Wyszłam za mąż, zaraz wracam – śpiewała Ewa Bem w popularnej ongiś piosence. I choć miał to być żart, problem wcale zabawny nie jest. Ponad 30% zawartych Polsce małżeństw się rozpada. Przewodnik Katolicki, 10 luty 2008
Jesteśmy małżeństwem od czterech lat, poznaliśmy się dwanaście lat temu. Artur oświadczył mi się po siedmiu latach znajomości. Pojechaliśmy na zaplanowane wcześniej wakacje nad morze. Przez kilka dni Artur codziennie rano wychodził z domku i szukał czegoś w bagażniku samochodu. Jak się potem okazało sprawdzał, czy pierścionek schowany w futerale od koła zapasowego gdzieś się nie zgubił. Potem szliśmy alejką przy plaży – Artur chciał mi kupić czerwoną różę, niby bez okazji. Uparłam się wtedy na niebieską i wygrałam. Kiedy poszłam zanieść kwiat do domu, Artur pobiegł na plaże, kupił tam domek z muszelek i włożył do niego pierścionek. Poszliśmy razem na kolację do restauracji, stylizowanej na bezludną wyspę, i tam Artur mi się oświadczył. To było cudowne. Ten rok narzeczeństwa był szczególnym czasem – wtedy dopiero poważnie zaczęliśmy myśleć o wspólnym życiu.
Pamiętam, że Zdzisiu kupił kwiaty i przyszedł do mnie ze swoimi rodzicami. Postarałam się żeby wszyscy byli w domu. Może to dziwne, ale ustaliliśmy wcześniej, że zaręczyny będą udane nawet bez pierścionka, kupiliśmy od razu obrączki. To były ciężkie czasy, nawet kupno kwiatów było dużym problem. Te moje były naprawdę piękne. Pamiętam, że bałam się tego wspólnego spotkania, bałam się niezręcznej ciszy. To była chyba jakaś magia, wszystko jakby samo się ułożyło. Siedzieliśmy długo, piliśmy razem czerwone wino z domowych winogron, które ten jeden jedyny raz nie wydawało mi się kwaśne. Potem już wszystko był łatwiejsze, bo byliśmy razem. Nawet w kolejkach staliśmy na zmianę, a Zdzisiu przynosił mi ciepłą herbatę. Po półtora roku wzięliśmy ślub. Czas narzeczeństwa zapamiętam jako ciągły niedosyt. Całe dnie spędzaliśmy razem, a wciąż było nam siebie mało. Bardzo chcieliśmy już mieszkać razem. Ale to był bardzo potrzebny czas czekania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.