzyrodzoną, na podobnej zasadzie, jak w malarstwie ikona, z tym że, aby coś było dla mnie sakralne, niekoniecznie musi mieć temat religijny. Sztuką sakralną są na przykład niektóre obrazy van Gogha. Nie ma na nich scen z życia Jezusa czy Maryi, ale jestem pewien, że sławne „Słoneczniki” stoją na stole w niebie, a nie na ziemi.
Oczywiście mówiąc o muzyce sakralnej nasuwają się od razu chorały gregoriańskie czy pasje i kantaty Bacha. Jednak podział sztuki na sakralną i świecką wydaje mi się właściwie dość niefortunny, ponieważ genialna muzyka, malarstwo czy poezja nie jest tylko boska albo tylko ludzka, ale zawiera w sobie wszystko. Jest całkowicie uniwersalna. I dlatego tak porusza ludzi, ponieważ dotyka tego, co w nich jest wspólne, a wspólne w ludziach jest pragnienie Boga.
Lubię, jak muzyka wprowadza mnie w trans. Na przykład muzyka Bliskiego Wschodu, gdzie jest dużo instrumentów perkusyjnych i można przy niej tańczyć, co też może być czynnością sakralną. Przychodzą mi tu na myśl melodie chasydzkie, czy pieśni wykonywane przez Nusrata Fateh Ali Khana. Inny rodzaj to muzyka kontemplacyjna: chorał gregoriański, prawosławne śpiewy cerkiewne czy pieśni Hildegardy von Bingen, a współcześnie twórczość Oliviera Messiaena, Arvo Pärta, Johna Tavenera czy Henryka Mikołaja Góreckiego. Słucham dużo takiej muzyki i to ona interesuje mnie w zasadzie najbardziej. Jest ona dla mnie wielką inspiracją, co może pewnie niektórych bardzo zdziwi.
Współczesna muzyka rockowa w swoich niektórych przejawach nosi według mnie cechy muzyki sakralnej. Najlepszym przykładem jest tu twórczość zespołu Dead Can Dance. Przy czym uważam, że muzyka rockowa raczej nie nadaje się do liturgii, jednak doskonale może pełnić funkcję ewangelizacyjną. Niektóre psalmy są wprost stworzone do tego, aby je wykonywać w tej stylistyce. Doświadczamy tego śpiewając je na koncertach zespołu 2Tm2,3. Widzimy, że publiczność jest tym naprawdę poruszona, wielu ludzi mówi nam po koncercie, że autentycznie się wtedy modli, tak jak nigdy wcześniej tego nie robili. Jest to modlitwa wspólna. Nigdy wcześniej na koncertach rockowych takich sytuacji nie było. Jeszcze lepszym przykładem jest twórczość zespołu Arka Noego, gdzie naprawdę proste i nieskomplikowane piosenki odnoszą o wiele większy skutek niż współczesne „reanimacje” chorału gregoriańskiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.