Wyszłam za mąż – zaraz wracam?

Wyszłam za mąż, zaraz wracam – śpiewała Ewa Bem w popularnej ongiś piosence. I choć miał to być żart, problem wcale zabawny nie jest. Ponad 30% zawartych Polsce małżeństw się rozpada. Przewodnik Katolicki, 10 luty 2008



Same zaręczyny przebiegają zwykle według podobnego schematu: mężczyzna przychodzi do rodzinnego domu wybranki, z pierścionkiem i kwiatami dla narzeczonej i jej matki. Prosi o rękę najpierw dziewczynę, potem o zgodę pyta również jej rodziców. Jeśli usłyszy „tak” – nakłada wybrance na palec zaręczynowy pierścionek. Czym mają się zatem różnić zaręczyny „kościelne”? Wzbogacić je może domowy obrzęd składający się ze skierowanego do młodych pytania o ich wolę zaręczyn i pobłogosławienia wodą święconą zaręczynowego pierścionka.



W kinie w Lublinie


Młodzi ludzie coraz częściej starają się jednak, by ich zaręczyny były bardziej oryginalne. Oznacza to poszukiwanie nowych miejsc i wrażeń. Mężczyźni starają się zaskoczyć swoją wybrankę nie tylko samą propozycją małżeństwa, ale i oprawą, a jakiej ta propozycja padnie. W kilku większych miastach Polski powstały firmy, specjalizujące się w przygotowaniu nietypowych zaręczyn. Dzięki ich pomocy najważniejsze pytanie życia można zadać podczas lotu balonem, kolacji na ostatnim piętrze najwyższego budynku w mieście czy na scenie teatru, zanim widzowie opuszczą swoje miejsca po spektaklu. Jedna z sieci kin oferuje możliwość emisji krótkiego filmu z propozycją małżeństwa, miedzy blokiem reklamowym a właściwym pokazem. Do tradycji poznańskich oświadczyn przeszły te na stadionie Lecha Poznań, w przerwie meczu, przy pełnych trybunach. Im większa publiczność, tym lepiej – postawić trzeba jednak pytanie, czy tak wielka ilość widzów nie stanowi swego rodzaju presji, wobec której trudniej jest odmówić? I gdzie tu miejsce dla dawnych i niegłupich przecież pytań ojca dziewczyny: czy jej mąż będzie w stanie utrzymać rodzinę, kiedy planuje jej powiększenie, gdzie zamierzają mieszkać?



Książka ze wstępem


Młodzi zaręczają się więc pod Wieżą Eiffla albo na dworcach kolejowych – i rozstają się kilka lat po ślubie. Oryginalność zaręczyn nie jest gwarancją udanego małżeństwa. Dużo ważniejszym od samych zaręczyn okazuje się być czas narzeczeństwa.

Nikt rozsądny nie przychodzi do teatru, kiedy na scenie rozpoczyna się drugi akt. Nikt nie pomija w książce pierwszego rozdziału. Nikt nie uczy się obsługi spadochronu w momencie wyskakiwania z lecącego samolotu. Narzeczeństwo, jako pierwszy rozdział małżeństwa, trudno jest uznać za relikt przeszłości. Pracujący w poradniach rodzinnych specjaliści twierdzą, że większość rozwodów daje się przewidzieć już podczas okresu narzeczeństwa. Poznawanie się, rozmowy, wyznaczanie kierunków i celów w życiu wydaje się początkowo trudne i nieco sztuczne – za to w chwilach kryzysu okazuje się często prawdziwym ratunkiem. Małżeństwa, które czas narzeczeństwa wykorzystały w sposób twórczy, mają więcej sił do radzenia sobie z codziennymi trudnościami.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...