Znajdźmy czas na ciszę

Wydaje się, że w dzisiejszym świecie liczą się tylko ludzie czynu, którzy tak naprawdę popadają po prostu w pracoholizm. Kiedy bowiem rąbie się drzewo, trzeba od czasu do czasu naostrzyć siekierę. A jeśli nie ma się na to czasu, bo się rąbie, to w końcu narzędzie nam się stępi i robota nie będzie szła. Przewodnik Katolicki, 3 luty 2008



Czyli milczenie nie zawsze jest cnotą?

– Tak, bo to złe milczenie oznacza niechęć, obojętność i złość. Wyraża postawę: ja ci nie mam nic do powiedzenia. Takie milczenie rodzi złowrogą wręcz ciszę. Przykładem tego są choćby tzw. „ciche dni” między małżonkami. Można powiedzieć, że jest to milczenie tylko zewnętrzne, bez wewnętrznej ciszy. To szatański wynalazek, wypaczenie w stosunku do Bożej ciszy w duszy człowieka. Bardzo to zła cisza, która dzieli ludzi; tak jak i złe gadanie.

Bo i mowa może być zła, niszcząca, niemądra, wprowadzająca w błąd, w jakiś sposób manipulująca człowiekiem. I to właśnie ona jest dzisiaj często przyczyną zrywania się więzi międzyludzkich. Potrzeba nam więc mowy, ale takiej dobrej: „Niech ani jedno słowo nie będzie złe, niech ani jedno słowo nie czai się do skoku, niech nie rani, niech nie zabija”, jak pisał Brandstaetter. Prawda jest bowiem taka, że najczęściej ten, kto nie umie milczeć, to też nie wnosi za wiele dobra swoją mową. Dziwią się potem, że człowiek, który nie miał właściwie nic do powiedzenia, mówił o tym przez pół godziny? Natomiast jeśli ktoś umie milczeć, to jest nadzieja, że jak już później coś powie, to będzie to interesujące; będzie w tym głębia.
Posiadanie wewnętrznej ciszy, umiejętność milczenia, pozwala poczekać z mówieniem, zastanowić się, czy jest to akurat teraz konieczne, czy moje słowa kogoś nie zranią, nie przyniosą złego owocu; pozwala pomyśleć, czy może nie warto by powiedzieć tego później, już bez zbędnych emocji. Dzięki temu nieraz uniknie się wiele złego.

Zanim się zacznie mówić, warto też chyba posłuchać, co ktoś ma nam do powiedzenia.

- Na pewno, bo cisza to również umiejętność wysłuchania drugiego człowieka. Trudno jest przebywać dłuższy czas z kimś, kto w ogóle nie słucha, tylko mówi swoje i to często bez liczenia się z tym czy to rozmówcę interesuje czy nie. Ludzie, którzy nie umieją słuchać, nie mają w sobie ciszy wewnętrznej, że tak powiem „eksportowej”, która jest nastawiona na to, ażeby przyjąć drugiego człowieka i to co ma do powiedzenia, co go nurtuje, co jest dla niego ważne. Takie osoby często kiedy milczą czują się bezradne, nie są sobą. Aby się realizować, muszą mówić.

Ale są i tacy ludzie, którzy odwiedzają klasztor ojców z własnej woli, właśnie po to, aby pomilczeć w ciszy?

– Tak, i to nie tylko nasz klasztor. Wiele wspólnot zakonnych prowadzi różnego rodzaju rekolekcje, chociażby ignacjańskie, których podstawą jest milczenie. Ludzie bardzo przeżywają i doceniają to doświadczenie ciszy, bo nie wytrzymują już ciągłego „atakowania” przez gadanie, „bombardowania” informacjami. A takie wyciszenie, zatrzymanie się, połączone z ćwiczeniem duchowym bardzo pomaga znaleźć także potem, w codziennym życiu chwilę ciszy dla siebie.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...